07 Gru 2017, Czw 22:57, PID: 719846
miałam w końcu odpisać w robocie i się telefon zaiwesił .. wolę egzaminy ustne, z dwóch powodów- prowadzący podpowiada, i jeżeli chodzi o maturę, to na polskim popełniłam straszny błąd, bo nie czytałam lektur (chociaz zdawałam jeszcze starą), ale nauczyciel z "twojej" szkoły chyba zawsze będzie ratował, bo to jak "wypadniesz" świadczy de facto o nim, o szkole, tak mi się przynajmniej wydaje. poza tym lubię widzieć reakcję prowadzącego na to co mówię, chociaz nie zawsze potrafię ją rozszyfrować- np. na anigielskim egzaminujacy z komisji tak? przestał w pewnym momencie pisać, odłożył papiury na bok i myślałam, że to dlatego, że pierniczę takie bzdury, w dodatku jego mimika była trudna do "rozszyfrowania". ogólnie takie egzaminy ustne to dla mnie sytuacja formalna, które chyba dla mnie nie są aż tak stresujące, jak sytuacje "społeczne"- nie łączą mnie z tym człowiekiem żadne relacje, jedyne co muszę zrobić to niczym robot z przyklejonym uśmiechem do twarzy wytrajkotać wszystko, co wiem (podsumowując w tej sytuacji liczy się moja wiedza, a nie to jakim człowiekiem jestem). z drugiej strony pisząc- łatwiej jest zebrać myśli. pisemnych egzaminów oprócz matematyki nie pamiętam. na matematyce na moim arkuszu, i nie tylko, siedział wielki przebrzydły pająk, z grubym brzuchem wielkości kciukowego pazura i racicami, a że się boje tego, to wierzgałam chwile..
a jeśli chodzi o matematyke to się bałam, że nie zdam : wiec jakiś czas przed porozwiązywałam arkusze z poprzednich lat.
a jeśli chodzi o matematyke to się bałam, że nie zdam : wiec jakiś czas przed porozwiązywałam arkusze z poprzednich lat.