26 Gru 2017, Wto 17:11, PID: 722347
(22 Gru 2017, Pią 22:15)asleep napisał(a): Otóż u mnie wygląda to tak, że każdy (no, prawie każdy) najmniejszy kontakt z drugim człowiekiem wywołuje u mnie tak silne emocje, że od razu odbieram to jako uczucie zauroczenia, zakochania.Podam przykład: ekstrawertyczna, miła dziewczyna, którą znam z miejsca pracy (ale rzadko widuję, bo całkiem inny dział) widzi mnie poza pracą i od razu szeroko się uśmiecha i macha do mnie - od razu trafia to do mnie w mocny, pozytywny sposób i staje się dla mnie znacznie bardziej atrakcyjna. Szczęście, że jest w stałym związku (małżeńskim) i nie zaczyna się to rozwijać w mojej głowie do niebezpiecznych, obsesyjnych rozmiarów (jestem konserwatystą) Nie potrafię teraz znaleźć przykładów, ale myślę, że jakby taki sygnał miał miejsce od potencjalnej kandydatki na partnerkę, to mógłbym zacząć mocno o niej myśleć. Dla mnie takie przejawy sympatii ekstrawertyków są pewnie znacznie mocniejsze w odbiorze niż intencje nadawcy.
(26 Gru 2017, Wto 7:55)KA_☕☕☕_WA napisał(a): Co do głównego pytania, to ja mam raczej coś odwrotnego. Poddaję wątpliwości każdą oznakę sympatii wobec mojej osoby i zawsze doszukuję się drugiego dna.Dawno temu (jakieś 10 lat temu) miałem sytuację, że na imprezie pewna dziewczyna chciała mnie "nauczyć tańczyć". Nie wzbraniałem się przed tym na szczęście, ale podczas całej imprezy miałem takie myśli, że "to nie możliwe, żeby sprawiało jej to przyjemność, pewnie sobie robi jaja, bo to nie możliwe, żeby ktoś mnie trochę polubił" i podszedłem do sprawy na luzie na zasadzie "dobrze się baw, nie wyobrażaj sobie za dużo". Znałem ją trochę z widzenia, po tej sytuacji spotykałem ją nie raz w autobusie i wydawało mi się, że może zachęca mnie do znajomości, ale w mojej głowie mieszały się myśli "za dużo sobie wyobrażam", "mam fobię, więc lepiej to uciąć teraz niż żeby się na mnie poznała". Z perspektywy czasu wydaje mi się, że ta dziewczyna faktycznie była mną zainteresowana i żałuję, że nie próbowałem rozwijać znajomości, bo bardzo miło spędziłem z nią czas, a ona przez brak reakcji z mojej strony także musiała się źle czuć...
(24 Gru 2017, Nie 13:51)Kra_Kra napisał(a): to żałosne, że dla tej osoby jestem nikim
(24 Gru 2017, Nie 19:36)asleep napisał(a): mówię sobie, że to co robię jest żałosneMoim zdaniem powinnyście przynajmniej uważać z określaniem swoich myśli jako "żałosne". Jeśli macie takie myśli, to one nie są żałosne, tylko są co najwyżej nieracjonalne. Słowo "żałosne" niesie za sobą ogromny wstyd za samego siebie.