21 Maj 2019, Wto 22:32, PID: 793048
Wszystko zależy od danej osoby. Wydaję mi się, że z depresji, jako jednostce chorobowej trudno jest wyjść bez pomocy specjalisty i nie ważne, czy jest jakaś kochająca cię osobą przy tobie czy nie. Jak cierpisz na bóle głowy, to co ci da obecność tej drugiej osoby jeśli ona cię nadal boli? Wiadomo, wsparcie, może trochę ukojenie jakieś będzie, no ale ona ci nie odbierze tego bólu, tak samo nikt, kto jest zdrowy nie zrozumie co ty czujesz, może cię pocieszać i być przy tobie, ale rola takiej osoby na tym się kończy. Jedni leczą się tabletkami, inni hipnozą, zależy też od wiary człowieka, w końcu od czego jest efekt placebo. Może jak ktoś będzie miał taką mocną wiarę, że wylecza się dzięki kochanej mu osobie to rzeczywiście, jej stan się polepszy, ale też pytanie na jaki czas? Ta druga osoba też w końcu musi zacząć normalnie żyć, musi pracować, spędzać czas bez Ciebie. I co wtedy z tobą?
Ale w tym opisie depresji podoba mi się sposób w jaki tłumaczy autor tego tekstu, jak to wygląda z jej perspektywy i te przykłady, które podaje są bardzo trafne. Ja zawsze określam to stanem za mgłą, jakbym żyła przez jakiś czas otoczona parą wodną i niby funkcjonuje, ale wszystko jest niewyraźne i nie ma znaczenia, bo nawet człowiek nie może zobaczyć jak coś na prawdę wygląda, a jakby widział to jeszcze nie może nic poczuć, wieczna pustka.
Ale w tym opisie depresji podoba mi się sposób w jaki tłumaczy autor tego tekstu, jak to wygląda z jej perspektywy i te przykłady, które podaje są bardzo trafne. Ja zawsze określam to stanem za mgłą, jakbym żyła przez jakiś czas otoczona parą wodną i niby funkcjonuje, ale wszystko jest niewyraźne i nie ma znaczenia, bo nawet człowiek nie może zobaczyć jak coś na prawdę wygląda, a jakby widział to jeszcze nie może nic poczuć, wieczna pustka.