21 Cze 2009, Nie 19:40, PID: 158691
Cytat:Dlatego może osoby które miały życie rodzinne w porządku niech powiedzą co było u nich tą przyczyna .
U mnie podejrzewano autyzm, ponieważ w ogóle nie mówiłam (do czwartego roku życia) i żyłam w swoim świecie; potem musiało to jakoś odejść. O ile pamiętam tamten czas to "żyłam", ale nie odczuwałam bodźców z zewnątrz. I podobno jak dzieci są w takim wieku, kiedy ciągle zadają jakieś pytania, że a po co, a dlaczego, to ja podobno w ogóle.
A potem... różnie, nie chce mi się znowu wdrażać w odrzucenie przez rówieśników etc. Rodzice mogli mnie kochać ile wlezie; i wątpię, czy jakiekolwiek konflikty we wnętrzach moich rodzicieli i sprzeczność ukrytych motywacji wytłumaczyłyby fakt, że w gimnazjum bałam się, że siostra mnie zabije, w to akurat nie uwierzę. To ze mną od zawsze było coś nie tak. Gdy w gimnazjum nastąpił że tak powiem 'zbieg kumulatywny' fs (codziennie wieczorem wpadałam w histerię i różne takie) to wiadomo, że zaczęły im puszczać nerwy (w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi) i nasłuchałam się tego i owego, ale normalny człowiek by to przełknął/olał, a ja nie, i to jeszcze w takim stanie w jakim wtedy byłam. Mam żal o to, że mówili mi, że to wszystko co się dzieje (brak przyjaciół, gnojenie itd) to moja wina. Gdy zaczęłam chodzić do psychiatry to chyba pani doktor musiała im wytłumaczyć, że to nie do końca prawda i przestali tak mówić, ale cały czas to pamiętam i mam to w głowie.
No i niedawno dowiedziałam się, że jakaś pra-pra miała niedookreślone problemy i ktoś z rodziny mamy był nałogowym hazardzistą - chociaż to akurat mi nie grozi