27 Maj 2021, Czw 8:14, PID: 843160
No więc jako dziecko byłam bardzo kontaktowa i wszędzie miałam przyjaciół, z rodzicami też się dogadywałam. Później się "trochę" pozmieniało i wpadliśmy w spiralę nienawiści. Nie mogli znieść tego, że nie chodzę na imprezy i nie jestem jak inni. Chciałam przejść na nauczanie indywidualne, ale zmuszali mnie do chodzenia do szkoły. Przez to chodziłam do 6 różnych szkół, publicznych, prywatnych, a i tak nie udało się mnie "zintegrować". Oni się rozstali, a ja trafiłam do psychiatry. Moja matka początkowo zaprowadzała mnie terapię i utrzymywała kontakt z moją terapeutką i innymi -.- Ale dzięki temu, że zostałam zdiagnozowana, to zmniejszyły się jej oczekiwania względem mnie. Ona jest taka, że jak byłam zawziętą ateistką, to wręczyła mi "katolicki przewodnik po depresji", a jak niedawno usłyszała, że wstąpiłam do wspólnoty, to mnie wyśmiała. Dlatego nie utrzymujemy za dużo kontaktu. Z ojcem też gadam tylko przez telefon, a rodzeństwa jako takiego nie mam, tylko z poprzednich małżeństw rodziców i czasem widujemy się na pogrzebach. Za to mam fajny kontakt z dalszą rodziną i oni mnie wspierają. Mają dziecko z aspergerem i znają się trochę na psychologii, więc mówię im wszystko, co siedzi mi w głowie.