07 Sty 2022, Pią 17:46, PID: 852636
(07 Sty 2022, Pią 16:48)jatakniesmialogram napisał(a): Najpierw będzie męka, dopiero potem poprawa.Ale ty już się męczysz. Skoro dostałaś leki, to wątpię, żeby bez leków było lepiej.
Ja też próbuję sobie racjonalizować takie rzeczy, tak jak poleciła Kiwi. Unikam jakichkolwiek leków i boję się tych wszystkich środków, które zapisują psychiatrzy. Jak już się wybiorę i dostanę receptę, pewnie też będę mieć różne dziwne myśli, że skutki uboczne, że codziennie, że za dużo, że jak to działa, że a co złego może się stać, itd., ale zamierzam je wziąć. Argumenty, które mi pomagają:
-poważne skutki uboczne dotyczą prawie nikogo, ale producenci leków i tak są zobowiązani i nich wspomnieć; nie znam ani nie słyszałam o nikim, komu by się coś stało przez leki, więc gdyby ułożyć statystykę ze znanych mi szpitalno-śmierciowych przypadków, to mam większą szansę umrzeć na covid albo trafić do szpitala, bo ktoś kopnął we mnie kamień albo butelkę z Colą;
-mój stan jest już bardzo zły i jakieś niewielkie skutki uboczne będą pewnie niezauważalne, a jeśli zauważę, że od nich tyję, to w każdej chwili mogę coś odstawić (może stopniowo, ale jednak mogę). Co to jest te kilka miesięcy skutków ubocznych w porównaniu z latami straconego życia;
-moja koleżanka brała antydepresanty i bardzo chwaliła, a ona jest jedną z najbardziej rozsądnych osób, jakie znam;
-ludzie z forum też brali i nie sugerują, że leki to zuo, a wręcz przeciwnie (chociaż wiadomo, że coś może ci nie podejść);
-jak zacznę coś brać i mi się nei spodoba, to nikt mnie nie zmusi, żebym kontynuowała; pójście do apteki po nowe leki i tak byłoby za trudne, a do tego potrzebna jest recepta, więc raczej nie zacznę ich sobie masowo kupować;
-naiwnie sądzę, że nie wpadnę w żadne uzależnienie — dlatego zamierzam zapytać/sprawdzić (jak już będę coś brać), jakie są 'dozwolone' dawki i kiedy trzeba przestać + zapisywać codziennie w pamiętniku/dzienniku, ile czego biorę i jak się po tym czuję, zeby w razie czego móc do tego wrócić i to przeanalizować;
-na forach na ogół pisze się wtedy, kiedy ma się problem i widać skrajności — ludzie raczej nie zakładają wątków, żeby napisać, że brali takie a takie leki, nie zauważyli nic szczególnego i było im okej. Piszą wtedy, kiedy są niepewni albo kiedy mają jakś problem właśnie. Bardzo możliwe ejst, że stanowią mniejszość. Myślę, że ludzie, którzy najbardziej pracują nad sobą albo wzięli leki, poszli na terapię i hop do przodu, nawet nie przesiadają na takich forach. Najbardziej "normalnych" fobików spotkałam właśnie poza forum albo prawie nie mieli napisanych postów;
-porównuję to do innych lęków, np. boję się, że mój autobus będzie miał wypadek, ale mimo że to MOŻE się stać, szansa jest skrajnie mała i też nie znam kogoś związanego z takim wypadkiem.
-dla mnie to wybór między "cierp w nieskończoność" i "zagraj w lekową loterię, gdzie może ci się polepszyć, ale może też być nieprzyjemnie". Tylko w drugim przypadku widze szansę na polepszenie.
Może trochę nie na temat i nie wiem, czy we wszystkim mam rację, ale to mi pomaga i nie mam innych pomysłów.