08 Wrz 2009, Wto 19:21, PID: 174474
Tak na szybko przypomniałem sobie pewną sytuację, jaką miałem kiedyś na pracowni technicznej. Robiliśmy porządki i coś tam miałem wyrzucić, ale wtedy nie bardzo kontaktowałem do tego stopnia, że nie wiedziałem gdzie jest kosz, więc szukałem go po całej sali jak debil. Wreszcie stanąłem obok drzwi i spytałem donośnym głosem, gdzie to jest. Nie muszę chyba mówić jaką pompę mieli ze mnie pozostali. W końcu ktoś tam powiedział, że zaraz za drzwiami i rzeczywiście. Ogólnie to żal.
W ogóle jak mam coś załatwić to pojawia się silny stres (czyt. silniejszy od "normalnego", który towarzyszy mi na co dzień) i dodatkowe milion myśli, które komplikują całą sprawę. Zlecający mówi co, gdzie i jak, to ja i tak prawie nic nie zrozumiem, ze strachu czuję się jakbym miał zaraz narobić w gacie, w związku z tym topornie mi idzie takie załatwianie.
Podsumowując, wojsko to nie dla mnie.
W ogóle jak mam coś załatwić to pojawia się silny stres (czyt. silniejszy od "normalnego", który towarzyszy mi na co dzień) i dodatkowe milion myśli, które komplikują całą sprawę. Zlecający mówi co, gdzie i jak, to ja i tak prawie nic nie zrozumiem, ze strachu czuję się jakbym miał zaraz narobić w gacie, w związku z tym topornie mi idzie takie załatwianie.
Podsumowując, wojsko to nie dla mnie.