10 Sty 2010, Nie 15:34, PID: 192862
Z doświadczenia powiem Ci, że wcale nie byłoby tak jak mówisz na lekach. Ja też z natury jestem raczej cichy i małomówny. Bez leków się za to strasznie obwiniałem i robiłem z tego wielkie halo. A na lekach po prostu akceptujesz tą stronę swojej natury, nie robisz z tego problemu, nie widzisz, żeby ktokolwiek robił, po prostu się nie zastanawiasz. To sprawia, że jesteś swobodniejszy i odzywasz się wtedy, gdy naprawdę chcesz. Masz ten spokój, i nie myślisz o tym co powinieneś, tylko robisz wszystko naturalnie. Więc nie myśl o lekach tak negatywnie.
Jeśli chodzi o rodzeństwo, rodzinkę. Miałem bardzo podobnie. Zawsze mnie piętnowali, że nie chciałem wychodzić, spotykać się. Jakieś dwuznaczne żarty, okropnie mnie to stresowało. Zacząłem od mojej siostry. Ciężko było jej to przetłumaczyć, chyba do dzisiaj nie jest w stanie do końca mnie zrozumieć, ale co się zmieniło. Zmieniło się podejście. Starają się mnie zrozumieć, cała rodzinka. Wymagają ode mnie teraz chyba nawet zbyt mało, chociaż to, że mam depresję może mnie trochę usprawiedliwiać. Mam wsparcie finansowe przede wszystkim jeśli chodzi o moje leczenie. Nie robią mi problemów, gdy gdzieś nie chcę iść. No, może czasami, ale podchodzą z większym zrozumieniem. Już nie ma nerwów na mnie i wyśmiewania, tylko nakłanianie mnie do pójścia. Decyzja jest moja.
Moja rada? Pogadać o wszystkim z siostrą. Też miałem zerowe kontakty z rodzeństwem i od niej zaczynałem. Wyszedłem na tym na plus. Spróbuj.
Jeśli chodzi o rodzeństwo, rodzinkę. Miałem bardzo podobnie. Zawsze mnie piętnowali, że nie chciałem wychodzić, spotykać się. Jakieś dwuznaczne żarty, okropnie mnie to stresowało. Zacząłem od mojej siostry. Ciężko było jej to przetłumaczyć, chyba do dzisiaj nie jest w stanie do końca mnie zrozumieć, ale co się zmieniło. Zmieniło się podejście. Starają się mnie zrozumieć, cała rodzinka. Wymagają ode mnie teraz chyba nawet zbyt mało, chociaż to, że mam depresję może mnie trochę usprawiedliwiać. Mam wsparcie finansowe przede wszystkim jeśli chodzi o moje leczenie. Nie robią mi problemów, gdy gdzieś nie chcę iść. No, może czasami, ale podchodzą z większym zrozumieniem. Już nie ma nerwów na mnie i wyśmiewania, tylko nakłanianie mnie do pójścia. Decyzja jest moja.
Moja rada? Pogadać o wszystkim z siostrą. Też miałem zerowe kontakty z rodzeństwem i od niej zaczynałem. Wyszedłem na tym na plus. Spróbuj.