01 Lut 2010, Pon 16:16, PID: 194889
ja niestety w ogóle nie wierzyłamw szczescie. tkwiłam w bagnie.sama nie kierowałam swoim życiem,polegałam na innych.moze to dziwne ale wstydziłam się myśleć.moje myślenie ograniczało się do wymyslania różnych zajęć które zadowolą otoczenie, bo wtedy będę mieć spokój.do momentu aż dotknęłam dna. trwało to miesiąc. wtedy ludzie mnie nienawidzili, ja sama się im nie dziwiłam (!). Pod koniec było tak że przez 3 dni nie wychodziłam z łóżka,tylko rodzice się pytali jak tam, a ja że mi się poprawia.Wydaje mi się że nie mam żadnych pozytywnych uczuć w sobie Jest mi smutno za każdym razem jak wstaję.Właściwie, nie wiem czy to smutek, czy po prostu uczucie, które towarzyszy mi ciągle.Nie chcę źle dla innych, tylko cięzko mi, bo sama jestem nieszczęśliwa. I chciałabym życ normalnie...Usuńcie ten post, jesli w ogóle nie pasuje do tego forum..,heh