23 Sie 2017, Śro 5:14, PID: 709867
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Sie 2017, Śro 5:24 przez haraczu.)
(23 Sie 2017, Śro 1:38)haraczu napisał(a):(03 Lip 2017, Pon 22:57)Latawiec napisał(a): [...]
(18 Lut 2017, Sob 12:00)haraczu napisał(a): Uzależnienie jednak jest mniejszym problemem, niż to z czym próbujemy tutaj walczyć.
Nie. Nie jest. To problem podobnej wagi i nie należy go bagatelizować.
Nie życzę nikomu połączenia fobii z uzależnieniem od benzo.
Zbyt ogólnikowo napisałem posta.
Fobia społeczna może przyjmować różne formy i różne stopnie nasilenia.
W najcięższych przypadkach prowadzi do śmierci (samobójczej).
Benzodiazepiny są lekami pozwalającymi zmniejszyć cierpienie takiego chorego, często nawet przywrócić go do w miarę normalnego funkcjonowania społecznego.
W przypadku zaburzeń lękowych umiarkowanych, skutki uboczne oraz ryzyko powikłań w przebiegu zależności lekowej sprawiają, że długotrwałe użycie benzodiazepin można uznać za niedostatecznie uzasadnione.
Potencjalne konsekwencje dobitnie ilustruje Twoja tragiczna historia. Jednak jest błędem logicznym uogólniać Twój przypadek na całość zjawiska.
Moja historia, na przykład, jest odwrotna - benzodiazepiny uratowały mi życie.
Mówimy więc o pewnym spektrum, w zakresie którego znajduje się skuteczne leczenie cierpienia z jednej strony, a pogorszeniem stanu chorego skutkiem nieprawidłowego przebiegu zależności lekowej.
Pewien wgląd w szczegóły tego spektrum dają badania, studia przypadków, ale i one nie są wolne od kulturowych uwarunkowań badaczy - uzależnienie posiada w naszych umysłach bardzo negatywne konotacje. To się zmienia, ale bardzo powoli. Ciekawym przykładem (w każdym razie dla mnie) jest stosunek ilości morfiny czy innego opioidu podawanej terminalnie chorym pacjentom rakowym w Polsce do ilości podawanej w Danii, który wynosi kilkaset procent. Nie można tego wytłumaczyć medycznie, a jedynie psychologicznie - sposobem myślenia lekarzy o substancji i pacjencie, rozdźwiękiem między wspomnianą narkofobią a lekarską powinnością uwolnienia chorego od cierpienia.
Wyobraźmy sobie takie zdanie padające nad trumną nieboszczyka: "Ależ on musiał cierpieć. Dobrze, że nie był do tego jeszcze uzależniony" - w zależności od kulturowej optyki ktoś może je odbierać neutralnie, a ktoś inny uzna za etycznie skandaliczne.