28 Sie 2011, Nie 14:31, PID: 269247
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sie 2011, Nie 14:31 przez haraczu.)
Twórczość abstrakcyjna to dziedzina życia. Psychoza to samo życie w abstrakcji, na które już nie można patrzeć z większego dystansu, ona ustanawia horyzont. I właśnie tu pojawia się problem. Poczucie omnipotencji u człowieka zdrowego będzie znajdować się w ramach krytycyzmu, u człowieka chorego może zakończyć się fizycznym odlotem z okna. W tym konkretnym przypadku jest to utrata krytyki nad przekazem kierowanym do szerszego grona ludzi. Jestem niemal pewny, że kiedy chłopak dojdzie do siebie, będzie mu wstyd tego, co mówił, czy pisał na tym fejsie. Dlatego na pytanie, czy wybaczyłbym podawanie mi potajemnie leków w psychozie, odpowiadam - tak. Druga rzecz in plus, to czyste intencje bliskich.
I tu wchodzi ta, moim zdaniem, nadużywana przez was tolerancja. Nadużycie polega na tym, że modnego stanowiska używacie jako usprawiedliwienia dla wycofania się z pomocy drugiemu człowiekowi, negacji wartości poświęcenia się dla kogoś w zamian za wartości spełnienia się , samorealizacji i tym podobnych haseł będących zazwyczaj przykrywkami dla ucieczki od poczucia odpowiedzialności, zaangażowania, współczucia.
Tolerancja to słowo arbitralnie wybrane przeze mnie jako hasło dla opisu postawy "Live and let die". Podobnie często funkcjonuje w takim kontekście słowo asertywność. Nie chodzi mi o samo słowo literalnie, ale o asekurowanie się pewnymi postawami w sprawach, w których działanie jest nie tylko trudne, ale i zaangażowane moralnie.
Oczywiście, że nie można bezkrytycznie brnąć w jakąś misję pomocy. Kiedy widać, że to nie przynosi rezultatów, trzeba powiedzieć pas, ale odnoszę wrażenie, że wy chcielibyście powiedzieć pas zanim cokolwiek zrobicie.
P.S.
Przepraszam za chaotyczność, jestem wypruty i po nieprzespanej nocy, chciałem jednak to naprostować szybko.
Mam nadzieję, że co nieco się udało.
P.P.S.
Mam w rodzinie schizofrenika, paru poznałem na terapiach grupowych. Opisywanych tu rzeczy nie ssę z palca.
I tu wchodzi ta, moim zdaniem, nadużywana przez was tolerancja. Nadużycie polega na tym, że modnego stanowiska używacie jako usprawiedliwienia dla wycofania się z pomocy drugiemu człowiekowi, negacji wartości poświęcenia się dla kogoś w zamian za wartości spełnienia się , samorealizacji i tym podobnych haseł będących zazwyczaj przykrywkami dla ucieczki od poczucia odpowiedzialności, zaangażowania, współczucia.
Tolerancja to słowo arbitralnie wybrane przeze mnie jako hasło dla opisu postawy "Live and let die". Podobnie często funkcjonuje w takim kontekście słowo asertywność. Nie chodzi mi o samo słowo literalnie, ale o asekurowanie się pewnymi postawami w sprawach, w których działanie jest nie tylko trudne, ale i zaangażowane moralnie.
Oczywiście, że nie można bezkrytycznie brnąć w jakąś misję pomocy. Kiedy widać, że to nie przynosi rezultatów, trzeba powiedzieć pas, ale odnoszę wrażenie, że wy chcielibyście powiedzieć pas zanim cokolwiek zrobicie.
P.S.
Przepraszam za chaotyczność, jestem wypruty i po nieprzespanej nocy, chciałem jednak to naprostować szybko.
Mam nadzieję, że co nieco się udało.
P.P.S.
Mam w rodzinie schizofrenika, paru poznałem na terapiach grupowych. Opisywanych tu rzeczy nie ssę z palca.