09 Wrz 2012, Nie 2:53, PID: 315721
Jeśli chodzi o występy artystyczne, to niestety odkąd skończyłam podstawówkę, w żadnym więcej nie wzięłam udziału. Na teatralne wystąpienia nie było okazji, a w konkursach recytatorskich w liceum bałam się brać udział ze względu na gorsze problemy z wysławianiem się, i świadomości, że ludzie z klasy by to wiedzieli. To było straszne.
W podstawówce - pięknie, gładko. Trema była zawsze z tego co pamiętam, ale mimo to na scenie dawałam z siebie wszystko. Byłam entuzjastycznie nastawiona i bardzo się w to angażowałam. Wtedy marzyłam o teatrze! Ale było coś, co mnie martwiło - to, że nie do wszystkich spektakli mnie chcieli przyjmować (mimo że ja byłam chętna). Poza tym przydzielano mi zawsze tylko małe role. Podejrzewam, że to dlatego, że myślano, że nie podołam czemuś większemu. Że będę się bać. Zawsze mnie to dziwiło, dlaczego tak nauczyciele robili. Dowiedziałam się, ale to już nadaje się do innego tematu.
Jeszcze tylko o recytacjach wspominając - przecież wtedy mi szło gładko. Wiersze które mówiłam, były przecie nieco dłuższe niż kwestie teatralne które miałam a i tak sobie radziłam. Pierwszego miejsca nie dostawałam ale było podium Wzięłam udział chyba dwa lub trzy razy. Najśmieszniejsze było to, ze w pierwszej klasie układałam własne, żartobliwe fraszki do recytacji, i jak były próby, to za każdym razem je improwizowałam I zaimprowizowałam też we właściwym konkursie, i też było podium. To jedna z rzeczy, z których zawsze będę najbardziej dumna Teraz w życiu bym niestety niczego nie zaimprowizowała!
Obecnie nie marzą mi się konkursy recytatorskie, ale warsztaty teatralne. Chcę poprawcować nad swoimi gestami i głosem, żeby nabrać pewności siebie. Mam nadzieję, że uda mi się zapisać na fakultety z warsztatów teatralnych.
W podstawówce - pięknie, gładko. Trema była zawsze z tego co pamiętam, ale mimo to na scenie dawałam z siebie wszystko. Byłam entuzjastycznie nastawiona i bardzo się w to angażowałam. Wtedy marzyłam o teatrze! Ale było coś, co mnie martwiło - to, że nie do wszystkich spektakli mnie chcieli przyjmować (mimo że ja byłam chętna). Poza tym przydzielano mi zawsze tylko małe role. Podejrzewam, że to dlatego, że myślano, że nie podołam czemuś większemu. Że będę się bać. Zawsze mnie to dziwiło, dlaczego tak nauczyciele robili. Dowiedziałam się, ale to już nadaje się do innego tematu.
Jeszcze tylko o recytacjach wspominając - przecież wtedy mi szło gładko. Wiersze które mówiłam, były przecie nieco dłuższe niż kwestie teatralne które miałam a i tak sobie radziłam. Pierwszego miejsca nie dostawałam ale było podium Wzięłam udział chyba dwa lub trzy razy. Najśmieszniejsze było to, ze w pierwszej klasie układałam własne, żartobliwe fraszki do recytacji, i jak były próby, to za każdym razem je improwizowałam I zaimprowizowałam też we właściwym konkursie, i też było podium. To jedna z rzeczy, z których zawsze będę najbardziej dumna Teraz w życiu bym niestety niczego nie zaimprowizowała!
Obecnie nie marzą mi się konkursy recytatorskie, ale warsztaty teatralne. Chcę poprawcować nad swoimi gestami i głosem, żeby nabrać pewności siebie. Mam nadzieję, że uda mi się zapisać na fakultety z warsztatów teatralnych.