11 Kwi 2018, Śro 20:01, PID: 741043
Uff w końcu udało mi się zalogować.., lepiej nie gubcie hasła, bo zrestartowanie jest trudne... Dzięki @Car i @BlankAvatar za pomoc.
@dziewczyna z naprzeciwka Słabo znam angielski, ale czasem mam olśnienie i zdarza mi się myśleć w tym języku... powiedzmy poziom b1?, aczkolwiek może być niższy... (na studiach mgr. dostałam proste czytanki i je w miarę rozumiałam , bo nie mogłam mieć kontynuacji niemieckiego ), a niemieckiego się trzy razy od podstaw uczyłam i dalej nie kapuję Ostatnio katuję japoński na anime, ale to raczej tak tylko z osłuchania trochę słów kojarzę... tak samo z węgierskim... poza tym mam problemy z polskim... tak. Wydaje mi się, że to wina łaciny... słowa pochodzenia greckiego bardziej do mnie przemawiają lepiej je rozumiem..., czyli biblioteka bardziej przemawia niż library... skutkiem czego kiedyś w rozmowie ze studentem obcokrajowcem na mojej uczelni spotkanym wymieszałam niemiecki z angielskim... Dzisiaj może byłoby lepiej, bo już mniej mam styczności z niemieckim, chodzi o to, że po prostu od początku lepiej byłam uczona podstaw z niemieckiego jeśli chodzi o słówka..., żałuję tylko, że nie mogłam iść na kontynuację niemieckiego i angielskiego równocześnie w liceum Jakoś angielskiego zaczęłam się uczyć wcześniej, ale nie nadążałam spisywać słówek z tablicy, a w gimnazjum na niemieckim dostawałam po prostu gotowe słówka do wklejenia do zeszytu i kolorowanki (tak w gimnazjum!) i to było jakieś fajniejsze niż te podstawy z angielskiego i jakoś też DB oglądałam wtedy na niemieckiej stacji po niemiecku (jakoś mieliśmy satelitę ustawioną i łapała niemieckie programy, a te polskie jakoś przestały odbierać czy coś i było jakoś ciekawiej oglądać niemiecką telewizję niż polską..., ale obecnie nie posiadam telewizora od 9 lat) także... trochę się osłuchałam też i wówczas lepiej rozumiałam niemiecki, ale dzisiaj bardzo rzadko go używam, dlatego mniej rozumiem. No i na niemieckim się gramatyki dopiero uczyłam... nawet tej polskiej, bo na polskim to jakoś to uciekło... Ogólnie to najlepsza nauka jest online, bo wszystko jest napisane i można swoim tempem przeczytać i się nauczyć, a w szkole to zawsze się człowiek pogubi... nie zdąży zapisać... niezbyt zrozumie... Ale dzięki podstawom wiem, że najlepiej się tłumaczy na translatorze z polskiego na niemiecki i dopiero na angielski i odwrotnie, bo dzięki gramatyce niemieckiej jest to ładnie zachowane, więc raz jak szukałam po włosku coś na jedno zlecenie i na włoskich stronach to właśnie tak wykorzystywałam translatora, że chyba przez niemiecki szukałam... i też w Chrome jest taka funkcja czasami na niektórych stronach z możliwością tłumaczenia treści strony to korzystałam z tej funkcji. No i raz szukałam coś po angielsku na jedno zlecenie to po prostu ćwiczenie czyni mistrza, więc im dłużej szukałam tym lepiej rozumiałam to co szukam, mimo, że początkowo korzystałam z translatora. Jak trzeba to sobie poradzę z każdym językiem, chociaż lepiej mi wychodzi pisanie niż mówienie, ale z polskim tak samo jest. Jeszcze wracając do polskiego to chodzi o słowa, bardziej terminy..., które rozumiem intuicyjnie, ale jak ktoś zapyta mnie co słowo znaczy to niezbyt umiem wytłumaczyć typu "konstytucja". Podobno to jakieś zaburzenie poznawcze ktoś mi kiedyś powiedział, bo nie umiem zapamiętać całego wyrazu tylko jego pierwszą litrę i jest to jakiś defekt.. zapomniałam nazwy (bo jest dla mnie właśnie taka trudna, że nie pamiętam jej wiem, że jest to związane ze wzrokiem i słuchem, a jak się fachowo nazywa to zaburzenie to nie pamiętam i tak zawsze chce sobie przypomnieć jakieś słowo tonie pamiętam go pamiętam głównie pierwszą literę... to mi utrudnia życie), ale jest to związane ze słuchem i wzrokiem i leczy się u dzieci. Np. jest słowo kodykologia.. używałam go przez cały semestr, była to nazwa mojego przedmiotu i nie rozumiałam co oznacza... więc za bardzo nie rozumiałam czego się uczę... i dopiero pod koniec semestru zrozumiałam tą nazwę, chociaż jest jeszcze nazwa trochę zawężona do rękopisoznawstwo... Z drugiej strony jeśli chodzi o języki obce to jednak wolę się uczyć ich słuchając czy skojarzeniowo niż na pamięć wkuwać.
Zgadzam się z Twoją powyższą wypowiedzią i nie wiem co bym mogła więcej w temacie pracowników i pracodawców dodać...
PS. Na razie wydałam książkę z wierszami... może kogoś to zainspiruje Pozdrawiam.
@dziewczyna z naprzeciwka Słabo znam angielski, ale czasem mam olśnienie i zdarza mi się myśleć w tym języku... powiedzmy poziom b1?, aczkolwiek może być niższy... (na studiach mgr. dostałam proste czytanki i je w miarę rozumiałam , bo nie mogłam mieć kontynuacji niemieckiego ), a niemieckiego się trzy razy od podstaw uczyłam i dalej nie kapuję Ostatnio katuję japoński na anime, ale to raczej tak tylko z osłuchania trochę słów kojarzę... tak samo z węgierskim... poza tym mam problemy z polskim... tak. Wydaje mi się, że to wina łaciny... słowa pochodzenia greckiego bardziej do mnie przemawiają lepiej je rozumiem..., czyli biblioteka bardziej przemawia niż library... skutkiem czego kiedyś w rozmowie ze studentem obcokrajowcem na mojej uczelni spotkanym wymieszałam niemiecki z angielskim... Dzisiaj może byłoby lepiej, bo już mniej mam styczności z niemieckim, chodzi o to, że po prostu od początku lepiej byłam uczona podstaw z niemieckiego jeśli chodzi o słówka..., żałuję tylko, że nie mogłam iść na kontynuację niemieckiego i angielskiego równocześnie w liceum Jakoś angielskiego zaczęłam się uczyć wcześniej, ale nie nadążałam spisywać słówek z tablicy, a w gimnazjum na niemieckim dostawałam po prostu gotowe słówka do wklejenia do zeszytu i kolorowanki (tak w gimnazjum!) i to było jakieś fajniejsze niż te podstawy z angielskiego i jakoś też DB oglądałam wtedy na niemieckiej stacji po niemiecku (jakoś mieliśmy satelitę ustawioną i łapała niemieckie programy, a te polskie jakoś przestały odbierać czy coś i było jakoś ciekawiej oglądać niemiecką telewizję niż polską..., ale obecnie nie posiadam telewizora od 9 lat) także... trochę się osłuchałam też i wówczas lepiej rozumiałam niemiecki, ale dzisiaj bardzo rzadko go używam, dlatego mniej rozumiem. No i na niemieckim się gramatyki dopiero uczyłam... nawet tej polskiej, bo na polskim to jakoś to uciekło... Ogólnie to najlepsza nauka jest online, bo wszystko jest napisane i można swoim tempem przeczytać i się nauczyć, a w szkole to zawsze się człowiek pogubi... nie zdąży zapisać... niezbyt zrozumie... Ale dzięki podstawom wiem, że najlepiej się tłumaczy na translatorze z polskiego na niemiecki i dopiero na angielski i odwrotnie, bo dzięki gramatyce niemieckiej jest to ładnie zachowane, więc raz jak szukałam po włosku coś na jedno zlecenie i na włoskich stronach to właśnie tak wykorzystywałam translatora, że chyba przez niemiecki szukałam... i też w Chrome jest taka funkcja czasami na niektórych stronach z możliwością tłumaczenia treści strony to korzystałam z tej funkcji. No i raz szukałam coś po angielsku na jedno zlecenie to po prostu ćwiczenie czyni mistrza, więc im dłużej szukałam tym lepiej rozumiałam to co szukam, mimo, że początkowo korzystałam z translatora. Jak trzeba to sobie poradzę z każdym językiem, chociaż lepiej mi wychodzi pisanie niż mówienie, ale z polskim tak samo jest. Jeszcze wracając do polskiego to chodzi o słowa, bardziej terminy..., które rozumiem intuicyjnie, ale jak ktoś zapyta mnie co słowo znaczy to niezbyt umiem wytłumaczyć typu "konstytucja". Podobno to jakieś zaburzenie poznawcze ktoś mi kiedyś powiedział, bo nie umiem zapamiętać całego wyrazu tylko jego pierwszą litrę i jest to jakiś defekt.. zapomniałam nazwy (bo jest dla mnie właśnie taka trudna, że nie pamiętam jej wiem, że jest to związane ze wzrokiem i słuchem, a jak się fachowo nazywa to zaburzenie to nie pamiętam i tak zawsze chce sobie przypomnieć jakieś słowo tonie pamiętam go pamiętam głównie pierwszą literę... to mi utrudnia życie), ale jest to związane ze słuchem i wzrokiem i leczy się u dzieci. Np. jest słowo kodykologia.. używałam go przez cały semestr, była to nazwa mojego przedmiotu i nie rozumiałam co oznacza... więc za bardzo nie rozumiałam czego się uczę... i dopiero pod koniec semestru zrozumiałam tą nazwę, chociaż jest jeszcze nazwa trochę zawężona do rękopisoznawstwo... Z drugiej strony jeśli chodzi o języki obce to jednak wolę się uczyć ich słuchając czy skojarzeniowo niż na pamięć wkuwać.
Zgadzam się z Twoją powyższą wypowiedzią i nie wiem co bym mogła więcej w temacie pracowników i pracodawców dodać...
PS. Na razie wydałam książkę z wierszami... może kogoś to zainspiruje Pozdrawiam.