21 Lis 2012, Śro 18:01, PID: 325486
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Lis 2012, Czw 17:37 przez joanna12345.)
Witaj Zas
Wiem że większość z was jest tu przez rodziców, którzy bardziej lub mniej świadomie doprowadzili was do tego miejsca :-( Wiem też że tacy rodzice nie napiszą nic na tym forum bo go po prostu nigdy nie przeczytają, bo nawet przez myśl im nie przejdzie że zrobili coś złego Oni żyją w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku rodzicielskiego i są dumni z siebie, myślą tylko że to dzieci się im nie udały....
Skąd to wiem? To bardzo powierzchowny opis mojej mamy, nigdy nie zasłużyłam na jej miłość, akceptację czy choćby jedno słowo pochwały i gdyby nie mój kochany tata (niestety odszedł 12 lat temu) to pewnie też dziś bałabym się ludzi i żyła w ciągłym poczuciu zagrożenia. Mam też wiele problemów związanych z moim dzieciństwem, ale to nie miejsce by o nich pisać, tutaj najważniejsi jesteście WY i jeśli kogokolwiek mógłby urazić mój post to wolałabym tu nigdy nie trafić Moje przeżycia zmieniły mnie i przysięgłam sobie że moje dziecko nigdy nie będzie płakać z mojego powodu, może za bardzo chroniłam syna, może byłam nadopiekuńcza i to też przyczyniło się do jego choroby, nie wiem ale to nie daje mi spokoju.
Jego koszmar zaczął się w gimnazjum, może mogłam wcześniej zauważyć, zrobić coś, z poczuciem winy będę żyła do końca życia :-(
Wiem że dotknęłam jakiegoś czułego miejsca twojej psychiki, ale mam nadzieję że potrafisz mi wybaczyć...
Chodzi mi o to że nie wszyscy rodzice są do bani, popełniają błędy, ale dla swoich dzieci gotowi są zrobić wszystko, czasem może za dużo...
Pozdrawiam
Wiem że większość z was jest tu przez rodziców, którzy bardziej lub mniej świadomie doprowadzili was do tego miejsca :-( Wiem też że tacy rodzice nie napiszą nic na tym forum bo go po prostu nigdy nie przeczytają, bo nawet przez myśl im nie przejdzie że zrobili coś złego Oni żyją w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku rodzicielskiego i są dumni z siebie, myślą tylko że to dzieci się im nie udały....
Skąd to wiem? To bardzo powierzchowny opis mojej mamy, nigdy nie zasłużyłam na jej miłość, akceptację czy choćby jedno słowo pochwały i gdyby nie mój kochany tata (niestety odszedł 12 lat temu) to pewnie też dziś bałabym się ludzi i żyła w ciągłym poczuciu zagrożenia. Mam też wiele problemów związanych z moim dzieciństwem, ale to nie miejsce by o nich pisać, tutaj najważniejsi jesteście WY i jeśli kogokolwiek mógłby urazić mój post to wolałabym tu nigdy nie trafić Moje przeżycia zmieniły mnie i przysięgłam sobie że moje dziecko nigdy nie będzie płakać z mojego powodu, może za bardzo chroniłam syna, może byłam nadopiekuńcza i to też przyczyniło się do jego choroby, nie wiem ale to nie daje mi spokoju.
Jego koszmar zaczął się w gimnazjum, może mogłam wcześniej zauważyć, zrobić coś, z poczuciem winy będę żyła do końca życia :-(
Wiem że dotknęłam jakiegoś czułego miejsca twojej psychiki, ale mam nadzieję że potrafisz mi wybaczyć...
Chodzi mi o to że nie wszyscy rodzice są do bani, popełniają błędy, ale dla swoich dzieci gotowi są zrobić wszystko, czasem może za dużo...
Pozdrawiam