23 Mar 2020, Pon 20:03, PID: 817925
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Mar 2020, Pon 20:21 przez czerczesow.)
(23 Mar 2020, Pon 19:38)Karol1991 napisał(a): Hej, pamiętam jak miałeś dosyć dobre nastawienie w zeszłym roku. Co się zmieniło, ze masz takie myśli teraz?Tak, miałem. To był tak zwany okres "miesiąca miodowego" jaki przychodzi po odstawieniu jakiejś używki. Nie raz miałem przerwy od alkoholu, ale nigdy nie czułem takiego optymizmu jak przez czas w końcówce zeszłego roku. Wtedy mnie wyjątkowo wzięło jak może po jakichś narkotykach. Ale tu to teoretyzuje, bo kompletnie nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Narko nie brałem.
A co się zmieniło? Właśnie nic. Nic się nie zmieniło i to jest problem. Nadal nie mam stałej pracy (żadnej nawet) i widoków na nią też nie ma. I to się nie zmieni ani po koronawirusie, ani za rok itd. Za niedługo będę miał 27,5 roku życia za sobą i moje osiągnięcia to jedno wielkie zero. LATA, całe lata frustracji, spędzania czasu na niczym za mną. No nie, może nie na niczym bo wypiłem tysiące piw. Dzięki alkoholowi, różnego rodzaju stresom i wiecznym przejmowaniu się dorobiłem się po alko też bezsenności. Wiesz jak się człowiek czuje po kilkutygodniowym piciu i ponad 100 godzinach bez snu? Ja wiem. Mogłem od tego i zwariować i umrzeć. Może to i nawet moje największe osiągnięcie, 100-kilkadziesiąt godzin bez snu. Choć biorąc pod uwagę jak to się skończyło to chyba nie.
Mam zwyczajnie dosyć tego życia. W moim przypadku ono nigdy nie było normalne, nigdy! Kilku alkoholików w domu, kłótnie, problemy ojca które trwają do dziś i na które straciłem masę czasu, w końcu sam szybko stałem się wyalienowanym alkoholikiem, bez szkoły, pracy bez niczego. Z wysokim, a jednocześnie żadnym poczuciem swojej wartości.
Nawet jeśli się poprawi czyli znalazłbym pracę na stałe, to co to będzie za osiągnięcie? G... praca za takie same pieniądze i powrót do domu do książek, kompa i TV.
A kto mi odda moje dzieciństwo, nastoletnie lata itd.? Że inni może mają gorzej? A ch... mnie to interesuje. Nie zrobiłem nikomu żadnej krzywdy, specjalnie nawet nikogo nie pobiłem choć by się należało. Jestem zmęczony i mam dosyć, tak zwyczajnie po ludzku. A że mam bardzo dobrą pamięć, to nie umiem nie patrzeć wstecz. I będę patrzył do końca życia, a to jest obraz naprawdę nieciekawy. I niewiele w nim jest mojej winy. Dlatego też mam pretensje do dwóch osób którym jednocześnie nic nie mogę zrobić. To jest straszne. A jak słyszę, że całe życie przede mną to mnie szlag trafia. Chętnie komuś dam 30% bagażu swoich doświadczeń i jestem ciekaw co na to powie. Niektórzy by się dopiero zdziwili.
Eskapista, ale jakie by powstało po Twojej śmierci? Może u Ciebie to wygląda inaczej, ale ja nie utrzymuje kontaktów z żadną rodziną poza moimi rodzicami. Dziadkowie nie żyją, a reszta dla mnie zwyczajnie nie istnieje. Nigdy się mną nie interesowali, a że by gadali? Co z tego. A rodzice prawie 30 lat temu wiedzieli w jakiej są sytuacji mieszkaniowej i że w mieszkaniu, gdzie mieszkają tacy ludzie a nie inni, nie powinno się wychowywać żadnego dziecka. A ja się nie byłem wpadką. Ojciec nic nie zrobił żeby pomóc mi w czymkolwiek do lat, bo to ja pomagam jemu i to od bardzo dawna. Matka też nie zrobiła nic w tym zakresie.