01 Lis 2013, Pią 23:28, PID: 369054
Ja mam też podobnie. Wprawdzie jeszcze się nie wyleczyłem do końca, ale już widać jakieś postępy. W tej chwili bardziej jestem skłonny rozmawiać z kimś obcym niż z rodziną lub znajomymi. Dzisiaj jak co roku byłem u rodziny z którą spotykam się z reguły max 2 razy w roku i zawsze przeważnie siedziałem i nic nie mówiłem, chyba że mnie ktoś o coś zapytał.
Dodatkowo 3 lata temu sąsiedzi sobie zbudowali dom i się wprowadzili, a ja jeszcze z nimi praktycznie nie rozmawiałem, jedynie Dzień dobry mówiłem i też mam większy lęk aby ich poznać niż gdybym miał poznać obcego na ulicy.
Dlatego fobikowi wydaje się że znajomi/rodzina mają ugruntowaną opinię o takiej osobie. Więc fobik odczuwa lęk przed otworzeniem się na osoby które mają już jakąś wyrobioną opinię o nim. Zapewne fobik myśli w ten sposób: Co oni pomyślą o mnie jeśli nagle zobaczą że się zmieniłem? Co pomyślą, jeśli przez tyle lat nic nie mówiłem a tu nagle chcę się z nimi zaprzyjaźnić? Według fobika będzie dziwna sytuacja, ale czy na pewno będzie dziwna z punktu widzenia innych osób?
Wydaje mi się że ten problem to składowa część fobii. Lęk przed obcymi minął, lęk przed byciem w tłumie minął, i inne lęki minęły, a ten pozostał. Wg mnie jest to najsilniejszy element fobii i należy nad nim teraz pracować i go wyleczyć, bez względu co nam się wydaje że rodzina/znajomi o nas myślą.
Będąc dziś u rodziny myślałem że będzie źle. Jednak nie było najgorzej, nawet było lepiej niż w poprzednich latach. Wprawdzie niewiele mówiłem, ale udało mi się parę razy powiedzieć coś śmiesznego i wtrącić parę zdań w dyskusji. Może dobrym pomysłem jest stopniowe włączanie się do rozmów żeby ludzie przyzwyczaili się do naszej nowej obecności. Bo jeśli od razu będziemy szaleć to rzeczywiście może to dziwnie wyglądać.
Dodatkowo 3 lata temu sąsiedzi sobie zbudowali dom i się wprowadzili, a ja jeszcze z nimi praktycznie nie rozmawiałem, jedynie Dzień dobry mówiłem i też mam większy lęk aby ich poznać niż gdybym miał poznać obcego na ulicy.
Dlatego fobikowi wydaje się że znajomi/rodzina mają ugruntowaną opinię o takiej osobie. Więc fobik odczuwa lęk przed otworzeniem się na osoby które mają już jakąś wyrobioną opinię o nim. Zapewne fobik myśli w ten sposób: Co oni pomyślą o mnie jeśli nagle zobaczą że się zmieniłem? Co pomyślą, jeśli przez tyle lat nic nie mówiłem a tu nagle chcę się z nimi zaprzyjaźnić? Według fobika będzie dziwna sytuacja, ale czy na pewno będzie dziwna z punktu widzenia innych osób?
Wydaje mi się że ten problem to składowa część fobii. Lęk przed obcymi minął, lęk przed byciem w tłumie minął, i inne lęki minęły, a ten pozostał. Wg mnie jest to najsilniejszy element fobii i należy nad nim teraz pracować i go wyleczyć, bez względu co nam się wydaje że rodzina/znajomi o nas myślą.
Będąc dziś u rodziny myślałem że będzie źle. Jednak nie było najgorzej, nawet było lepiej niż w poprzednich latach. Wprawdzie niewiele mówiłem, ale udało mi się parę razy powiedzieć coś śmiesznego i wtrącić parę zdań w dyskusji. Może dobrym pomysłem jest stopniowe włączanie się do rozmów żeby ludzie przyzwyczaili się do naszej nowej obecności. Bo jeśli od razu będziemy szaleć to rzeczywiście może to dziwnie wyglądać.