31 Sty 2014, Pią 0:05, PID: 378888
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Sty 2014, Pią 1:03 przez Zasió.)
Spokojnie, Clint po prostu przeszedł terapię (pranie mózgu?) (no dobra, albo pokazuje swoje prawdziwe ja, głęboko skrywane pod płaszczykiem fobii) - i powolutku kroczy w kierunku przeciwnego bieguna, ze skrajności przechodząc w skrajność. Będzie głosił coraz więcej oklepanych frazesów i coraz mocniej gardził ludźmi z fobią i problemami, coraz wyraźniej akcentując, jak bardzo problemy owe są idiotyczne, abstrakcyjne i wydumane w oczach zdrowego, przebojowego człowieka, radą zaś NA WSZYSTKO stanie "wzięcie się w garść, nie myślenie tak wiele i rozwój masy mięśniowej". Co najważniejsze, fascynacja i skupienie się jedynie na psychologii ewolucyjnej będzie rosło. Widać to również tutaj, gdy autorowi wątku, który słowem nie informuje, czy miał wcześniej fobię, w jakim stopniu rzeczywiście odstawał od reszty i co to była za reszta, bez zastanowienia pisze de facto, ze coś z nim musi być nie tak. Odrzucają piotrkaxxx z jakiegoś powodu, jest ofiarą, ciotą, frajerem, dziwakiem, bucem itp - powinien sie zmieniać, a odrzucenie powinno mu to zwyczajnie, jeśliby myślał, jak zdrowy, normalny człowiek, uświadomić. Poinformować o tym, jak ból informuje o rozwijającym się stanie zapalnym. Nic ponadto, proste jak drut zbrojeniowy.
Cóż, to jasne, że można by się zastanowić, na ile każdy z fobików faktycznie był z powodów obiektywnych, okołofobicznych i, przede wszystkim, zupełnie niezwiązanych z nieśmiałością, dziwakiem dla swojego otoczenia. Początkowy okres bycia dziwakiem byłby też pewnie dobrym czasem na zastanowienie się, kto tym dziwakiem każdego z fobików uczynił, i na zmianę tego stanu. Tylko coś się we mnie buntuje, gdy ktoś pisze o wieloletnim odrzuceniu i sporym już emocjonalnym problemie z tego powodu, a ktoś inny wali zdaniem pojedynczym z ulotki motywacyjnej dla menedżerów "jak nie kupują twoich bułek, to sygnał, że coś sie dzieje". Ale to charakterystyczne dla większości terapeutów, więc pewnie Clint po prostu uczy się od nich.
A może to jest normalność? Cóż, szkoda tylko, zę normalne rady dotyczące odrzucenia, te czasem rzucane zdawkowo przez bliskich, raczej nikomu z nas życia nie naprostowały.
Cóż, to jasne, że można by się zastanowić, na ile każdy z fobików faktycznie był z powodów obiektywnych, okołofobicznych i, przede wszystkim, zupełnie niezwiązanych z nieśmiałością, dziwakiem dla swojego otoczenia. Początkowy okres bycia dziwakiem byłby też pewnie dobrym czasem na zastanowienie się, kto tym dziwakiem każdego z fobików uczynił, i na zmianę tego stanu. Tylko coś się we mnie buntuje, gdy ktoś pisze o wieloletnim odrzuceniu i sporym już emocjonalnym problemie z tego powodu, a ktoś inny wali zdaniem pojedynczym z ulotki motywacyjnej dla menedżerów "jak nie kupują twoich bułek, to sygnał, że coś sie dzieje". Ale to charakterystyczne dla większości terapeutów, więc pewnie Clint po prostu uczy się od nich.
A może to jest normalność? Cóż, szkoda tylko, zę normalne rady dotyczące odrzucenia, te czasem rzucane zdawkowo przez bliskich, raczej nikomu z nas życia nie naprostowały.