05 Maj 2014, Pon 2:02, PID: 391856
Z doświadczenia wiem, że zmiana takiego stanu jest długa i żmudna. Mało tego, przy pomocy dotkniętej takim stanem rzeczy trzeba mieć niezwykłe wyczucie i być bardzo ostrożnym, bo najmniejszy błąd może napaskudzić. Emocje takich ludzi są bardzo wyczulone i jak się postąpi zbyt gwałtowanie to przypadkiem i niechcący można zadać cios.
Co może pomóc wg mnie? Z doświadczenia wiem, że powolne wyjście ze skorupki. Tak jak dziecko uczy się chodzić z pomocą innych, tak i tutaj trzeba pomóc stawiać pierwsze kroki. Najlepiej też jakby znaleźli się ludzie, którzy właśnie jako tako potrafią chodzić Potem trzeba czekać na zbudowanie jakiś więzi i dopiero wtedy można coś działać wspólnymi siłami. Lato idzie, jeśli tacy ludzie się znajdą to zróbcie jakieś wspolne wypady lub coś w tym stylu. I nie myślcie o tym jaka atmosfera będzie. Będzie jaka będzie. Grunt że coś się zrobiło
Lekarz może pomoże, ale jak dla mnie to tylko wykombinuje tak by byc na niego skazanym i chodzic w nieskonczonosc bez widocznego rezultatu. Mnie np. super-psychiatria nafaszerowała antydepresantami, po czym zostawiła na lodzie i byłem skazany tylko na te tabletki. Bez nich nie żyłem. W koncu musialem sam je rzucić bo brac ich bez kontroli wiecznie sie nie dalo. Dłuuuuugo miałem syndromy odstawienia, ze 4 miesiące, ale minęły. Niemniej to byla gehenna, wpakowanie się w leczenie psychologiczne tylko mi nabruździło i g***o dało. Nie polecam.
Co może pomóc wg mnie? Z doświadczenia wiem, że powolne wyjście ze skorupki. Tak jak dziecko uczy się chodzić z pomocą innych, tak i tutaj trzeba pomóc stawiać pierwsze kroki. Najlepiej też jakby znaleźli się ludzie, którzy właśnie jako tako potrafią chodzić Potem trzeba czekać na zbudowanie jakiś więzi i dopiero wtedy można coś działać wspólnymi siłami. Lato idzie, jeśli tacy ludzie się znajdą to zróbcie jakieś wspolne wypady lub coś w tym stylu. I nie myślcie o tym jaka atmosfera będzie. Będzie jaka będzie. Grunt że coś się zrobiło
Lekarz może pomoże, ale jak dla mnie to tylko wykombinuje tak by byc na niego skazanym i chodzic w nieskonczonosc bez widocznego rezultatu. Mnie np. super-psychiatria nafaszerowała antydepresantami, po czym zostawiła na lodzie i byłem skazany tylko na te tabletki. Bez nich nie żyłem. W koncu musialem sam je rzucić bo brac ich bez kontroli wiecznie sie nie dalo. Dłuuuuugo miałem syndromy odstawienia, ze 4 miesiące, ale minęły. Niemniej to byla gehenna, wpakowanie się w leczenie psychologiczne tylko mi nabruździło i g***o dało. Nie polecam.