03 Lip 2014, Czw 21:36, PID: 400980
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lip 2014, Czw 22:50 przez Zasió.)
"smieszy mnie postrzeganie przelotnych romansow jako mega ciezkigo grzechu, szczytu i wyłuzdaństwa"
Ale niektórzy tutaj nie postrzegają ich chyba w ten sposób, po prostu zauważają, że lepiej i fajniej, gdy za seksem idzie coś więcej.
Kiedyś gdzieś zresztą była podobna dyskusja. Bo chyba przygodny romans też przygodnemu romansowi nierówny. Można przelecieć laskę bo jest napalona i chętnie nam da, choć jest kimś, kogo poznawać nawet nie mamy ochoty, można się przespać z kimś z kim wiemy, że to będzie tylko seks, i może nawet tylko ten jeden raz, no ale, bo ja wiem. fajnie się w tym klubie razem bawiliśmy i nawet chwilę się miło pogadało a osoba wzbudza w nas pozytywne emocje czymś więcej niż tylko apetycznym ciałem.
Poza tym czy nie jest jakoś tak, że najwięcej takich jednorazowych przygód seksualnych mają ci, co podchodzą do nich w najbardziej prymitywny sposób i generalnie - och, ach, ja wiem, niednienie pisać na forum dla fobikow-nieudaczników-bez-pasji-bez-życia że jest coś takiego jak puste koksy i tępe dzidy - ogólnie bawią się i zachowują w sposób, który sporą część społeczeństwa jakoś zniesmacza, odrzuca... sądzę, że to ma kolosalny wpływ na postrzeganie takich skoków, abstrahując zupełnie od różnych miar przykładanych do każdej płci (choć przez kogo? kto facetom przyzwala i pochwala to ujmowane skrajnie wyrywanie lasek na tony? ogół społeczeństwa? nie. ogół facetów? śmiem twierdzić, ze też nie. rodzina? nie. faceci, i to ci myślący podobnie... owszem, facetom pozwala się więcej, ale te granice przez ogól nie sa postrzegane chyba tak szeroko, jak przez grupę samców zdobywców)
Ale niektórzy tutaj nie postrzegają ich chyba w ten sposób, po prostu zauważają, że lepiej i fajniej, gdy za seksem idzie coś więcej.
Kiedyś gdzieś zresztą była podobna dyskusja. Bo chyba przygodny romans też przygodnemu romansowi nierówny. Można przelecieć laskę bo jest napalona i chętnie nam da, choć jest kimś, kogo poznawać nawet nie mamy ochoty, można się przespać z kimś z kim wiemy, że to będzie tylko seks, i może nawet tylko ten jeden raz, no ale, bo ja wiem. fajnie się w tym klubie razem bawiliśmy i nawet chwilę się miło pogadało a osoba wzbudza w nas pozytywne emocje czymś więcej niż tylko apetycznym ciałem.
Poza tym czy nie jest jakoś tak, że najwięcej takich jednorazowych przygód seksualnych mają ci, co podchodzą do nich w najbardziej prymitywny sposób i generalnie - och, ach, ja wiem, niednienie pisać na forum dla fobikow-nieudaczników-bez-pasji-bez-życia że jest coś takiego jak puste koksy i tępe dzidy - ogólnie bawią się i zachowują w sposób, który sporą część społeczeństwa jakoś zniesmacza, odrzuca... sądzę, że to ma kolosalny wpływ na postrzeganie takich skoków, abstrahując zupełnie od różnych miar przykładanych do każdej płci (choć przez kogo? kto facetom przyzwala i pochwala to ujmowane skrajnie wyrywanie lasek na tony? ogół społeczeństwa? nie. ogół facetów? śmiem twierdzić, ze też nie. rodzina? nie. faceci, i to ci myślący podobnie... owszem, facetom pozwala się więcej, ale te granice przez ogól nie sa postrzegane chyba tak szeroko, jak przez grupę samców zdobywców)