18 Sty 2008, Pią 23:39, PID: 10254
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sty 2008, Sob 0:04 przez Samantha.)
w szkole zawsze bałam się być w centrum uwagi, bałam się ośmieszenia strasznie, zaliczyłam w tym okresie parę sytuacji, które osobiście odczuwam jako ośmieszające mnie Samo sprawdzanie obecności wywoływało u mnie podwyższone tętno i niepokój, kiedy wywoływano mnie do tablicy, starałam się nie tyle poprawnie wykonać chcianą ode mnie czynność, ile nie popełnić jakiejś głupoty… oczywiście zawsze w takich sytuacjach byłam cały czas mniej lub bardziej czerwona na twarzy… często gąbka do ścierania wylatywała mi w sposób dziwny z rąk, gdyż nie potrafiłam jej solidnie utrzymać… beznadziejna byłam totalnie w takich momentach obawiałam się pozostawać w gronie kilku osób, które nie były z mojego najbliższego otoczenia klasowego, tj. paru osób zaledwie… z samej klasy podchodziłam do wielu z głęboką rezerwą… z niektórymi wcale nie rozmawiałam, a jeśli już, to bałam się tych rozmów… bałam się zaczepek słownych, w jakiejkolwiek formie, że się ośmieszę przez mój lęk… w szkole bywały okresy (szczególnie w liceum), że nie jadłam w ogóle nic do późnych godzin nawet i nie piłam, a już o korzystaniu z toalety nie było mowy… w rozmowach towarzyskich, w "mojej grupie" osób, umiałam pożartować i nawet się dobrze czuć, pod pewnymi warunkami, chociaż pierwszych skrzypiec to nie grałam i nie chciałam grać gdziekolwiek… do szkoły musiałam dojeżdżać, kiedy kupowałam bilety, to miałam trudności, bo bywało tak, że ręce mi się trzęsły przy manipulacjach w okolicach portfela… samo podróżowanie między szkołą a domem i na odwrót było dla mnie męczące dosyć, o ile nie mniej lub bardziej uciążliwe od innych rzeczy do dzisiaj, po 3-ech latach odpoczynku od szkoły, z epizodem 4-dniowym rok temu, szkoła śni mi się prawie codziennie, w negatywnym świetle... pewnego dnia po prostu poczułam, że dłużej już tam nie wytrzymam i odeszłam stamtąd, definitywnie