31 Gru 2009, Czw 15:52, PID: 191415
jak byłem dzieckiem to chodziłem regularnie. Stres był jak cholera. Zawsze nerwy, czasem nawet klepiąc te regułki głos mi drżał. I w ogóle przed spowiedzią się denerwowałem czy nie zapomnę regułki (to by dopiero było, chybabym umarł ze wstydu) itp. Bo samymi grzechami to nie, wciąż to samo: nie byłem w kościele kilka razy, nie zmówiłem pacierza, kłóciłem się z rodzicami... jak mi było za mało to wymyślałem rzeczy typu: skłamałem, przeklinałem, chociaż w rzeczywistości chyba tego nie robiłem.
Teraz już nie chodzę ładnych parę lat, zawsze to kilka stresów mniej. Ale nie chodzę dlatego, że moja wiara się zmieniła. Teraz jest dojrzalsza i teraz sam o niej decyduję Nie identyfikuję się z żadną religią, jeśli popełnię jakiś błąd, lubię się wieczorem pomodlić, przeprosić Boga itp.
No i ja nie zostałbym nawet chrzestnym czy żadnym takim świadkiem, dla mnie moja wiara jest zbyt poważna żebym wbrew sobie wypełniał katolickie obrządki.
Teraz już nie chodzę ładnych parę lat, zawsze to kilka stresów mniej. Ale nie chodzę dlatego, że moja wiara się zmieniła. Teraz jest dojrzalsza i teraz sam o niej decyduję Nie identyfikuję się z żadną religią, jeśli popełnię jakiś błąd, lubię się wieczorem pomodlić, przeprosić Boga itp.
Lacrimamosa napisał(a):Idę jutro do spowiedzi...No tak, to może być problem... ale to chyba jedna z niewielu rzeczy, w których bym się przeciwstawił. Na pewno ciężko byłoby powiedzieć np. babci (bardzo wierzącej) jak to ze mną jest i że na prawdę po prostu nie pójdę do spowiedzi, nie wezmę ślubu kościelnego (chyba, że jako partner niewierzący) itp., ale przeciwstawiłbym się nawet gdybym miał się jąkać i przezywać to dwa tygodnie
Jak się powiedziało A....
No, nie da mi ksiądz ślubu, jak nie pójdę, a jak mi nie da ślubu, to rodzina mnie wyklnie, na co nie jestem psychicznie przygotowana. !
No i ja nie zostałbym nawet chrzestnym czy żadnym takim świadkiem, dla mnie moja wiara jest zbyt poważna żebym wbrew sobie wypełniał katolickie obrządki.
mc napisał(a):A co myslicie o apostazji? Czyli o oficjalnym wypisaniu się z kościoła?Pomysł dobry (po co zawyżać statystyki), ale... trzeba pójść do księdza i powiedzieć o co chodzi - a to też jest stres