29 Wrz 2010, Śro 18:08, PID: 224205
Oj basen, my w gimnazjum mieliśmy, co prawda pływały 2-3 osoby na krzyż a reszta albo się wykręcała okresem albo dawała lewe zwolnienia, ale moja cholerna uczciwość nie pozwalała mi uciekać się do takich rozwiązań często. Teraz w liceum na szczęście basenu już nie ma.
Za to w-f... w podstawówce to chociaż wszyscy byliśmy beznadziejni w sportach (szkoła muzyczna, nauczyciel wołał na nas "spółdzielnia inwalidów"), chociaż ja jakoś bardziej od innych, zawsze na mnie wrzeszczeli jak przy graniu w siatkówkę nie odebrałam piłki, w końcu zaczęłam się tak tego bać, że trzęsę się jak galareta jak tylko zaczynamy grać w siatkę. Resztę jeszcze jakoś przeżyję, ale ogólnie nie znoszę sportów, nie cierpię się męczyć, zawsze jestem gorsza od innych i mnie to boli...
Co ja bym oddała za zwolnienie z w-fu. Niestety rodzice mi nigdy nie odpuszczą.
Za to w-f... w podstawówce to chociaż wszyscy byliśmy beznadziejni w sportach (szkoła muzyczna, nauczyciel wołał na nas "spółdzielnia inwalidów"), chociaż ja jakoś bardziej od innych, zawsze na mnie wrzeszczeli jak przy graniu w siatkówkę nie odebrałam piłki, w końcu zaczęłam się tak tego bać, że trzęsę się jak galareta jak tylko zaczynamy grać w siatkę. Resztę jeszcze jakoś przeżyję, ale ogólnie nie znoszę sportów, nie cierpię się męczyć, zawsze jestem gorsza od innych i mnie to boli...
Co ja bym oddała za zwolnienie z w-fu. Niestety rodzice mi nigdy nie odpuszczą.