30 Mar 2011, Śro 23:31, PID: 246432
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Mar 2011, Śro 23:33 przez coolstorybro.)
ja sie interesuje sportem, gdybym mogł to pewnie bym został piłkarzem. znam wiekszosc lig, druzyn, czy to 1 czy 2 ligi, ostatnio tez np oglądam 4 lige angielską czy 2 włoską (serie b) lub ligue 2 (francja 2), chodzi o piłke nożną. tez potrzebne mi to jest do obstawiania bo interesuje sie bukmacherką, duzo wygrywałem pieniedzy kiedys. ale że teraz nie mam wkładu, to tylko oglądam mecze (a juz jesli chodzi o reprezentacje Polski to zawsze czy to piłka, czy siatka, czy ręczna). zainteresowałem sie dzieki temu nba, nhl. czyli kosz i hokej, ale tylko w wydaniu amerykanskim, wysoki poziom. czasami oglądam pojedynki tenisowe. powtarzam, gdybym czuł się zdrowy fizycznie, juz nie mowie psychicznie. ale nie czuje sie fizycznie, jak stary dziad, wiec odpadam, mimo wielkich chęci.
u mnie najgorszą cechą zawsze były warunki fizyczne i gra rękami (dziurawe koślawe ręce) wiec kosz, piłka ręczna odpadały. w nożną grałem dobrze tylko na hali bo mniejsza przestrzen, lżejsza piłka, bardziej tu sie liczy technika i szybkosc niż siła i tu dawałem rade. normalna piłka potrafiła mnie zamroczyć kiedy skakałem do główki, albo jak obroniłem ręką to tak bolała jakby miała prawie się złamać, wiec zawsze unikałem bycia bramkarzem. juz nie wspomne o sile kopania piłki. wszyscy jak kopneli to do ponad połowy boiska wysoko mocno dokopywali, a u mnie juz dawno sie turlała, wiec i przestali mnie wystawiać w ataku. w pomocy miałem najlepszy przegląd pola i rozdawałem niezle piłki, tyle że zawsze krótkie lub pół długie, zawsze też wracałem do obrony i szybko leciałem do ataku więc wytrzymałościowo nie dawałem rady. na obronie za to dobrze sie ustawiałem i zawsze blokowałem strzały, robiłem za pachoła, a przy atakach zawsze biegłem do ataku, przez co zostawała dziura w obronie. ale to taki brak dyscypliny taktycznej, mysle że do wyuczenia, tyle ze jak po 10 minutach biegania mnie zaczyna żołądek i jelita boleć to wez idz po wino i nie wracaj. juz nie mowie o kontakcie bark w bark (ciałem) z przeciwnikiem, zawsze upadałem (z hukiem) i faulu nie było. z siłowo podobnymi ludzmi radziłem sobie normalnie w przechwytach, odbiorach, ale tez nigdy nie nauczyłem się robic wslizgów, zawsze starte kolana czy cos, zbyt wrażliwa skóra. mięczak.
w siate to znowu cos innego. w ogóle nie umiem wystawiać piłek, zawsze lecą krzywo, albo za antenke. za to bardzo często udawało mi się dobrze robić blok/wyblok i serwować z wyskoku (wiele asów), do niczego innego sie nie nadawałem. zero celnego odbioru lub wysunięcia. a zeby trafić w piłke jak leci juz dosc długo? hahah. to ja nie mogłem nigdy obliczyc czasu lotu piłki, zeby przy wyskoku do ataku dobrze i mocno trafic (z reszta co ja mowie, u mnie w rękach mocy nie ma), to trzeba czuć. z koordynacją mam problemy.
w kosza to pisałem, to gra kontaktowa, to co najwyzej z dziewczynami mógłbym grać. a ręce upośledzone więc złapać TAK DUŻĄ piłkę to też trudno, a potem rzucić celnie. nigdy sie nie nauczyłem niczego co trzeba umiec w kosza.
w ręczną mała piłka, małe ręce, zawsze ciężko było złapać, a stres działał tak, że nie widziałem komu mogę podać i albo rzut był niecelny (choć bardziej celny niż w koszu) albo mi zabierali piłke.
nigdy nie umiałem zrobic skoku wzwyż, przeskakiwać płotki, konia lub skrzynie. nigdy nie miałem też siły by się podciągać, nosić kogoś na barana, albo odbijać piłke palcami lub złożonymi rękami. nawet poprawnych przysiadów nie umiem robić. jedyne co mi wychodziło to bieganie, choc byłem totalnym średniakiem, ale przynajmniej nie najgorszy.
ahh moja historia, jeszcze bym wiecej napisał, ale nie wiem czy nie usunac tego fajne wspomnienia, teraz zero ruchu, 12 godzin dziennie przy kompie i bóle nóg, kręgosłupa xD
u mnie najgorszą cechą zawsze były warunki fizyczne i gra rękami (dziurawe koślawe ręce) wiec kosz, piłka ręczna odpadały. w nożną grałem dobrze tylko na hali bo mniejsza przestrzen, lżejsza piłka, bardziej tu sie liczy technika i szybkosc niż siła i tu dawałem rade. normalna piłka potrafiła mnie zamroczyć kiedy skakałem do główki, albo jak obroniłem ręką to tak bolała jakby miała prawie się złamać, wiec zawsze unikałem bycia bramkarzem. juz nie wspomne o sile kopania piłki. wszyscy jak kopneli to do ponad połowy boiska wysoko mocno dokopywali, a u mnie juz dawno sie turlała, wiec i przestali mnie wystawiać w ataku. w pomocy miałem najlepszy przegląd pola i rozdawałem niezle piłki, tyle że zawsze krótkie lub pół długie, zawsze też wracałem do obrony i szybko leciałem do ataku więc wytrzymałościowo nie dawałem rady. na obronie za to dobrze sie ustawiałem i zawsze blokowałem strzały, robiłem za pachoła, a przy atakach zawsze biegłem do ataku, przez co zostawała dziura w obronie. ale to taki brak dyscypliny taktycznej, mysle że do wyuczenia, tyle ze jak po 10 minutach biegania mnie zaczyna żołądek i jelita boleć to wez idz po wino i nie wracaj. juz nie mowie o kontakcie bark w bark (ciałem) z przeciwnikiem, zawsze upadałem (z hukiem) i faulu nie było. z siłowo podobnymi ludzmi radziłem sobie normalnie w przechwytach, odbiorach, ale tez nigdy nie nauczyłem się robic wslizgów, zawsze starte kolana czy cos, zbyt wrażliwa skóra. mięczak.
w siate to znowu cos innego. w ogóle nie umiem wystawiać piłek, zawsze lecą krzywo, albo za antenke. za to bardzo często udawało mi się dobrze robić blok/wyblok i serwować z wyskoku (wiele asów), do niczego innego sie nie nadawałem. zero celnego odbioru lub wysunięcia. a zeby trafić w piłke jak leci juz dosc długo? hahah. to ja nie mogłem nigdy obliczyc czasu lotu piłki, zeby przy wyskoku do ataku dobrze i mocno trafic (z reszta co ja mowie, u mnie w rękach mocy nie ma), to trzeba czuć. z koordynacją mam problemy.
w kosza to pisałem, to gra kontaktowa, to co najwyzej z dziewczynami mógłbym grać. a ręce upośledzone więc złapać TAK DUŻĄ piłkę to też trudno, a potem rzucić celnie. nigdy sie nie nauczyłem niczego co trzeba umiec w kosza.
w ręczną mała piłka, małe ręce, zawsze ciężko było złapać, a stres działał tak, że nie widziałem komu mogę podać i albo rzut był niecelny (choć bardziej celny niż w koszu) albo mi zabierali piłke.
nigdy nie umiałem zrobic skoku wzwyż, przeskakiwać płotki, konia lub skrzynie. nigdy nie miałem też siły by się podciągać, nosić kogoś na barana, albo odbijać piłke palcami lub złożonymi rękami. nawet poprawnych przysiadów nie umiem robić. jedyne co mi wychodziło to bieganie, choc byłem totalnym średniakiem, ale przynajmniej nie najgorszy.
ahh moja historia, jeszcze bym wiecej napisał, ale nie wiem czy nie usunac tego fajne wspomnienia, teraz zero ruchu, 12 godzin dziennie przy kompie i bóle nóg, kręgosłupa xD