11 Cze 2015, Czw 2:44, PID: 448792
Samoakceptacja to chyba też akceptacja swoich słabości i pogodzenie się z tym że wiele rzeczy dostępnych i osiągalnych dla "normalnych" ludzi jest poza naszym zasięgiem. Skupienie się na tym co jest w danej chwili możliwe. Można mieć ogromne ilości zapału i woli walki (czy to dzięki terapii czy jakimś życiowym przypadkom - poznaniem kogoś niezwykłego, przeczytaniem inspirującej książki itp.) ale jeśli się je inwestuje w nierealne cele, a realne i przyziemne zaniedbuje to jest najprostsza droga do myślowej pętli: "znowu wszystko zepsułem, jestem beznadziejny, lepiej żebym już nic nie robił bo to mi wychodzi najlepiej". Życie wymaga od nas tyle samo co od innych tylko że my dysponujemy o wiele uboższymi środkami niż przeciętny człowiek ale to nie znaczy ze nic nie możemy tylko możemy mniej i to "mniej" uboższe i nie tak piękne jak możliwości życiowe kogoś bez chorobliwych zahamowań społecznych, jest jednak nasze i można to po woli rozwijać i uszlachetniać, przyzwyczajać się aż w końcu się to na swój sposób zaakceptuje - to chyba jest stan najbliższy zdrowiu który może osiągnąć człowiek z zaburzeniem osobowości.