19 Lis 2008, Śro 19:05, PID: 91353
Lochfyne moje wrazenia z wizyty sa dokladnie takie same.
Nie zdazylam powiedziec o stanach depresyjnych i milionie innych rzeczy. Nie dokonczylam nawet wymieniac wszystkich objawow mojej fobii- wymienilam kilka a pani mi przerwala 'aha czyli wszystkie objawy fobii, klasyka, prosze to recepta'. Nawet nie pytala w jakich jeszcze sytuacjach objawia sie fobia, oprocz szkoly.
W dodatku potraktowala mnie jak zbuntowana trzynastke i dziecko emo mimo ze sama do niej przyszlam, sama poprosilam o leki, jestem swiadoma, pelnoletnia i w ogole. Kazala przyprowadzic ojca i z grobowa mina powiedziala do niego "nie obejdzie sie bez farmakologii!" - dzizys przeciez skoro sama poprosilam o leki to chyba nie musi mnie uswiadamiac i oglaszac mi tego o czym sama jej powiedzialam na samym poczatku.
Na koniec powiedziala 'prosze dac dziecku pol tabletki wieczorem bo jest zdenerwowane'. Juz nie mialam sily jej uswiadamiac ze moi rodzice mnie nie ubezwlasnowolnili i sama jestem w stanie wydzielac sobie tabletki skoro sama o nie poprosilam.
Pojscie do psychiatry bylo od poczatku do konca moja wlasna decyzja o ktorej rodzice na poczatku nawet nie wiedzieli i naprawde mimo fobii odpowiadam za swoje mysli oraz czyny a wszystko co robie czyli terapia u psychologa wizyta u psychiatry i branie lekow to wylacznie moje decyzje.
Mam wrazenie ze nie do konca sie zrozumialysmy a pani psychiatra spojrzala tylko na metryke i stereotypowo zaszufladkowala mnie jako zbuntowanego dzieciaka ktoremu nie mozna dawac ostrych przedmiotow.
Frustrujace ale przynajmniej mam leki (Lexotan o ktorym nikt nie slyszal i nie moge sie niczego o nim dowiedziec ale mam nadz ze jest przynajmniej skuteczny)
Nie zdazylam powiedziec o stanach depresyjnych i milionie innych rzeczy. Nie dokonczylam nawet wymieniac wszystkich objawow mojej fobii- wymienilam kilka a pani mi przerwala 'aha czyli wszystkie objawy fobii, klasyka, prosze to recepta'. Nawet nie pytala w jakich jeszcze sytuacjach objawia sie fobia, oprocz szkoly.
W dodatku potraktowala mnie jak zbuntowana trzynastke i dziecko emo mimo ze sama do niej przyszlam, sama poprosilam o leki, jestem swiadoma, pelnoletnia i w ogole. Kazala przyprowadzic ojca i z grobowa mina powiedziala do niego "nie obejdzie sie bez farmakologii!" - dzizys przeciez skoro sama poprosilam o leki to chyba nie musi mnie uswiadamiac i oglaszac mi tego o czym sama jej powiedzialam na samym poczatku.
Na koniec powiedziala 'prosze dac dziecku pol tabletki wieczorem bo jest zdenerwowane'. Juz nie mialam sily jej uswiadamiac ze moi rodzice mnie nie ubezwlasnowolnili i sama jestem w stanie wydzielac sobie tabletki skoro sama o nie poprosilam.
Pojscie do psychiatry bylo od poczatku do konca moja wlasna decyzja o ktorej rodzice na poczatku nawet nie wiedzieli i naprawde mimo fobii odpowiadam za swoje mysli oraz czyny a wszystko co robie czyli terapia u psychologa wizyta u psychiatry i branie lekow to wylacznie moje decyzje.
Mam wrazenie ze nie do konca sie zrozumialysmy a pani psychiatra spojrzala tylko na metryke i stereotypowo zaszufladkowala mnie jako zbuntowanego dzieciaka ktoremu nie mozna dawac ostrych przedmiotow.
Frustrujace ale przynajmniej mam leki (Lexotan o ktorym nikt nie slyszal i nie moge sie niczego o nim dowiedziec ale mam nadz ze jest przynajmniej skuteczny)