11 Sty 2010, Pon 18:13, PID: 192954
ja tez sie boje ,ale pewien tekst o tej terapi troche mnie podbudował i dał nadzije na lepsze jutro.
jest to tekst pewnego użytkownika pewnego forum, ktory pozwole sobie wkleic
wiec tak: na ta terapie zostalam nakierowana przez dwoch niezaleznych psychologow i byla to terapia poznawczo-behawioralna fobii spolecznej prowadzona przez dr holasa i mgr rogowskiego czekalam na nia kilka tygodniu podczas ktorych spotykalam sie z pania psycholog tez z dolnej nazwiska jednak nie kojarze
przed rozpoczeciem spotkan grupowych widzialam sie rowniez z obydwoma panami prowadzacymi co znacznie pomoglo mi pokonac lek przed terapia
zajecia trwaly od pn do pt w godz 9-13 w miedzyczasie godzinna przerwa - w tym sniadanie (moze nie jakies wypasione ale zawsze
plan dnia byl zroznicowany a w jego sklad wchodzily takie zajecia jak: 'normalne' sesje terapeutyczne psychoedukacja trening asertywnosci i umiejetnosci interpersonalnych mindulness
generalnie bylo mi bardzo ciezko zwlaszcza na poczatku ale tez bardzo mi sie tam podobalo
dzieki pracy psychoterapeutow i mojej wlasnej jak rowniez pomocy ludzi z grupy udalo mi sie dokonac rzeczy o ktore bym sie nie podejrzewala poznalam wlasne granice i przed wszystkim poznalam sama siebie skonfrontowalam sie z przeszloscia i rozpoczelam trudny proces akceptowania jej
w ogole ludzie na tej terapii byli najwazniejsi
po pierwsze grupa z ktora bardzo sie zzylam i polubilam i z ktora do tej pory co jakis czas sie spotykam za ktora tesknie z ktora lubie przebywac bo laczy nas nie tylko wspolne ex-zaburzenie ale i wspolnie spedzony czas w tym niby sztucznym srodowisku
po drugie: psychoterapeuci
powtarzam to i bede powtarzac ze tak cieplych empatycznych i prawie bezinteresownych ludzi - tak ludzi nie psychoterapeutow -chyba niby nie poznalam praca jak praca nie wszyscy sie do niej przykladaja ale ci ludzie sa dla mnie wzorem pracy psychoterapeuty
owszem bywalo roznie czasem ich nie cierpialam czasem chcialam po prostu wyjsc ale na koniec teerapii mialam jedynie ochote ich wysciskac -szkoda ze nie bylo mozna- ale przynajmniej uroczysta wspolna fotografia miala miejsce
to co mnie miedzy innymi w nich ujelo (nie tylko w psychoterapeutach ale i w obecnym pani psychiatrze i pani stazystce) to nie tyle praca na co dzien ale i incydentalne okazje ujrzenia ich w mniej formalnych sytuacjach (po wspomnianej '19') w ktorych rowniez dobrze mogliby miec na mnie i na innych wy..ne a nie mieli i smialabym nawet powiedziec ze to byl punkt zwrotny w mojej terapii oraz dowod na to ze zeby byc dobrym psychoetrapeuta nie wystarczy byc dobrym specjalista ale po prostu dobrym czlowiekiem
nie raz zatesknilam do tego bezpiecznego srodowiska zwlaszcza ze w moim zyciu niewielu takich doroslych znalam tym bardziej ciesze ze ze dane mi bylo obcowac z tak wyjatkowymi ludzmi
w ogole zwiazek terapeutyczny postrzeglam jako jakas nowa jakosc w moim zyciu ktora do konca nie rozumiem ale ktora mnie bardzo zadziwia ciezko mi bylo sie zegnac z grupa i psychoterapeutami byly lzy i na pewno zachowam to doswiadczenie na dlugo jesli nie na cale zycie
co mi dala ta terapia?
przede wszystkim zyje mi sie latwiej i lepiej nastapila we mnie duza zmiana na ktora bardzo dlugo czekalam i ktorej bardzo chcialam po prostu polepszyla mi sie jakos zycia i jestem szczesliwsza nie mam juz 1000 rozkmin na dzien nie rezygnuje z zycia mniej unikam poznalam siebie zaakceptowalam i czuje sie bardziej w sobie zakorzeniona odkrylam swoje mozliwosci
przyklady moglabym mnozyc ale to juz bardziej osobiste jak i srednio interesujace dla osob postronnych
na spotkaniu poterapijnym mialam wraznie ze tak naprawde nie zmienilo sie nic ale to wlasnie dlatego ze zmienilo sie wszystko
mam wiekszy kontakt ze swoimi uczuciami wiem ze nie jestem swoimi myslami i ze najlepszym wyborem jest akceptacja i zycie chwila obecna
zaczelam robic rzeczy na ktore nie wiem czy bym sie kiedykolwiek zdobyla przed ta terapia lacznie z zareczynami krav maga i dobrowolnymi podejsciami do egzaminow ktorych i tak nie mialam szansy zdac spotykam sie z ludzmi robie to na co mam ochote jestem dla siebie lepsza zwlaszcza w kwestii perfekcjonizmu popelniania bledow i wymagam tego od innych bo znam swoje prawa
dzieki terapeutom bardziej zainteresowalam sie psychologia mindfulness itd powrocilam do dawnych marzen planuje drugie studia
no ale przede wszystkim terapia dala mi wolnosc w zyciu (?) sama nie wiem jak to nazwac teraz po prostu wiem ze zyje i chce zyc po swojemu
jesli napotykam problem wiem jak sobie z nim probowac radzic choc czasami pojawia sie pokusa powrotu do terapeutow to jednak wiem ze tyle co mieli zrobic zrobili a reszta-te gdzies tam mniejsze luki naleza juz do mnie bo ogolna konstrukcje juz mam wiec probuje do skutku
w kazdym razie jestem wdzieczna dolnej ze mnie tak tak ladnie poskladala w calosc i nauczyla wielu rzeczy a przede wszystkim tego ze najwazniejsze to byc soba teraz z cala pewnoscia moge powiedziec ze czuje sie soba i tak staram sie zyc
poza tym dzieki tym 3 miesiacom moj rok w plecy na studiach mial sens jestem zadowolona ze wlasciwie go wykorzystalam
nie mowie ze teraz jest idealnie ale na pewno jest o niebo niebo lepiej
z minusow to czasami brakowalo jednego z panow a drugi sie czasem spoznial i rzadko kiedy byl papier toaletowy w wc wszyscy narzekali tez na duza ilosc testow ale w sumie byla to okazja do zabawy
wszystkim fobikom zdecydowanie polecam ta terapie bo mnie bardzo pomogla
jest to tekst pewnego użytkownika pewnego forum, ktory pozwole sobie wkleic
wiec tak: na ta terapie zostalam nakierowana przez dwoch niezaleznych psychologow i byla to terapia poznawczo-behawioralna fobii spolecznej prowadzona przez dr holasa i mgr rogowskiego czekalam na nia kilka tygodniu podczas ktorych spotykalam sie z pania psycholog tez z dolnej nazwiska jednak nie kojarze
przed rozpoczeciem spotkan grupowych widzialam sie rowniez z obydwoma panami prowadzacymi co znacznie pomoglo mi pokonac lek przed terapia
zajecia trwaly od pn do pt w godz 9-13 w miedzyczasie godzinna przerwa - w tym sniadanie (moze nie jakies wypasione ale zawsze
plan dnia byl zroznicowany a w jego sklad wchodzily takie zajecia jak: 'normalne' sesje terapeutyczne psychoedukacja trening asertywnosci i umiejetnosci interpersonalnych mindulness
generalnie bylo mi bardzo ciezko zwlaszcza na poczatku ale tez bardzo mi sie tam podobalo
dzieki pracy psychoterapeutow i mojej wlasnej jak rowniez pomocy ludzi z grupy udalo mi sie dokonac rzeczy o ktore bym sie nie podejrzewala poznalam wlasne granice i przed wszystkim poznalam sama siebie skonfrontowalam sie z przeszloscia i rozpoczelam trudny proces akceptowania jej
w ogole ludzie na tej terapii byli najwazniejsi
po pierwsze grupa z ktora bardzo sie zzylam i polubilam i z ktora do tej pory co jakis czas sie spotykam za ktora tesknie z ktora lubie przebywac bo laczy nas nie tylko wspolne ex-zaburzenie ale i wspolnie spedzony czas w tym niby sztucznym srodowisku
po drugie: psychoterapeuci
powtarzam to i bede powtarzac ze tak cieplych empatycznych i prawie bezinteresownych ludzi - tak ludzi nie psychoterapeutow -chyba niby nie poznalam praca jak praca nie wszyscy sie do niej przykladaja ale ci ludzie sa dla mnie wzorem pracy psychoterapeuty
owszem bywalo roznie czasem ich nie cierpialam czasem chcialam po prostu wyjsc ale na koniec teerapii mialam jedynie ochote ich wysciskac -szkoda ze nie bylo mozna- ale przynajmniej uroczysta wspolna fotografia miala miejsce
to co mnie miedzy innymi w nich ujelo (nie tylko w psychoterapeutach ale i w obecnym pani psychiatrze i pani stazystce) to nie tyle praca na co dzien ale i incydentalne okazje ujrzenia ich w mniej formalnych sytuacjach (po wspomnianej '19') w ktorych rowniez dobrze mogliby miec na mnie i na innych wy..ne a nie mieli i smialabym nawet powiedziec ze to byl punkt zwrotny w mojej terapii oraz dowod na to ze zeby byc dobrym psychoetrapeuta nie wystarczy byc dobrym specjalista ale po prostu dobrym czlowiekiem
nie raz zatesknilam do tego bezpiecznego srodowiska zwlaszcza ze w moim zyciu niewielu takich doroslych znalam tym bardziej ciesze ze ze dane mi bylo obcowac z tak wyjatkowymi ludzmi
w ogole zwiazek terapeutyczny postrzeglam jako jakas nowa jakosc w moim zyciu ktora do konca nie rozumiem ale ktora mnie bardzo zadziwia ciezko mi bylo sie zegnac z grupa i psychoterapeutami byly lzy i na pewno zachowam to doswiadczenie na dlugo jesli nie na cale zycie
co mi dala ta terapia?
przede wszystkim zyje mi sie latwiej i lepiej nastapila we mnie duza zmiana na ktora bardzo dlugo czekalam i ktorej bardzo chcialam po prostu polepszyla mi sie jakos zycia i jestem szczesliwsza nie mam juz 1000 rozkmin na dzien nie rezygnuje z zycia mniej unikam poznalam siebie zaakceptowalam i czuje sie bardziej w sobie zakorzeniona odkrylam swoje mozliwosci
przyklady moglabym mnozyc ale to juz bardziej osobiste jak i srednio interesujace dla osob postronnych
na spotkaniu poterapijnym mialam wraznie ze tak naprawde nie zmienilo sie nic ale to wlasnie dlatego ze zmienilo sie wszystko
mam wiekszy kontakt ze swoimi uczuciami wiem ze nie jestem swoimi myslami i ze najlepszym wyborem jest akceptacja i zycie chwila obecna
zaczelam robic rzeczy na ktore nie wiem czy bym sie kiedykolwiek zdobyla przed ta terapia lacznie z zareczynami krav maga i dobrowolnymi podejsciami do egzaminow ktorych i tak nie mialam szansy zdac spotykam sie z ludzmi robie to na co mam ochote jestem dla siebie lepsza zwlaszcza w kwestii perfekcjonizmu popelniania bledow i wymagam tego od innych bo znam swoje prawa
dzieki terapeutom bardziej zainteresowalam sie psychologia mindfulness itd powrocilam do dawnych marzen planuje drugie studia
no ale przede wszystkim terapia dala mi wolnosc w zyciu (?) sama nie wiem jak to nazwac teraz po prostu wiem ze zyje i chce zyc po swojemu
jesli napotykam problem wiem jak sobie z nim probowac radzic choc czasami pojawia sie pokusa powrotu do terapeutow to jednak wiem ze tyle co mieli zrobic zrobili a reszta-te gdzies tam mniejsze luki naleza juz do mnie bo ogolna konstrukcje juz mam wiec probuje do skutku
w kazdym razie jestem wdzieczna dolnej ze mnie tak tak ladnie poskladala w calosc i nauczyla wielu rzeczy a przede wszystkim tego ze najwazniejsze to byc soba teraz z cala pewnoscia moge powiedziec ze czuje sie soba i tak staram sie zyc
poza tym dzieki tym 3 miesiacom moj rok w plecy na studiach mial sens jestem zadowolona ze wlasciwie go wykorzystalam
nie mowie ze teraz jest idealnie ale na pewno jest o niebo niebo lepiej
z minusow to czasami brakowalo jednego z panow a drugi sie czasem spoznial i rzadko kiedy byl papier toaletowy w wc wszyscy narzekali tez na duza ilosc testow ale w sumie byla to okazja do zabawy
wszystkim fobikom zdecydowanie polecam ta terapie bo mnie bardzo pomogla