16 Paź 2015, Pią 16:59, PID: 480478
USiebie napisał(a):Mną nikt jakoś specjalnie w domu nie dyryguje, więc pewno dlatego aż tak bardzo mi to nie przeszkadza.
A momentu w którym zostanę skazany sam na siebie, nie mogę się doczekać, tak się powinno z takimi kolesiami postępować, zero komputera, śpisz na podłodze, dostajesz głodowe racje, jak ci się nie podoba to do pracy i się wyprowadź, w skrajnych przypadkach, z domu i radź sobie. A tak? Mam komputerek, cieplusie łóżeczko, codziennie obiadek, wyciągnę sobie czekoladkę z szafeczki. Musiałbym być po+, żeby się zacząć unieszczęśliwiać chodząc do pracy.
Hehe, no u mnie było trochę inne nastawienie. Po zrezygnowaniu z pierwszego kierunku studiów miałem głodówkę taką, że jadłem surowego pomidora z lodówki jak się znalazł, schudłem wtedy . Wtedy też znalazłem swoją pierwszą pracę na etat i zrobiłem kurs na wózki przez UP. Poszedłem też na zaoczne studia. Ale wsparcia nie było, matka ciągle tylko mówiła, że fizyczna robota, wyzysk(praca na 3 zmiany) i może wtedy mi się przez to wpoił ten trochę olewczy stosunek do tej pracy i zajmowałem się bardziej studiami. Teraz jak na to patrzę inaczej bym to rozegrał. O regularnych obiadkach nawet nie ma mowy, tylko groźby, że sprzedane mieszkanie będzie i opinie rodziny "zostaw tego warchoła, wyślij go do psychiatry" . No..., ale ja jestem znacznie bardziej hardkorowy od was i patologiczny w swoim stosunku do życia i w izolacji .