18 Sty 2016, Pon 18:16, PID: 508144
Oj mam to samo, wiecznie jestem rozmarzona, wiecznie odrealniona, dzisiaj od rana nie zrobiłam nic tylko marzę, nie ma mnie tu na ziemi.
Od zawsze tak uciekałam w świat wewnętrzny, myslałam podobnie jak ty o śmierci, śmierci mojej lub bliskich, o sytuacjach stresowcyh(wtedy wyobraźnia podsuwała mi inne scenariusze niż faktycznie były), a po przeżyciu pewnego katharsis, wracałam do rzeczywistości. Dosyć utrudnia mi to życie. Powinnam się zając czymś konkretnym, ale wolę bujać w obłokach.
Ostatnio zauważyłam, że chyba moj związek się na tym opiera; jako ze juz lata ze sobą jesteśmy ta poczatkowa fascynacja minęla, więc wyobrażam sobie dość często ze mój chłopak umiera i dzięki temu nagle zaczynam kochać go mocniej, doceniać jego obecność, rzucam mu się na szyję itp., on oczywiście nie ma pojęcia co mam we łbie. Sama sie z tego śmieję, ale póki co chyba muszę mieć gdzieś w głowie te czarne scenariusze zeby cokolwiek móc czuć. Bo poza tym pustka, jestem DDA więc rozumiem ten mechanizm. Tak chyba będzie juz zawsze, oby nie było z czasem gorzej.
Od zawsze tak uciekałam w świat wewnętrzny, myslałam podobnie jak ty o śmierci, śmierci mojej lub bliskich, o sytuacjach stresowcyh(wtedy wyobraźnia podsuwała mi inne scenariusze niż faktycznie były), a po przeżyciu pewnego katharsis, wracałam do rzeczywistości. Dosyć utrudnia mi to życie. Powinnam się zając czymś konkretnym, ale wolę bujać w obłokach.
Ostatnio zauważyłam, że chyba moj związek się na tym opiera; jako ze juz lata ze sobą jesteśmy ta poczatkowa fascynacja minęla, więc wyobrażam sobie dość często ze mój chłopak umiera i dzięki temu nagle zaczynam kochać go mocniej, doceniać jego obecność, rzucam mu się na szyję itp., on oczywiście nie ma pojęcia co mam we łbie. Sama sie z tego śmieję, ale póki co chyba muszę mieć gdzieś w głowie te czarne scenariusze zeby cokolwiek móc czuć. Bo poza tym pustka, jestem DDA więc rozumiem ten mechanizm. Tak chyba będzie juz zawsze, oby nie było z czasem gorzej.