28 Gru 2017, Czw 20:34, PID: 722728
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Gru 2017, Czw 21:00 przez Ksenomorf.)
To już gruby offtop, więc chyba te posty wylądują w innym miejscu.
Oczywiście nie zgadzam się z tym, już samo wiązanie palenia czarownic ze Średniowieczem jako zjawiska w jakiś sposób charakterystycznego dla tej epoki świadczy o przeraźliwych uproszczeniach i niedoinformowaniu, bo przecież masowe palenia czarownic to schyłek Średniowiecza i właściwie Renesans (czy też czasy Reformacji). Posługiwanie się takimi zabobonnymi określeniami w opisie epoki trwającej dziesięć wieków na obszarze Europy można by porównać z próbą opisu czasów najnowszych przez kogoś za pięćset lat za pomocą stwierdzenia: A, to wtedy, gdy palono setkami tysięcy ludzi w piecach, dlatego że byli innej narodowości.
Niestety nie zaufam. Pal licho jego żydowskość, co mi tam do tego, ale ta kudłatość zaufania nie budzi.
W internetach są, jak widzę, ściany krytycznych tekstów na temat tej książki, od ludzi podpisujących się imieniem i nazwiskiem, od innych badaczy, w tym historyków. I sporo jest o wybiórczości danych, dobieraniu ich pod tezę, iluzji liczb relatywnych, nie absolutnych (np. tutaj: https://uncommondescent.com/intelligent-...art-one-2/), a i wisienek na torcie trochę by się znalazło, np. że Pinker cytował alegoryczny wyimek ze średniowiecznego manuskryptu, w którym wpływ planet Marsa i Wenus został przedstawiony w brutalny sposób (reszta rysunków przedstawia spokojne życie chłopów) jako ilustrację tezy o deprawacjach w Średniowieczu. Jak po apokalipsie nowa ludzkość znajdzie dvd z którąś z części „Piły”, to strach pomyśleć, co o nas pomyślą. „Chore po***y” to będzie raczej najdelikatniejsze określenie. Także raczej nie, dzięki, nie wzbudził mojego entuzjazmu ten pan.
Trochę względnego pokoju w naszym grajdołku w XIX w. też obrodziło Pinkerami, np. Augustem Comte'em, który był przekonany, że teraz to już będzie spoczko i w ogóle, że ludzkość o krok od zbudowania raju na ziemi. No a potem dwa pier***nięcia, po których poeci wstydzili się pisać o kwiatkach i pszczółkach. Minęło kilkadziesiąt lat i znowu iluzja pokoju niektórych omamiła.
(28 Gru 2017, Czw 16:46)orzeszkowa_wdowa napisał(a): Już nie palą na stosie za herezje,za bycie "czarownicą" Ani nie biorą ślubu z dziewczynkami.
W kulturze arabskiej kobietę dalej traktuje się jak śmiecia
Oczywiście nie zgadzam się z tym, już samo wiązanie palenia czarownic ze Średniowieczem jako zjawiska w jakiś sposób charakterystycznego dla tej epoki świadczy o przeraźliwych uproszczeniach i niedoinformowaniu, bo przecież masowe palenia czarownic to schyłek Średniowiecza i właściwie Renesans (czy też czasy Reformacji). Posługiwanie się takimi zabobonnymi określeniami w opisie epoki trwającej dziesięć wieków na obszarze Europy można by porównać z próbą opisu czasów najnowszych przez kogoś za pięćset lat za pomocą stwierdzenia: A, to wtedy, gdy palono setkami tysięcy ludzi w piecach, dlatego że byli innej narodowości.
trash napisał(a):W długiej i w krótkiej perspektywie, statystycznie ludzie się jednak coraz bardziej "cywilizują". Pinker (to taki kudłaty Żyd, więc nie wiem czy mu zaufasz xD) podaje fajne przykłady w "The Better Angels of Our Nature".
Niestety nie zaufam. Pal licho jego żydowskość, co mi tam do tego, ale ta kudłatość zaufania nie budzi.
W internetach są, jak widzę, ściany krytycznych tekstów na temat tej książki, od ludzi podpisujących się imieniem i nazwiskiem, od innych badaczy, w tym historyków. I sporo jest o wybiórczości danych, dobieraniu ich pod tezę, iluzji liczb relatywnych, nie absolutnych (np. tutaj: https://uncommondescent.com/intelligent-...art-one-2/), a i wisienek na torcie trochę by się znalazło, np. że Pinker cytował alegoryczny wyimek ze średniowiecznego manuskryptu, w którym wpływ planet Marsa i Wenus został przedstawiony w brutalny sposób (reszta rysunków przedstawia spokojne życie chłopów) jako ilustrację tezy o deprawacjach w Średniowieczu. Jak po apokalipsie nowa ludzkość znajdzie dvd z którąś z części „Piły”, to strach pomyśleć, co o nas pomyślą. „Chore po***y” to będzie raczej najdelikatniejsze określenie. Także raczej nie, dzięki, nie wzbudził mojego entuzjazmu ten pan.
Trochę względnego pokoju w naszym grajdołku w XIX w. też obrodziło Pinkerami, np. Augustem Comte'em, który był przekonany, że teraz to już będzie spoczko i w ogóle, że ludzkość o krok od zbudowania raju na ziemi. No a potem dwa pier***nięcia, po których poeci wstydzili się pisać o kwiatkach i pszczółkach. Minęło kilkadziesiąt lat i znowu iluzja pokoju niektórych omamiła.