16 Gru 2007, Nie 2:11, PID: 7727
.
Tak sobie kiedyś nad tym myślałam i doszłam do wniosku że nie ma sensu szukać miłości. Lepiej zacząć działać w innym kierunku. Szkoła/studia to dobry pretekst do zawierania znajomości, W internecie też jest wiele wartościowych osób, najpierw rozmowa, później znajomość i może coś się wykluje Z tego co zauważyłam wśród znajomych nie jest dobre podejście "szukam sobie kogoś". Wtedy automatycznie rodzą się myśli typu "na pewno jemu/jej się nie spodobam" "co ona może we mnie wartościowego zobaczyć? jest przecież wielu lepszych" (co nawiasem mówiąc jest zupełnie zrozumiałe dla ludzi z problemami społecznymi) ale także "nie podoba mi się u niej/niego (...)" przez co z powodu szczegółu można skreślić osobę która mogła okazać się bardzo wartościowa.
Moja historia: 6 lat temu, też w grudniu przed świętami, przestałam wychodzić z domu. Rozpoczął się proces leczenia Terapia u psychologa, leki. Niecałe 2 lata później poznałam Jego. Zupełnie przypadkiem Byłam na etapie ponownego budzenia się do życia, zaczynałam normalnie funkcjonować i o ile wcześniej bardzo mi brakowało drugiej połówki, akurat wtedy o tym nie myślałam. Nikogo nie szukałam, nie zależało mi na szybkim znalezieniu kogoś i chyba właśnie to było dobre. Dzięki temu nie denerwowałam się, nie nakręcałam negatywnie w stylu "nie uda mi się" itp. Jesteśmy razem od 4 lat, w przyszłym roku planujemy się pobrać. Powiedziałam mu o fobii po 2 miesiącach znajomości kiedy się zorientowałam że coś się kroi poważniejszego. Doszłam do wniosku że tak trzeba, nie ma sensu ukrywać bo kiedyś wyjdzie i może się stać powodem żalu i problemów w stylu "czemu mi nie powiedziałaś?"
No i macie: skoro mi się udało, komuś kto był w takim stanie że nie wychodził z domu, to czemu wam ma się nie udać?
Tak sobie kiedyś nad tym myślałam i doszłam do wniosku że nie ma sensu szukać miłości. Lepiej zacząć działać w innym kierunku. Szkoła/studia to dobry pretekst do zawierania znajomości, W internecie też jest wiele wartościowych osób, najpierw rozmowa, później znajomość i może coś się wykluje Z tego co zauważyłam wśród znajomych nie jest dobre podejście "szukam sobie kogoś". Wtedy automatycznie rodzą się myśli typu "na pewno jemu/jej się nie spodobam" "co ona może we mnie wartościowego zobaczyć? jest przecież wielu lepszych" (co nawiasem mówiąc jest zupełnie zrozumiałe dla ludzi z problemami społecznymi) ale także "nie podoba mi się u niej/niego (...)" przez co z powodu szczegółu można skreślić osobę która mogła okazać się bardzo wartościowa.
Moja historia: 6 lat temu, też w grudniu przed świętami, przestałam wychodzić z domu. Rozpoczął się proces leczenia Terapia u psychologa, leki. Niecałe 2 lata później poznałam Jego. Zupełnie przypadkiem Byłam na etapie ponownego budzenia się do życia, zaczynałam normalnie funkcjonować i o ile wcześniej bardzo mi brakowało drugiej połówki, akurat wtedy o tym nie myślałam. Nikogo nie szukałam, nie zależało mi na szybkim znalezieniu kogoś i chyba właśnie to było dobre. Dzięki temu nie denerwowałam się, nie nakręcałam negatywnie w stylu "nie uda mi się" itp. Jesteśmy razem od 4 lat, w przyszłym roku planujemy się pobrać. Powiedziałam mu o fobii po 2 miesiącach znajomości kiedy się zorientowałam że coś się kroi poważniejszego. Doszłam do wniosku że tak trzeba, nie ma sensu ukrywać bo kiedyś wyjdzie i może się stać powodem żalu i problemów w stylu "czemu mi nie powiedziałaś?"
No i macie: skoro mi się udało, komuś kto był w takim stanie że nie wychodził z domu, to czemu wam ma się nie udać?