30 Wrz 2016, Pią 21:41, PID: 581185
soulmates napisał(a):Wypisz, wymaluj mój najlepszy kumpel z roku, w dodatku nikczemnego wzrostu. Może nie był "atrakcyjny" w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, ale nikomu to nie przeszkadzało. A przede wszystkim nie przeszkadzało to JEMU i to chyba klucz do sukcesu. Dzięki temu otworzył się na innych, zamiast skupiać się na swoich kompleksach. Nie był ani urodziwy, ani zbytnio inteligentny, uzdolniony czy bogaty, ale był koleżeński, uczynny, życzliwy i to wystarczy...
Głupoty gadasz... Z resztą sama się zdradziłaś - traktowaliście go jak ofiarę losu, z politowaniem. Nie zdziwiłbym się gdyby został w przyszłości bezdomnym alkoholikiem. To że powiesz komuś miłe słowa nic nie znaczy - człowiek wyczuwa co się ma na myśli. Najnowsza psychologia mówi że jeśli matka nie kocha swojego dziecka a w wyuczony sposób postępuje inaczej to i tak dziecko to wyczuwa - np. przytulenie, pocałunek takiej matki będzie dla dziecka chłodne, bez uczucia - później człowiek jest bez empatii, ma problemy z okazaniem uczuć, emocji, jest chłodny bez życia, bez energii życiowej.
Ja zauważam jak ojciec traktował/traktuje synów - wybrał sobie dwóch swoich ulubieńców - mówi do nich bezinteresownie, spontanicznie, zabiera na zawody sportowe, treningi i je bardzo często chwali - "bardzo jestem z ciebie dumny" etc. pozostałych oskarża, przymusza. Powie coś do nich za pośrednictwem matki jedynie w interesie np. "powiedz mu żeby poszedł i porąbał drzewo". Np. Mówi coś takiego: "ty to tylko jak się będziesz bardzo dobrze uczył znajdziesz dziewczynę" -> jeśli ktoś nie widzi w tym nic złego powinien zostać schłostany... To już lepiej jak ktoś mówi wprost np. "gdyby nie twoja twarz to fajny byłby z ciebie chłopak" - wtedy rozumiem ale nie nawidzę ludzi działających w ukryciu i jeszcze "myślących" że tego się nie wyczuwa.
Pomyśl jak ten wasz kolega miał postąpić gdy ktoś się z niego zaśmiał czy coś - przecież nie będzie płakał bo to tylko pogorszy sytuację w której się znalazł - ale zachowa to dla siebie do końca życia, później idzie do domu i na takie osoby przeklina popijając piwem - ot sympatyczny człowiek który musiał taki być żeby przetrwać. Widzisz są ludzie którzy aby zaistnieć muszą każdemu lizać dupę, a są tacy którym tą dupę się liże - a gdy przyzwyczajeni do wyższości zauważą że ktoś nie jest mu przychylny ignorują i wyśmiewają - gorzej gdy się takiemu postawisz - jego grupa będzie robić to co guru grupy. Miałem takiego jednego w technikum który stawiał się guru grupy a było to dobre technikum - nawet jeśli ktoś z nim dawniej rozmawiał i szanował później żeby nie mieć przesrane go omijał.
To temat rzeka - ale rzeka szamba - bo natura ludzka nie ma nic dobrego... W wyniku samospełniającego się proroctwa jeden będzie uważany za osobę dobrą, kochaną i sympatyczną a drugi za ponurego i gburowatego smutasa. I nie jest to ani zasługa tego pierwszego ani wada tego drugiego.