30 Wrz 2016, Pią 22:21, PID: 581227
Ja mam dalekiego kuzyna, który śmieszkiem nie był, za to był za+ przystojny , mieszkał z trzema dziewczynami w jednym mieszkaniu i wszystkie je obracał. Bez żadnego wysiłku budził ogólny szacunek, respekt, a dziewczyny wzdychały jak koło nich przechodził... Tez mu się nie najgorzej wiedzie
No tak, tylko trzeba ich jakoś znaleź i zapoznac się. Wiadomo, że nie wpadniemy do "elity" , która będzie najbardziej towarzyska, przebojowa. Trzeba sie chociaż postarac aby skolegowac się z kimś lepszym od nas, który by nas gdzieś wyciągnął. Choć przyznaje, że to nie takie łatwe. Trochę poudawać można, potem powinno iść sie już z prądem. Po paru miesiącach zaszufladkowania juz sie nie wbijemy do "lepszej" grupy. Jak to mówią liczy sie podobno pierwsze wrażenie, bo ona najdłużej zostaje w głowie.
Cytat:Niestety ale nie da się udawać kimś kim się nie jest przez dłuższy czas. Prędzej czy później poznają twoją prawdziwą naturę. Można na początku się postarać oczywiście - ale zagadywać osoby podobne do nas, czyli strachliwe. Wtedy znajdzie się prawdziwych kolegów a nie udawanych.
No tak, tylko trzeba ich jakoś znaleź i zapoznac się. Wiadomo, że nie wpadniemy do "elity" , która będzie najbardziej towarzyska, przebojowa. Trzeba sie chociaż postarac aby skolegowac się z kimś lepszym od nas, który by nas gdzieś wyciągnął. Choć przyznaje, że to nie takie łatwe. Trochę poudawać można, potem powinno iść sie już z prądem. Po paru miesiącach zaszufladkowania juz sie nie wbijemy do "lepszej" grupy. Jak to mówią liczy sie podobno pierwsze wrażenie, bo ona najdłużej zostaje w głowie.