04 Lis 2016, Pią 13:10, PID: 591969
grego napisał(a):Te wszystkie motylki itd. To de facto bzdura... Choc osobiście mialem nie przyjemność tego doświadczyć. Ta niby milosc to tylko gra hormonów wywolana przez substancje chemiczne, które działają na mozg jak narkotyk tym samym oglupiajac go. No bo kto normalny by się w to pchal? . Zreszta porównanie jak znalazł i nawet detox występuje przy odstawce. Jesli u kogos jest jakiś niedobór pewnych substancji to sie nigdy nie "zakocha". Oczywiście dla naiwnych będzie czysto poetyckim stwierdzeniem. Ja juz bym nie potrafi drugi raz się na to nabrac jesli nawet bym chcial.
Po pierwsze miłość i zauroczenie to dwie różne rzeczy, nie mieszaj bo piszesz głupoty. To jest temat o zakochaniu a ty znów zatruwasz go swoją frustracją.
O co chodzi ze sprowadzaniem wszystkiego do chemii? Oczywiście, że chemia ma znacznie. Właściwie to chemia nas tworzy. Jesteśmy tylko organizmami i w moim rozumowaniu wszystko dzieje się w nas, w głowie, układzie hormonalnym itd., co w tym złego? Mamy się za to nienawidzić i odrzucać wszystkie uczucia bo są takie fałszywe i zwodnicze? To czym powinno być w takim razie zakochanie, stanem duszy czy co?
Właśnie dlatego można się przez takie zakochanie zranić, bo tego nie jest pod naszą kontrolą i może się wydawać głupie ale w tym się kryje tego piękno. Uczucia to drapieżne tygryski, nie radzę ich siłą zwalczać bo to walka z własną naturą. To nas odróżnia od innych zwierząt, że czujemy więcej i to jest ok. Tak już z nami jest.
Co jeszcze będziemy kwestionować? Czy istnieje coś takiego jak szczęście, czy tylko endorfiny? Czy cżłowiek to człowiek, czy tylko kupa mięsa i kości?