22 Lut 2008, Pią 19:54, PID: 13388
Teoretycznie zasada jest podobno taka ze najpierw zmieniamy sposob myslenia a potem zachowanie. I tu sie z Sosen zgodze ze to brak przygotowania rodzi problemy w czasie konfrontacji.
Z drugiej strony tkwic na sile w pracy ktora tylko doluje i nie daje zadnej satysfakcji to tez zadne osiagniecie.
Alex, ja w takiej sytuacji jak Ty byles, jestem od okolo 2 lat. Pracuje w miejscu ktorego serdecznie nie nawidze, polowa ludzi nadaje sie do odstrzalu, nasmiewano sie tu ze mnie, z mojego akcentu z mojej fryzury ,z mojego pochodzenia dodatkowo ciagla presja i niepewna sytuacja firmy. Stracilem tam mnostwo pewnosci siebie i poczucia wlasnej wartosci. Jestem "wypalony" na maksa. Od miesiaca na zwolnieniu chorobowym, nie mam nawet jaj zeby powiedziec "dosc- odchodze" i poszukac innej formy zatrudnienia. W "toksycznym" otoczeniu wydaje mi sie, ze konfrontacja na nic sie chyba zda. A lekarz mi dzis mowil jak wypisywal kolejne zwolnienie, ze unikanie nie pomoga. A moze w moim przypadku to jest po prostu "mniejsze zlo"?!
Z drugiej strony tkwic na sile w pracy ktora tylko doluje i nie daje zadnej satysfakcji to tez zadne osiagniecie.
Alex, ja w takiej sytuacji jak Ty byles, jestem od okolo 2 lat. Pracuje w miejscu ktorego serdecznie nie nawidze, polowa ludzi nadaje sie do odstrzalu, nasmiewano sie tu ze mnie, z mojego akcentu z mojej fryzury ,z mojego pochodzenia dodatkowo ciagla presja i niepewna sytuacja firmy. Stracilem tam mnostwo pewnosci siebie i poczucia wlasnej wartosci. Jestem "wypalony" na maksa. Od miesiaca na zwolnieniu chorobowym, nie mam nawet jaj zeby powiedziec "dosc- odchodze" i poszukac innej formy zatrudnienia. W "toksycznym" otoczeniu wydaje mi sie, ze konfrontacja na nic sie chyba zda. A lekarz mi dzis mowil jak wypisywal kolejne zwolnienie, ze unikanie nie pomoga. A moze w moim przypadku to jest po prostu "mniejsze zlo"?!