04 Lip 2010, Nie 23:10, PID: 213444
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lip 2010, Nie 23:14 przez magmie.)
Co do moich dorywczych prac to wygląda to nastepująco:
* pierwsza była chyba praca w komisji wyborczej,dwa razy,bardzo dobrze płatne.Oczywiście obowiązkowy kontakt z ludźmi,ale czułam,że to oni przychodzą do mnie () a nie ja do nich i że jestem kimś nadrzędnym,więc jakoś się ogarnęłam, chociaż nie umiałam np. iść i wypić herbaty razem z innymi ludźmi z komisji,którzy akurat zrobili sobie przerwę
* praca wakacyjna, fizyczna,w przetwórni owocowo-warzywnej, nawet i 12zł/h,więc byłam bardzo zadowolona. Oczywiście pracuje tam dużo kobiet z którymi nie ma po prostu o czym rozmawiać,więc słuchawki to najlepsze rozwiązanie.Na szczęście nie było tam konieczności rozmawiania z kimś, jakichś dużych umiejętności interpersonalnych,więc jakoś szło. Największa porażka to spędzanie przerwy śniadaniowej we własnym towarzystwie, bo chociaż pełno ludzi w około to i tak nie wiedziałam jak otworzyć gębę.
* praca przez internet w charakterze doradcy, ciekawie to brzmi, można i w godzinę zarobić 10zł, zależy jak się chce pracować. Wreszcie zrozumiałam,że wielu ludzi ma problemy w pracy, rodzinie, martwi się o dzieci. Niektórzy są silni,ale tylko na zewnątrz.
* udzielanie korepetycji, od dłuższego czasu. Oczywiście na tym można zarobić najwięcej. Praca satysfakcjonująca, wreszcie czułam się na swoim miejscu,ale chyba zbyt mocno przywiązuję się do efektów i jak widzę,że mimo moich wielkich starań dziecku się po prostu nie chce to nie wiem czy zanudzam to dziecko czy akurat się dziecku chce spać.
* w sumie branie udziału w konkursach też można zaliczyć do zarobkownia. Naprawdę polecam, oczywiście wszelkie darmowe konkursy. I już tak z próżności pochwalę się, że w czerwcu wygrałam nagrody za 265zł.
----
* teraz zaczynam praktyki w centrum onkologii, może coś z tego wyjdzie.
* planuję też wolontariat i to jak najszybciej,ale ciężko jest mi się zebrać,bo chyba jeszcze nie przedstawiłam sobie wystarczającej liczby argumentów przemawiających za. Byliście kiedyś wolontariuszami?
* pierwsza była chyba praca w komisji wyborczej,dwa razy,bardzo dobrze płatne.Oczywiście obowiązkowy kontakt z ludźmi,ale czułam,że to oni przychodzą do mnie () a nie ja do nich i że jestem kimś nadrzędnym,więc jakoś się ogarnęłam, chociaż nie umiałam np. iść i wypić herbaty razem z innymi ludźmi z komisji,którzy akurat zrobili sobie przerwę
* praca wakacyjna, fizyczna,w przetwórni owocowo-warzywnej, nawet i 12zł/h,więc byłam bardzo zadowolona. Oczywiście pracuje tam dużo kobiet z którymi nie ma po prostu o czym rozmawiać,więc słuchawki to najlepsze rozwiązanie.Na szczęście nie było tam konieczności rozmawiania z kimś, jakichś dużych umiejętności interpersonalnych,więc jakoś szło. Największa porażka to spędzanie przerwy śniadaniowej we własnym towarzystwie, bo chociaż pełno ludzi w około to i tak nie wiedziałam jak otworzyć gębę.
* praca przez internet w charakterze doradcy, ciekawie to brzmi, można i w godzinę zarobić 10zł, zależy jak się chce pracować. Wreszcie zrozumiałam,że wielu ludzi ma problemy w pracy, rodzinie, martwi się o dzieci. Niektórzy są silni,ale tylko na zewnątrz.
* udzielanie korepetycji, od dłuższego czasu. Oczywiście na tym można zarobić najwięcej. Praca satysfakcjonująca, wreszcie czułam się na swoim miejscu,ale chyba zbyt mocno przywiązuję się do efektów i jak widzę,że mimo moich wielkich starań dziecku się po prostu nie chce to nie wiem czy zanudzam to dziecko czy akurat się dziecku chce spać.
* w sumie branie udziału w konkursach też można zaliczyć do zarobkownia. Naprawdę polecam, oczywiście wszelkie darmowe konkursy. I już tak z próżności pochwalę się, że w czerwcu wygrałam nagrody za 265zł.
----
* teraz zaczynam praktyki w centrum onkologii, może coś z tego wyjdzie.
* planuję też wolontariat i to jak najszybciej,ale ciężko jest mi się zebrać,bo chyba jeszcze nie przedstawiłam sobie wystarczającej liczby argumentów przemawiających za. Byliście kiedyś wolontariuszami?