21 Lip 2010, Śro 22:05, PID: 215536
A ja właśnie nie rozumiem, jak ludzie mogą czasem tak dawać sobą pomiatać. Gdybym ja gdzieś pracował i ktoś by wymyślił taką kropkę, to bym po prostu ją olewał i szedł sikać, kiedy przyjdzie mi ochota.
Pracownika wcale nie jest tak łatwo zwolnić a i pracodawcy też są ludźmi i można się z nimi zwyczajnie umówić, żeby zmienili zasady albo zrobili wyjątek.
Panuje u nas histeria związana z bezrobociem, a ono wcale nie jest takie duże (i nawet nie jest najwyższe w Unii Europejskiej). Wcale nie jest tak, że trzeba spełniać każde polecenie szefa, bo on cię zwolni.
Bezrobocie w Polsce jest w dużym stopniu wirtualne. Duża część bezrobotnych, to po prostu "hieny zasiłkowe", które nie chcą pracować, bo z zapomóg socjalnych nieźle im się żyje. Ludzie "naprawdę" bezrobotni, którzy szukają pracy, to jakieś 5-6% społeczeństwa.
Co to oznacza dla pracodawców: że trudno znaleźć dobrego pracownika. Pracodawca nie może powiedzieć: "W każdej chwili mogę cię zwolnić; na twoje miejsce znajdzie się ktoś inny". O to właśnie chodzi, że nie znajdzie. Ludzi poszukujących pracy jest w Polsce mało i właśnie spośród tej niewielkiej grupki pracodawca musiałby wyłowić chętnego, który w dodatku zapyta, z jakiego powodu zwolniono poprzedniego pracownika.
Ja na szczęście mam poczucie wartości w normie i znam swoje zdolności. Nie będę już pracował poniżej kwalifikacji ani nie będę się godził na dziwne zasady w pracy.
Tak na marginesie: można zrobić pewien test. Na spotkaniu z potencjalnym pracodawcą trzeba poprosić, żeby zrobił dla ciebie jakiś wyjątek. Np. pozwolił trzymać na biurku misia, pozwolił robić przerwę na gimnastykę co godzinę, pozwolił słuchać głośnej muzyki albo co. Jeżeli się nie zgodzi, to nie przeszedł testu. U takiego pracodawcy nie warto się zatrudniać.
Ja taki test wykonuję na moich dostawcach usług - telefonu, telewizji itp. Trzeba ich postawić przed jakąś niestandardową sytuacją. Jeżeli sobie z nią poradzą, to są dobrzy.
Pracownika wcale nie jest tak łatwo zwolnić a i pracodawcy też są ludźmi i można się z nimi zwyczajnie umówić, żeby zmienili zasady albo zrobili wyjątek.
Panuje u nas histeria związana z bezrobociem, a ono wcale nie jest takie duże (i nawet nie jest najwyższe w Unii Europejskiej). Wcale nie jest tak, że trzeba spełniać każde polecenie szefa, bo on cię zwolni.
Bezrobocie w Polsce jest w dużym stopniu wirtualne. Duża część bezrobotnych, to po prostu "hieny zasiłkowe", które nie chcą pracować, bo z zapomóg socjalnych nieźle im się żyje. Ludzie "naprawdę" bezrobotni, którzy szukają pracy, to jakieś 5-6% społeczeństwa.
Co to oznacza dla pracodawców: że trudno znaleźć dobrego pracownika. Pracodawca nie może powiedzieć: "W każdej chwili mogę cię zwolnić; na twoje miejsce znajdzie się ktoś inny". O to właśnie chodzi, że nie znajdzie. Ludzi poszukujących pracy jest w Polsce mało i właśnie spośród tej niewielkiej grupki pracodawca musiałby wyłowić chętnego, który w dodatku zapyta, z jakiego powodu zwolniono poprzedniego pracownika.
Ja na szczęście mam poczucie wartości w normie i znam swoje zdolności. Nie będę już pracował poniżej kwalifikacji ani nie będę się godził na dziwne zasady w pracy.
Tak na marginesie: można zrobić pewien test. Na spotkaniu z potencjalnym pracodawcą trzeba poprosić, żeby zrobił dla ciebie jakiś wyjątek. Np. pozwolił trzymać na biurku misia, pozwolił robić przerwę na gimnastykę co godzinę, pozwolił słuchać głośnej muzyki albo co. Jeżeli się nie zgodzi, to nie przeszedł testu. U takiego pracodawcy nie warto się zatrudniać.
Ja taki test wykonuję na moich dostawcach usług - telefonu, telewizji itp. Trzeba ich postawić przed jakąś niestandardową sytuacją. Jeżeli sobie z nią poradzą, to są dobrzy.