02 Wrz 2010, Czw 0:14, PID: 220915
Muchozol napisał(a):Nawet nie wiecie jak wam zazdoszcze, ze urzad pracy was wysyla do roboty
Co prawda nie cierpię tego ale mimo wszystko te szkolenia czy kursy jakie przebyłem po skierowaniu z PUP (mimo że nieskuteczne bo nadal nie pracuję) jednak zmniejszyły moją fobię. Niestety nadal jest ona duża bo już ponad 10 lat nie pracuję i nawet jej sam z siebie nie szukam (pracy).
Jednak widze poprawę bo stres przy załatwianiu czegoś jest mniejszy niż dawniej. Kiedyś wyjście z domu czy przejazd autobusem to było coś strasznego. Gdy musiałem jeździć przez dwa miesiace na kurs to po pewnym czasie okazało się że o ile nie ma na przystanku kogos znajomego to mnie to prawie nie rusza.
To jednak prawda ze oswajanie sie z problemami w jakimś tam stopniu pomaga.
Ale do czego zmierzam. Zarejestrowałem sie jako bezrobotny tuż przed 2000 rokiem i wtedy to wyglądąło tak, że stało sie godzine lub nawet dłużej w kolejce zeby sie podpisac (powód - naprawdę ogromne bezrobocie ). Nie było żadnych rozmów z doradcą jak teraz. Nie było wysyłania na szkolenia , nawet nie wiedziąłem że coś takiego jest. Tak sobie myślę, że skoro jednak niektóre lęki można osłabic działaniem to szkoda że Urzędy Pracy dopiero od kilku lat aktywniej działają na rzecz bezrobotnego. Te ponad 10 lat marazmu w jaki mnie wprowadziła fobia mogłyby nie istniec gdyby próby aktywizacji mojej osoby zostały podjęte wcześniej. Czasem sobie myslę że kto wie czy nie żyłbym sobie w miarę normalnie.
A tak to bronie sie rekami i nogami przed podjeciem pracy, bo pomijajac fakt że nie za bardzo sie do czegoś nadaję to najgorszy jest moment gdy padnie pytanie o przebieg drogi zawodowej.
To jest dla mnie upokarzające, nawet w UP to sie głupio czuję jak tam ogladaja papiery i widzą od kiedy jestem zarejestrowany.
Podsumowując, teraz łatwiej osobie uczącej się czy niedługo po szkole coś ze sobą zrobić niż kiedys. Starajcie sie więc wykrzesac siły żeby coś zrobić bo potem bedzie już trudniej i naprawdę nie życze nikomu aby tak jak ja wychodząc do urzędu przy ubieraniu zorientował się nagle ze ubiera ostatnie skarpetki które można uznac za "wyjsciowe" bo reszta już przeciera sie na pietach. Oczywiście jak sa rodzice to oni dbają przeważnie o takie rzeczy ,ale jak ich zabraknie to człowiek jest jak w czarnej dziurze.