09 Lut 2018, Pią 16:08, PID: 729871
@coquinmr
Ja bardzo wcześnie w życiu zrozumiałem, że sam z siebie nie dam rady osiągnąć swoich marzeń w wielu kluczowych dziedzinach życia (np. praca), a mam chorobliwie wysokie ambicje/aspiracje. Dlatego postanowiłem, że będę robił wszystko (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku) by jak najdalej zajść w dziedzinach, na których mi zależy. Jak to wyglądało? A no tak, że mając ten sam problem co Ty (np. nie byłem w stanie sam z siebie się przełamać i pójść na rozmowę kwalifikacyjną), szedłem na nią nawalony Xanaxem w myśl słów „cel uświęca środki” albo „whatever it takes”. Po pewnym okresie wstępnym, kiedy już przyzwyczajałem się do nowej pracy i środowiska, byłem w stanie stopniowo odstawić leki i normalnie funkcjonować. Gdyby nie takie nastawienie, nie wiem co by ze mną było. Może by mnie już nie było… A tak jakoś człowiek sobie radził przez całe życie i o dziwo często lepiej niż ci, którzy o fobiii społecznej nawet nie słyszeli .
Także sam się zastanów – ja bym kroku w tył nie robił. Problemy nerwowe to długofalowy temat w życiu. Powrót do rodziców na miesiąc czy dwa nie sprawi że lęki Ci bezpowrotnie miną. Za jakiś czas będziesz znów musiał się zebrać i zacząc szukać tej pracy i się przełamywać. Wieć może lepiej zacząć już dziś i nie robić niepotrzebnych uników. To taka moja refleksja odnośnie tego tematu…
Ja bardzo wcześnie w życiu zrozumiałem, że sam z siebie nie dam rady osiągnąć swoich marzeń w wielu kluczowych dziedzinach życia (np. praca), a mam chorobliwie wysokie ambicje/aspiracje. Dlatego postanowiłem, że będę robił wszystko (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku) by jak najdalej zajść w dziedzinach, na których mi zależy. Jak to wyglądało? A no tak, że mając ten sam problem co Ty (np. nie byłem w stanie sam z siebie się przełamać i pójść na rozmowę kwalifikacyjną), szedłem na nią nawalony Xanaxem w myśl słów „cel uświęca środki” albo „whatever it takes”. Po pewnym okresie wstępnym, kiedy już przyzwyczajałem się do nowej pracy i środowiska, byłem w stanie stopniowo odstawić leki i normalnie funkcjonować. Gdyby nie takie nastawienie, nie wiem co by ze mną było. Może by mnie już nie było… A tak jakoś człowiek sobie radził przez całe życie i o dziwo często lepiej niż ci, którzy o fobiii społecznej nawet nie słyszeli .
Także sam się zastanów – ja bym kroku w tył nie robił. Problemy nerwowe to długofalowy temat w życiu. Powrót do rodziców na miesiąc czy dwa nie sprawi że lęki Ci bezpowrotnie miną. Za jakiś czas będziesz znów musiał się zebrać i zacząc szukać tej pracy i się przełamywać. Wieć może lepiej zacząć już dziś i nie robić niepotrzebnych uników. To taka moja refleksja odnośnie tego tematu…