19 Lut 2018, Pon 18:31, PID: 731824
@kamil11, weź pod uwagę to, że tych objawów z reguły nikt nie dostrzega, a nawet jeśli ktoś by je zauważył, to... to co to w najgorszym możliwym wypadku mogłoby o Tobie świadczyć? Wyobraź sobie, że nie masz fobii i że do miejsca, w którym pracujesz, przychodzi nowy pracownik. Załóżmy, że domyślasz się, że może mieć jakieś lęki... Co byś wtedy o nim pomyślał? Bo ja osobiście bym mu po prostu współczuła i pewnie spróbowałabym mu jakoś pomóc, żeby było mu łatwiej wkręcić się w towarzystwo. I myślę, że, wbrew pozorom, z innymi ludźmi jest podobnie - nie zakładaj od razu, że każdy musi być do Ciebie jakoś wrogo nastawiony. Tym bardziej, że teraz ludzie mają już jednak trochę szerszą wiedzę w temacie i właściwie to, że ktoś ma jakieś fobie, nikogo już praktycznie nie dziwi; podobnie zresztą z depresjami i wszystkimi innymi cudownościami.
Do pewnego momentu miałam podobnie jak Ty - narzekałam na brak tematów do rozmów i ostatecznie uznałam, że widocznie coś ze mną jest nie tak. Ale w końcu zrozumiałam, że przecież nie tylko ja jestem "odpowiedzialna" za prowadzenie ciekawej konwersacji - w końcu dialog jest pomiędzy dwoma osobami, a ta druga osoba ma taki sam "obowiązek" jego podtrzymywania, co ja. Może w praktyce niewiele ta świadomość zmieniła, ale przynajmniej przestałam się każdorazowo obwiniać za doprowadzanie do "krępującej ciszy". Swoją drogą nikt Ci przecież nie karze z kimkolwiek w tej pracy rozmawiać, więc...
Mówisz, że usłyszałeś, że jesteś dziwny i zamyślony... I widzisz - odgórnie zakładasz, że było to nacechowane stricte negatywnie. A może było wręcz przeciwnie - może pod tymi słowami kryła się swego rodzaju troska? Zawsze staraj się patrzeć na daną sytuację z dwóch stron, nie tylko z jednej.
Jak już pójdziesz do tej pracy (w co głęboko wierzę), to dobrze by było, żebyś znalazł sobie jakąś taką jedną osobę, z którą będziesz się trzymał i żebyś tej jednej osobie powiedział o swoich lękach, o tym, co Cię stresuje, co sprawia Ci trudność. Opisz, na czym to dokładnie polega, a zobaczysz, że wtedy od razu poczujesz się trochę pewniej, bo będziesz mieć świadomość, że ta osoba rozumie Twój problem i że Ci po prostu pomoże.
Proponuję, żebyś zamieścił w swoim poście obietnicę, że jutro pójdziesz do pracy. A jutro wieczorem będziesz musiał się przed wszystkimi przyznać, czy jej dotrzymałeś. Nie no, żartuję.
Do pewnego momentu miałam podobnie jak Ty - narzekałam na brak tematów do rozmów i ostatecznie uznałam, że widocznie coś ze mną jest nie tak. Ale w końcu zrozumiałam, że przecież nie tylko ja jestem "odpowiedzialna" za prowadzenie ciekawej konwersacji - w końcu dialog jest pomiędzy dwoma osobami, a ta druga osoba ma taki sam "obowiązek" jego podtrzymywania, co ja. Może w praktyce niewiele ta świadomość zmieniła, ale przynajmniej przestałam się każdorazowo obwiniać za doprowadzanie do "krępującej ciszy". Swoją drogą nikt Ci przecież nie karze z kimkolwiek w tej pracy rozmawiać, więc...
Mówisz, że usłyszałeś, że jesteś dziwny i zamyślony... I widzisz - odgórnie zakładasz, że było to nacechowane stricte negatywnie. A może było wręcz przeciwnie - może pod tymi słowami kryła się swego rodzaju troska? Zawsze staraj się patrzeć na daną sytuację z dwóch stron, nie tylko z jednej.
Jak już pójdziesz do tej pracy (w co głęboko wierzę), to dobrze by było, żebyś znalazł sobie jakąś taką jedną osobę, z którą będziesz się trzymał i żebyś tej jednej osobie powiedział o swoich lękach, o tym, co Cię stresuje, co sprawia Ci trudność. Opisz, na czym to dokładnie polega, a zobaczysz, że wtedy od razu poczujesz się trochę pewniej, bo będziesz mieć świadomość, że ta osoba rozumie Twój problem i że Ci po prostu pomoże.
Proponuję, żebyś zamieścił w swoim poście obietnicę, że jutro pójdziesz do pracy. A jutro wieczorem będziesz musiał się przed wszystkimi przyznać, czy jej dotrzymałeś. Nie no, żartuję.