01 Lis 2018, Czw 9:19, PID: 769433
To ja Wam powiem, jak to wyglądało, kiedy miałam dość swojej poprzedniej pracy i wzięłam się za szukanie nowej i to w zupełnie nowej branży, w której nie miałam doświadczenia. Wysłałam wtedy swoje CV chyba w milion miejsc. Przez ponad tydzień NIKT nie oddzwonił. W połowie następnego tygodnia dostałam jeden telefon. Poszłam na pierwszą rozmowę pełna nadziei. Biuro znajdowało się w eleganckim domku na Wilanowie. Mój potencjalny szef okazał się totalnym bucem i seksistą, więc szybko mu podziękowałam, czym go zresztą mocno zirytowałam i jak wychodziłam, to jeszcze stał w drzwiach i do mnie pokrzykiwał "pani zmarnowała mój czas!". Cóż, nie miałam zamiaru pracować z kimś, kto na rozmowie o pracę pyta mnie o to, jakiej długości spódniczki lubię nosić.
Dwa dni później poszłam na kolejną rozmowę - tym razem do biurowca znajdującego się w samym centrum miasta. Na tej rozmowie mocno się rozgadałam. Miałam poczucie, że wypadłam niesamowicie dobrze. Sądziłam, że odpowiedziałam w punkt na każde pytanie i zdobyłam sympatię dwóch panów, którzy ze mną rozmawiali. Wracałam do domu przekonana, że drugi etap mam w kieszeni. A potem odpaliłam laptopa, zajrzałam na skrzynkę pocztową i zastałam tam maila o treści "pani kandydatura została odrzucona". Panowie pofatygowali się, aby wysłać mi tego maila, od razu w ciągu kilku minut po moim wyjściu. Nie powiem... zabolało. Dzień później byłam na jeszcze jednej rozmowie, gdzie rekruterka zaśmiała mi się w twarz słysząc o moich wymaganiach finansowych, które wierzcie mi, że były śmiesznie niskie na tamten moment.
Po dwóch tygodniach, kiedy już pogodziłam się, że będę się kisiła jeszcze długo w ówczesnej robocie, dostałam niespodziewany telefon z miejsca, do którego wysłałam CV na zasadzie "tu to się na pewno nie dostanę, ale niech będzie". Na rozmowę szłam w wyjątkowo deszczowy dzień. Byłam w złym nastroju. Nie liczyłam na nic i poszłam tam chyba tylko dlatego, że wstydziłam się zadzwonić i odwołać rozmowę. Odpowiadałam spokojnie, naturalnie. Chciałam jak najszybciej wyjść. Biuro zrobiło na mnie duże wrażenie, ale nawet nie przeszło mi przez myśl, że mogę tę pracę dostać. I wiecie co? Godzinę później zadzwonił telefon i okazało się, że chcą mnie przyjąć od zaraz. I ta praca okazała się moją pracą marzeń.
Dwa dni później poszłam na kolejną rozmowę - tym razem do biurowca znajdującego się w samym centrum miasta. Na tej rozmowie mocno się rozgadałam. Miałam poczucie, że wypadłam niesamowicie dobrze. Sądziłam, że odpowiedziałam w punkt na każde pytanie i zdobyłam sympatię dwóch panów, którzy ze mną rozmawiali. Wracałam do domu przekonana, że drugi etap mam w kieszeni. A potem odpaliłam laptopa, zajrzałam na skrzynkę pocztową i zastałam tam maila o treści "pani kandydatura została odrzucona". Panowie pofatygowali się, aby wysłać mi tego maila, od razu w ciągu kilku minut po moim wyjściu. Nie powiem... zabolało. Dzień później byłam na jeszcze jednej rozmowie, gdzie rekruterka zaśmiała mi się w twarz słysząc o moich wymaganiach finansowych, które wierzcie mi, że były śmiesznie niskie na tamten moment.
Po dwóch tygodniach, kiedy już pogodziłam się, że będę się kisiła jeszcze długo w ówczesnej robocie, dostałam niespodziewany telefon z miejsca, do którego wysłałam CV na zasadzie "tu to się na pewno nie dostanę, ale niech będzie". Na rozmowę szłam w wyjątkowo deszczowy dzień. Byłam w złym nastroju. Nie liczyłam na nic i poszłam tam chyba tylko dlatego, że wstydziłam się zadzwonić i odwołać rozmowę. Odpowiadałam spokojnie, naturalnie. Chciałam jak najszybciej wyjść. Biuro zrobiło na mnie duże wrażenie, ale nawet nie przeszło mi przez myśl, że mogę tę pracę dostać. I wiecie co? Godzinę później zadzwonił telefon i okazało się, że chcą mnie przyjąć od zaraz. I ta praca okazała się moją pracą marzeń.