14 Lut 2019, Czw 17:44, PID: 782880
(14 Lut 2019, Czw 16:37)czerczesow napisał(a): Dzisiaj to chyba przeszedłem sam siebie. Umówiłem się na spotkanie w sprawie pracy, byle jakiej, ale pojechałem na umówioną godzinę. Idę na na odpowiednie piętro, ale mam dużą ochotę się wrócić. Zejść na dół i wracać do domu, już w trakcie jazdy myślałem, że to nie ma sensu: za mało płacą, za wcześnie muszę wstawać itd. Wszystko żeby tylko nie musieć rozmawiać. Jednak pomyślałem, że nie można tak odpuszczać ,może będzie tam więcej osób i uwaga nie skupi się na mnie, na to liczyłem. Wszedłem do biura, biuro duże z długim korytarzem i kilkoma pokojami, za kontuarem siedzi kobieta więc mówię na którą jestem umówiony i w jakiej sprawie. Każe mi poczekać i usiąść, to siadam na wygodnej sofie i czekam na panią z którą mam gadać. Rozmowa będzie jednak tylko ze mną, niedobrze, ta z recepcji siedzi, więc zwiać przy niej nie mogę. Z jednej strony chciałem abym został poproszony, a z drugiej opanował mnie dziwny strach i chęć opuszczenia tego miejsca. Pani z recepcją gdzieś poszła, ja toczę wewnętrzną wojnę tchórza pragnącego uciec z człowiekiem myślącym racjonalnie, tchórz wygrał i wyszedłem, kiedy nikogo nie było.O kurcze , nie martw się tym za dużo Beda może jakieś inne rozmowy jeszcze
Jestem sobą totalnie zawiedziony. Już nawet nie s+ przed pracą a prze rozmową o niej. Nigdy nie będę w stanie pracować. Siedzieć na głowie starych i nic nie robić - też mam tego po dziurki w nosie, ale co z tego jak odwalam numery takie jak dzisiaj. Zabijcie mnie.