21 Paź 2008, Wto 19:12, PID: 80043
Ja miałam jedynie problem z litera R i to bardzo dlugo, czasem smieszne sytuacje wynikały, najgorzej jak w nazwisku jest "r" heheh Bardzo czesto porownywano mnie do Kazimiery Szczuki.
W 3 klasie podstawowki na muzyce ławkami spiewalismy : do, re, mi, fa, so, la itd. np, "fa, fa, fa". Ja siedziałam z kolezanka, ktora tez nie potrafiłam wymawiac "r" i oczywiscie nasza ławka trafiła na "re", do konca zycia nie zapomne tego "je, je, je".
Niezłych traum mozna sie nabawic, kiedy ktos wysmiewa Twoja wade wymowy.
I wlasnie, tez chodziłam do logopedy, ale baba mi dawała takie ćwiczenia jak, puszczanie baniek, dmuchanie w balonik, dmuchanie w papierek i takie tam. Czyli po prostu bzdury, straciłam czas.
Na poczatku liceum tak bardzo juz chciałam wymawiac te spółgłoske, ze zaczełam sama ćwiczyc moj jezyk, wykonywałam okrezne ruchy majac zamkniete usta, muskałam jezykiem podniebienie, rozciagałam go na szerokosc, nieprzerwanie przez np, godzine. Z cwiczeniami sie nie oszczedzałam i mysle, ze dobrze na tym wyszłam, robiłam to kiedy mogłam - nawet jadac autobusem do szkoły moj jezyk wciaz był w ruchu.
Potem juz był na tyle elastyczny i sprawny, ze mogłam cwiczyc to "r" i jak cwiczyłam pamietałam, że aby poprawnie to wymawiac, jezyk musi zetknac sie z podniebieniem - osoby, ktore nie wypowiadały przez całe zycie "r" nie maja takiego nawyku.
W koncu po pol roku zaczełam mowic zupełnie poprawnie "r". Najlepiej cwiczyło mi sie na wulgaryzmach (siedziałam w swojej sypialni i przeklinałam bez przerwy) i kiedy juz sie nauczyłam mowic, to wciaz powtarzałam kur*a, akcentujac to "r" Oczywiscie u rodziców miałam przesrane.
W 3 klasie podstawowki na muzyce ławkami spiewalismy : do, re, mi, fa, so, la itd. np, "fa, fa, fa". Ja siedziałam z kolezanka, ktora tez nie potrafiłam wymawiac "r" i oczywiscie nasza ławka trafiła na "re", do konca zycia nie zapomne tego "je, je, je".
Niezłych traum mozna sie nabawic, kiedy ktos wysmiewa Twoja wade wymowy.
I wlasnie, tez chodziłam do logopedy, ale baba mi dawała takie ćwiczenia jak, puszczanie baniek, dmuchanie w balonik, dmuchanie w papierek i takie tam. Czyli po prostu bzdury, straciłam czas.
Na poczatku liceum tak bardzo juz chciałam wymawiac te spółgłoske, ze zaczełam sama ćwiczyc moj jezyk, wykonywałam okrezne ruchy majac zamkniete usta, muskałam jezykiem podniebienie, rozciagałam go na szerokosc, nieprzerwanie przez np, godzine. Z cwiczeniami sie nie oszczedzałam i mysle, ze dobrze na tym wyszłam, robiłam to kiedy mogłam - nawet jadac autobusem do szkoły moj jezyk wciaz był w ruchu.
Potem juz był na tyle elastyczny i sprawny, ze mogłam cwiczyc to "r" i jak cwiczyłam pamietałam, że aby poprawnie to wymawiac, jezyk musi zetknac sie z podniebieniem - osoby, ktore nie wypowiadały przez całe zycie "r" nie maja takiego nawyku.
W koncu po pol roku zaczełam mowic zupełnie poprawnie "r". Najlepiej cwiczyło mi sie na wulgaryzmach (siedziałam w swojej sypialni i przeklinałam bez przerwy) i kiedy juz sie nauczyłam mowic, to wciaz powtarzałam kur*a, akcentujac to "r" Oczywiscie u rodziców miałam przesrane.