03 Lut 2009, Wto 1:20, PID: 120114
Ciekawy ten post Radzia. Naprawdę.
Dlaczegóż to?
Nie każdy jest Radziem.
Tysiące psychologów może nam pomagać by być jak tacy Radzie żebyśmy nie zwariowali do końca.
Z kilkoma stwierdzeniami Radzia zgodzić się nie mogę, a mianowicie:
1. Naprawdę nie jesteście zbawcami świata
2. Jak umrzesz TY to umrze i cały wszechświat
3. Świat jest i tak bezsensu
Ad. 3 - no przecież czy ja cokolwiek muszę wyjaśniać...
Ad. 2. Tak, pamiętam pewien wiersz, nie pamiętam kogo i jak dokładnie on szedł bo czytałam go z 14 lat temu, ale chodziło z grubsza o to, że postawiono pytanie, kiedy nadejdzie koniec świata a odpowiedź brzmiała (na zasadzie: co autor miał na myśli?) - kiedy się umrze. Ale tak naprawdę tak nie jest.
Z dwóch przyczyn: bo po pierwsze rzeczywiście tak nie jest!
Po drugie: jeśli ktoś jest ateistą to wg niego faktycznie świat przestaje istnieć bo po prostu odchodzi z niego, ale to, że ktoś jest ateistą nie oznacza, że Boga nie ma.
Ad. 1. No to teraz jeszcze by się przydało dodać, że nie mamy naprawdę na nic wpływu, jesteśmy pyłkami śniegu w śnieżycy, właściwie jeden człowiek nic nie może zrobić iiiiiiiiitd. iiiiiiiiitd. A primo wiele nazwisk w historii temu zaprzecza, a secundo każda materia składa się z cząstek, bez cząstek by jej, cholera, nie było! Może inaczej. Kojarzycie domino? No, to teraz trza ułożyć, powiedzmy, 100.000.000 tych no... jak im... elementów, niech będzie, domina. I niech jednego elementu zabraknie a cała praca się rypnie. Rozumiecie?
Winogradow napisał(a):No spoko. Mówimy sobie, żeby się niczym nie przejmować i hurra jesteśmy szczęśliwi piękni i pogodni. Zamykamy to forum i tysiące psychologów szuka nowej pracy.
Trochę to płytkie..
Dlaczegóż to?
Nie każdy jest Radziem.
Tysiące psychologów może nam pomagać by być jak tacy Radzie żebyśmy nie zwariowali do końca.
Z kilkoma stwierdzeniami Radzia zgodzić się nie mogę, a mianowicie:
1. Naprawdę nie jesteście zbawcami świata
2. Jak umrzesz TY to umrze i cały wszechświat
3. Świat jest i tak bezsensu
Ad. 3 - no przecież czy ja cokolwiek muszę wyjaśniać...
Ad. 2. Tak, pamiętam pewien wiersz, nie pamiętam kogo i jak dokładnie on szedł bo czytałam go z 14 lat temu, ale chodziło z grubsza o to, że postawiono pytanie, kiedy nadejdzie koniec świata a odpowiedź brzmiała (na zasadzie: co autor miał na myśli?) - kiedy się umrze. Ale tak naprawdę tak nie jest.
Z dwóch przyczyn: bo po pierwsze rzeczywiście tak nie jest!
Po drugie: jeśli ktoś jest ateistą to wg niego faktycznie świat przestaje istnieć bo po prostu odchodzi z niego, ale to, że ktoś jest ateistą nie oznacza, że Boga nie ma.
Ad. 1. No to teraz jeszcze by się przydało dodać, że nie mamy naprawdę na nic wpływu, jesteśmy pyłkami śniegu w śnieżycy, właściwie jeden człowiek nic nie może zrobić iiiiiiiiitd. iiiiiiiiitd. A primo wiele nazwisk w historii temu zaprzecza, a secundo każda materia składa się z cząstek, bez cząstek by jej, cholera, nie było! Może inaczej. Kojarzycie domino? No, to teraz trza ułożyć, powiedzmy, 100.000.000 tych no... jak im... elementów, niech będzie, domina. I niech jednego elementu zabraknie a cała praca się rypnie. Rozumiecie?