24 Sty 2008, Czw 2:21, PID: 10754
pitex napisał(a):u mnie zazwyczaj trudnością jest rozmowa twarzą w twarz z obcą osobą a nawet ze znajomym , moja mimika twarzy jest napięta i nieokazuje zbytniej empatii ,i trudności z wyrażaniem emocji na zewnatrz - taka skrajna introwersja ... Także nieraz sprawiają mi problemy dla normalnego czlowieka powiedzial bym blache - takie jak telefonowanie do osob ktorych nieznam wtedy zazwyczaj obawiam sie ze drzy mi głos i ogolnie zacinam się podczas rozmowy co powoduje często unikanie tego typu sytuacji w z obawy przed ośmieszniem się i zwruceniem na siebie uwagi ,ale chyba wiekszosc z was ma takie lub podobne problemy .
P.S
sorki za bledy ... i głowa do góry !
pozdro dla wszystkich
aha dodam jeszcze ze wielka trudnosc sprawia mi jazda autobusami jak i samym oczekiwaniem na przyjazd stojac wsrod ludzi , ale jak juz podjezdza autobus to staram sie odrazu nerwowo upolowac takie miejsce siedzace zeby mnie nikt nieobserwowal , zas koszmarem jest dla mnie siedzenie twarza do grupki jakis mlodych osob w autobusie ,odrazu mam wrazenie ze zwracaja na mnie nadmierna uwage wtedy sie spinam i zaczyna sie jazzdaa - pojawia sie wiekszosc objawow czerwienienia sie drzenia glowy sztywnosci i dziwnego napiectego wyrazu twarzy oraz czasami łzawienia ,ogolnie masakra .
Pitex miałem to samo jak jeździłem do szkoły... Zawsze wybierałem takie miejsce żeby nikt się do mnie nie dosiadł, a nie daj boże ktoś znajomy bo wtedy trzeba by było z nim gadać.
, napisał(a):nudzi mi sie to napisze jedna z moich spektakularnych akcji. .
potrafilem wyjsc z domu pojechac do szkoly wejsc do niej i uwaga zobaczyc ludzi z klasy gdy jeszcze przerwa przed 1 lekcja byla ale tak ze oni mnie nie widzieli i zawinac sie i wrocic do domu caly sie trzesnac
Taka sama sytuacja. Ja potrafiłem nawet wychodząc z domu znikając za rogiem mamie(czasem razem wychodziliśmy) odwracałem się na pięcie i wracałem do domu. Później stres żeby nie przyszła po coś do domu(pracowała obok domu). Bywało, że chowałem się po szafach albo właziłem do łóżek. Przykre i śmieszne zarazem