20 Lis 2007, Wto 23:12, PID: 6564
Po moim obliczu zwykle nie widać lęku, raczej zachowuje (trupio)bladą twarz. Gorsze rzeczy rozgrywają się wewnątrz - serce wali bez opamiętania, a przez to głos sie zaczyna łamać. Dlatego staram się unikać takich sytuacji czyt. nie udzielać się, nic nie mówić. A w towarzystwie to jestem raczej...dodatkiem do towarzystwa. Który może zniknąc w kazdej chwili, dla nikogo to różnicy nie zrobi. Na krótszą metę to jest dla wszysktich dobre. Dla nich - nie narzucam się, dla mnie - nie muszę się stresowac. Niestety dopiero za jakiś czas przychodzi cholernie bolesna refleksja i obraz kolejnej zmarnowanej sytuacji.