09 Gru 2007, Nie 22:08, PID: 7381
Nienawidzę telefonowania, unikam tego jak ognia. Komórka służy mi już tylko jako budzik. Nie odbieram domofonu, chyba że spodziewam się listonosza z książką kupioną na allegro, nie otwieram nikomu drzwi. Jakiś czas temu zwykle sprawdzałem przez wizjer, kto puka, nawet jeśli nie zamierzałem otwierać, teraz nawet tego nie robię bo mam głupie uczucie, że jak patrzę na kogoś przez tę dziurkę, to ta osoba tez mnie widzi.
Rozmawiać z ludźmi jestem w stanie, ale sprawia mi to pewne problemy. W szkole parę osób udało mi się poznać (głównie dlatego, że spotykam je codziennie) i rozmowa z nimi to jeszcze nic strasznego, ale zagadać do kogoś obcego, to już jest koszmar, którego unikam jak ognia. Podobnie w sklepach, urzędach itp. - chociaż powtarzam sobie, że urzędnik, czy sprzedawczyni jest od tego, żeby mi pomóc, a nie żeby mnie zjeść.
Fobia sprawiła, że nie znoszę przebywać w grupie. Unikam jak mogę chodzenia na piwo, imprezy, gdziekolwiek. Czuję się zbyt obco, chcę uciec do domu i się położyć spać. Kiedyś wymyślałem różne wymówki, a teraz już nikt takich propozycji nie składa. Mimo to, chciałbym czasem pójśc gdziekolwiek, do ludzi...no tak, ale się boję i wiem, że jakbym poszedł, to chciałbym jak najszybciej uciec. Jedyne kontakty jakie utrzymuję, to te w szkole. Od tego nie ucieknę, a wiem, że gdyby mnie klasa odrzuciła (jak to było w podstawówce i gimnazjum), to bym zwariował. Miałem szczęście, że znalazło się w mojej klasie parę osób podobnych do mnie (tylko bez fobii), więc idzie się dogadać.
Nie znoszę chodzenia po dworze, mijanie obcych ludzi...to mnie przeraża. Cieszę się, że do szkoły mam tylko pięć minut drogi.
W rezultacie siedzę całymi dniami w domu. Słucham muzyki (właściwie non stop), wyszukuję sobie wiadomości w Internecie, czytam książki, głównie science-fiction, albo jakieś naukowe opracowania z różnych dziedzin, normalna literatura za bardzo przypomina mi o życiu. Czasem, jak mi się już potwornie nudzi, to sie pouczę czegoś do szkoły. Uprawiam parę dziwnych roślinek na parapecie, ostatnio padło mi mango
Obecnie nikt nie dzwoni do mnie, nikt nie przychodzi, nikt nie prosi, żebym poszedł z nim coś gdzieś załatwić. Prawie nikt nie odzywa się na gg. Siedząc w domu nie narażam sie na żadne stresy. Nie jest to oczywiście żadne wyjście, ale przynajmniej zapewniam sobie jaki taki spokój.
Fobia doprowadziła mnie wreszcie do apatii. Jest mi wszystko jedno, co się dzieje, żyję z dnia na dzień. Nic nie planuję z wyprzedzeniem większym niż kilka dni, nic mi się nie chce. Nudzę się, ale boję się chociażby wyjść na spacer. Jak jest ciepło to czasem jeżdżę rowerem po lesie (cisza, spokój, brak ludzi - tylko ja i natura). Prawie się nie uczę, nie chce mi się, ponieważ nie ma w szkole tego co mnie naprawdę interesuje. No, czasem - jak już naprawdę muszę. Nie widzę w tym żadnego sensu. Zdać i zapomnieć. Unikam jakichkolwiek wystąpień przed klasą, gdy nauczyciel wzywa mnie do odpowiedzi, wolę dostać jedynkę niż sie plątać i męczyć z odpowiadaniem, nawet jeśli coś umiem. Maturę myślę, że jakoś zdam, pod warunkiem że nie zrobię niczego głupiego przed ustnym polskim (prezentacja przeraża mnie potwornie). Co będzie potem - nie wiem.
Zdaję sobie sprawę, że najwyższy czas coś z tym zrobić, ale brak mi jakiejkolwiek motywacji.
Do tego doprowadziła mnie fobia społeczna.
Rozmawiać z ludźmi jestem w stanie, ale sprawia mi to pewne problemy. W szkole parę osób udało mi się poznać (głównie dlatego, że spotykam je codziennie) i rozmowa z nimi to jeszcze nic strasznego, ale zagadać do kogoś obcego, to już jest koszmar, którego unikam jak ognia. Podobnie w sklepach, urzędach itp. - chociaż powtarzam sobie, że urzędnik, czy sprzedawczyni jest od tego, żeby mi pomóc, a nie żeby mnie zjeść.
Fobia sprawiła, że nie znoszę przebywać w grupie. Unikam jak mogę chodzenia na piwo, imprezy, gdziekolwiek. Czuję się zbyt obco, chcę uciec do domu i się położyć spać. Kiedyś wymyślałem różne wymówki, a teraz już nikt takich propozycji nie składa. Mimo to, chciałbym czasem pójśc gdziekolwiek, do ludzi...no tak, ale się boję i wiem, że jakbym poszedł, to chciałbym jak najszybciej uciec. Jedyne kontakty jakie utrzymuję, to te w szkole. Od tego nie ucieknę, a wiem, że gdyby mnie klasa odrzuciła (jak to było w podstawówce i gimnazjum), to bym zwariował. Miałem szczęście, że znalazło się w mojej klasie parę osób podobnych do mnie (tylko bez fobii), więc idzie się dogadać.
Nie znoszę chodzenia po dworze, mijanie obcych ludzi...to mnie przeraża. Cieszę się, że do szkoły mam tylko pięć minut drogi.
W rezultacie siedzę całymi dniami w domu. Słucham muzyki (właściwie non stop), wyszukuję sobie wiadomości w Internecie, czytam książki, głównie science-fiction, albo jakieś naukowe opracowania z różnych dziedzin, normalna literatura za bardzo przypomina mi o życiu. Czasem, jak mi się już potwornie nudzi, to sie pouczę czegoś do szkoły. Uprawiam parę dziwnych roślinek na parapecie, ostatnio padło mi mango
Obecnie nikt nie dzwoni do mnie, nikt nie przychodzi, nikt nie prosi, żebym poszedł z nim coś gdzieś załatwić. Prawie nikt nie odzywa się na gg. Siedząc w domu nie narażam sie na żadne stresy. Nie jest to oczywiście żadne wyjście, ale przynajmniej zapewniam sobie jaki taki spokój.
Fobia doprowadziła mnie wreszcie do apatii. Jest mi wszystko jedno, co się dzieje, żyję z dnia na dzień. Nic nie planuję z wyprzedzeniem większym niż kilka dni, nic mi się nie chce. Nudzę się, ale boję się chociażby wyjść na spacer. Jak jest ciepło to czasem jeżdżę rowerem po lesie (cisza, spokój, brak ludzi - tylko ja i natura). Prawie się nie uczę, nie chce mi się, ponieważ nie ma w szkole tego co mnie naprawdę interesuje. No, czasem - jak już naprawdę muszę. Nie widzę w tym żadnego sensu. Zdać i zapomnieć. Unikam jakichkolwiek wystąpień przed klasą, gdy nauczyciel wzywa mnie do odpowiedzi, wolę dostać jedynkę niż sie plątać i męczyć z odpowiadaniem, nawet jeśli coś umiem. Maturę myślę, że jakoś zdam, pod warunkiem że nie zrobię niczego głupiego przed ustnym polskim (prezentacja przeraża mnie potwornie). Co będzie potem - nie wiem.
Zdaję sobie sprawę, że najwyższy czas coś z tym zrobić, ale brak mi jakiejkolwiek motywacji.
Do tego doprowadziła mnie fobia społeczna.