17 Lut 2009, Wto 22:57, PID: 125554
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Lut 2009, Wto 23:49 przez Sosen.)
Wklejam fragment o biofeedbacku z książki "Leczenie lęków i depresji". Moim zdaniem wiarygodny i pomocny w zrozumieniu tematu.
"Ośmioletnia Brenna cierpiała z powodu przesadnej nieśmiałości oraz silnego lęku. Chowała się za matką, gdy przedstawiano ją obcym, rzadko wypowiadała się na forum klasy, jadła lunch sama i często skarżyła się na bóle brzucha i głowy. Jej ojciec miał podobne problemy w dzieciństwie, a w wieku dorosłym zdiagnozowano u niego zespół lęku uogólnionego. Po dokładnym badaniu, przeprowadzonym w naszej klinice, u Brenny stwierdzono typ pierwszy zaburzeń, czystą postać lęku. W ramach leczenia podłączyliśmy ją do skomplikowanej aparatury wykorzystywanej przy biofeedbacku. Dokonywaliśmy pomiaru temperatury jej dłoni, tętna, wzorców oddechowych, aktywności gruczołów potowych dłoni oraz napięcia mięśniowego. Wszystkie te układy fizjologiczne były przeciążone. Wyglądało to tak, jak gdyby Brenna żyła w ciągłym strachu, cały czas gotowa do reakcji typu „walcz lub uciekaj”. Brenna przez większość życia owładnięta była lękiem. Stosowaliśmy wesołe gry komputerowe, dzięki którym uczyła się zmieniać fizjologię swojego organizmu. Instruowaliśmy ją, jak rozgrzać dłonie, obniżyć tętno, spowolnić i pogłębić oddech, rozluźnić mięśnie. Po trzech miesiącach szkolenia w zakresie biofeedbacku Brenna zaczęła zdradzać objawy odprężenia. Fizyczne objawy stresu(bóle głowy i brzucha) złagodniały. Mogła już udzielać się na lekcjach i stała się bardziej towarzyska. Czuła się również swobodniej.
Biofeedback zasadza się na bardzo prostym założeniu. Jeśli otrzymamy informację zwrotną na temat jakiegoś procesu fizjologicznego zachodzącego w organizmie, takiego jak oddychanie, czynność wydzielnicza gruczołów potowych, tętno, napięcie mięśniowe lub schematy fal mózgowych, możemy nauczyć się go kontrolować. Biofeedback jest porównywany do spoglądania w lustro po przebudzeniu. Parzą w lustro, zmieniamy swój wygląd w taki sposób, aby był on bardziej atrakcyjny. Lustro przekazuje nam informację zwrotną o naszym wyglądzie, a my wykorzystujemy ją do skorygowania go. Biofeedback oraz autoregulacja od końca lat sześćdziesiątych XX w. stanowią elementy psychoterapii. Dzięki rozwojowi technologii pod koniec lat osiemdziesiątych aparatura komputerowa stała się niezmiernie pomocna w procesie regulowania fizjologii organizmu. Ale, niestety, jest ona wykorzystywana w niewielkim stopniu. Koncepcja techniki biofeedbacku stała się ważnym punktem w rozważaniach doktora Amena nad różnymi zaburzeniami lękowymi i depresyjnymi.
Doktor Amen: Po ukończeniu szkolenia psychiatrycznego w Walter Reed Amy Medical Center w Waszyngtonie oraz Triplet Army Medical Center w Honolulu na Hawajach stacjonowałem w Fort Irwin – czterdzieści mil na północ od Barstow w zachodniej części kalifornijskiej pustyni Mojave. Znajdująca się w połowie drogi pomiędzy Los Angeles I las Vegas baza wojskowa Fort Irwin znana była również pod nazwą National Training Center. To tutaj amerykańscy żołnierze uczyli się, jak walczyć z Rosjanami(a później Irakijczykami) w warunkach pustynnych. W tamtym czasie byłem jedynym psychiatrą na 4 tysiące żołnierzy i drugie 4 tysiące członków ich rodzin. To było dla nas wszystkich miejsce odosobnienia. W Fort Irwin występowały problemy z przemocą domową, uzależnieniem od narkotyków(zwłaszcza amfetaminy), depresją oraz innymi dolegliwościami wynikającymi ze stresu życia na pustkowiu. Zajmowałem się wieloma osobami cierpiącymi na bóle głowy, napady lęku, bezsenność oraz nadmierne napięcie mięśniowe. Krótko po przyjeździe do bazy Fort Irwin zrobiłem inspekcję szafek miejscowej kliniki psychiatrii, aby zobaczyć, jakie przyrządy oraz testy psychologiczne pozostawili po sobie moi poprzednicy. Ku mojej radości znalazłem tam stary aparat do biofeedbacku, który mierzył temperaturę dłoni. Chociaż miałem za sobą tylko jeden wykład na temat techniki biofeedbacku, zamysł autoregulacji fascynował mnie. Problem stanowiła tu nuda. Igły i pokrętła nie były niczym ciekawym dla pacjentów. Pomimo to stosowaliśmy ten stary aparat u osób z migrenowymi bólami głowy. Uczyłem je, jak rozgrzewać dłonie wyłącznie za pomocą wyobraźni, co pomaga w migrenie, ponieważ zwiększa reakcję odprężeniową organizmu, przeciwdziałając stresowi często związanemu z bólami głowy. Możność obserwowania pacjentów rzeczywiście zwiększających temperaturę swoich dłoni, czasem aż o piętnaście do dwudziestu stopni(Fahrenheita), była fascynująca. Trening ten okazał się pomocny u wielu pacjentów. Umożliwiał im uczestnictwo we własnym procesie leczenia; nie musieli polegać tylko na lekach, które wyłącznie uśmierzają ból.
Sześć miesięcy po przybyciu do Fort Irwin napisałem do pułkownika Knowlesa, dowódcy naszego szpitala, prosząc o pozwolenie na zakup dla kliniki psychiatrycznej najnowszego sprzętu do biofeedbacku, wartego 30 tysięcy dolarów, oraz wysłanie mnie na dziesięciodniowe szklenie w San Francisco. Moja prośba go rozbawiła. Stwierdził, że armia nie posiada takich pieniędzy, a kiedy tylko skończy się moja służba w Fort Irwin, urządzenie zostanie zamknięte w jakiejś szafce, podobnie jak to, które znalazłem. Zarzuciłem ten pomysł, ale w dalszym ciagu wykorzystywałem stary aparat do pomiarów temperatury. Prawie rok później z zaskoczeniem przyjąłem zatwierdzenie mojego wniosku. Okazało się, że jeśli wojskowy oddział szpitalny nie wyda swojego rocznego budżetu, trafi nie wykorzystaną część pieniędzy. Dlatego środki te przeznaczono na nowy sprzęt i moje dziesięciodniowe szkolenie w San Francisco!
Kurs w Applied Psychopysological Institute(Instytut Psychofizjologii Stosowanej) zmienił moje życie. Było to najbardziej inspirujące i najgłębsze doświadczenie edukacyjne w moim życiu lekarza. Dziesięciogodzinne zajęcia każdego dnia przemknęły niczym błyskawica. Nowy skomputeryzowany sprzęt do biofeedbacku był przyjazdy pacjentowi, interesujący i łatwy do opanowania. Nauczyłem się, jak pomagać ludziom rozluźniać mięśnie, ogrzewać dłonie(o wiele szybciej niż na starym aparacie), uspokajać wzmożoną aktywność gruczołów potowych, obniżać ciśnienie tętnicze, zwalniać tętno oraz oddychać w sposób ułatwiający odprężenie.
Wykłady na temat techniki biofeedbacku fal mózgowych były najbardziej zdumiewające. Uczono mnie, że ludzie mogą faktycznie zmieniać swoje wzory fal mózgowych. Cóż to była za niezwykła idea, by modyfikować stan własnego umysłu! Poznałem również wyniki badań doktora Lubara, prowadzonych na University of Tennessee, w zakresie osłabionej aktywności fal mózgowych u dzieci cierpiących na ADD oraz badań innych lekarzy, którzy stosowali Biofeedback fal mózgowych w leczeniu depresji, lęku i uzależnień.
Kiedy wróciłem do Fort Irwin, próbowałem wszystkiego, czego się nauczyłem. Wykonywałem zabiegi biofeedbacku prawie u wszystkich pacjentów, którzy przychodzili na wizyty. Uwielbiałem to. Moi podopieczni również. Codziennie przeprowadzałem te ćwiczenia także na sobie. Stałem się mistrzem oddychania przeponowego. Mogłem spowalniać swoje tętno, rozgrzewać dłonie zawsze, gdy czułem się spięty. Zacząłem też badań dzieci z ADD, stosując technikę EEG. U wielu moich małych pacjentów obserwowałem te same schematy, o których pisał doktor Lubar. Wiele z tych dzieci odniosło korzyść treningu biofeedbacku.
Kiedy moje zobowiązania względem Armii Stanów Zjednoczonych wygasły, rozpocząłem prywatną praktykę w Fairfield w stanie Kalifornia. Kupiłem własny sprzęt do biofeedbacku i w dalszym ciągu wykorzystywałem go w praktyce klinicznej. Zostałem również dyrektorem oddziału podwójnych diagnoz(na którym przebywali pacjenci uzależnieni z problemami psychiatrycznymi) w miejscowym szpitalu psychiatrycznym i wprowadziłem stosowanie biofeedbacku w całym szpitalu. Do dziś korzystam z tej techniki.
Biofeedback ma swoje korzenie w przemyśleniach medycznych na temat stresu oraz reakcji walki lub ucieczki. Naukowcy od dziesięcioleci wiedzieli, że mózg posiada układ odpowiedzialny za wyciszenie organizmu(układ przywspółczulny) oraz układ aktywacji lub przygotowania do reakcji na konkretny stres czy strach(układ współczulny). W wypadku pobudzenia układ współczulny odpowiedzialny jest za reakcję walki lub ucieczki, pierwotny stan, który przygotowuje nas do reakcji w razie jawnego zagrożenia fizycznego(takiego jak spotkanie z rozjuszonym psem) oraz bardziej ukrytego, wewnętrznego, emocjonalnego(takiego jak zaburzenia poczucia własnej wartości lub obawa przed przyszłością). Serce zaczyna bić szybciej, mięśnie napinają się, dłonie wydzielają więcej potu, by ochłodzić organizm, częstotliwość oddechu oraz ciśnienie tętnicze wzrastają, dłonie i stopy stają się chłodniejsze, gdyż krew jest przetłaczana z kończyn do dużych mięśni(w celu przygotowania organizmu do walki lub ucieczki), a źrenice się rozszerzają(żeby osobnik lepiej widział). Taka reakcja na stres jest bardzo silna i natychmiastowa. Uraz psychiczny również rozpala ośrodki emocjonalne mózgu i przełącza organizm na wyższy poziom stresu, wywołując stałą gotowość do reakcji walki lub ucieczki.
Stosując sprzęt do techniki biofeedbacku, wykonaliśmy wiele testów stresu psychofizjologicznego. Obserwacja tego procesu jest fascynująca. Monitorujemy u pacjentów tętno, szybkość oddychania, temperaturę dłoni, aktywność gruczołów potowych dłoni oraz napięcie mięśniowe, a następnie poddajemy ich serii ćwiczeń, które pokazują, w jaki sposób ich ciało reaguje na stres. Czy zmienia się u nich wzorzec oddychania lub prędkość oddechu? Czy reagują oni poprzez wzmożenie napięcia mięśniowego oraz ochłodzenie dłoni? Czy można zaobserwować u nich większą aktywność gruczołów potowych? Takie informacje pomagają nam zrozumieć, w jaki sposób doświadczamy stresu i który z naszych układów fizjologicznych jest bardziej wrażliwy.
Oprócz testów stresu psychofizjologicznego przeprowadzamy też test kojarzenia słów, aby lepiej zrozumieć podatność psychiczną. Nieświadoma część umysłu porozumiewa się z nami, wykorzystując mechanizmy fizjologii ludzkiego ciała. opierając się na ważnych dla danej osoby pojęciach, opracowujemy listę dwudziestu słów i sprawdzamy, w jaki sposób jej organizm na nie reaguje. Na liście znajduje się kilka słów neutralnych, takich jak „filiżanka” czy „spinacz”, oraz słowa mające większe zabarwienie emocjonalne. Gdy na przykład powiemy „baseball” lub „pociąg”, w pomiarach fizjologicznych prawdopodobnie nie zaobserwujemy żadnych zmian. Jeśli jednak powiemy „matka”, często uzyskujemy silną reakcję. Jeśli „matka” jest konstruktem pozytywnym emocjonalnie, zaobserwujemy pozytywną zmianę procesów fizjologicznych – tętno oraz szybkość oddechu opadną, mięśnie się rozluźnią, a dłonie staną się cieplejsze i bardziej suche. Jeśli „matka” wiąże się z bolesnymi i stresującymi wspomnieniami, zauważymy zmianę negatywną – tętno oraz szybkość oddechu się zwiększą, mięśnie staną się bardziej napięte, dłonie się ochłodzą, a czynności gruczołów potowych wzrośnie.
Angus przyszedł do nas z powodu bezsenności oraz bólów głowy. Było oczywiste, że przepełnia go lęk, który – jak się wydawało – rozpoczął się w momencie, gdy w pracy – miejscowym biurze kredytów hipotecznych – przydzielono mu nowego kierownika. Powiedział nam, że jego szef jest władczy, negatywnie nastawiony oraz nieobliczalny. Jego reakcja na test kojarzenia słów była gwałtowana. Na wszystkie słowa z wyjątkiem jednego reagował normalnie. Natomiast słowo „kierownik” wywoływało w nim tak silną negatywną reakcję fizjologiczną, że zaczęliśmy się obawiać o jego zdrowie. Serce waliło mu niemiłosiernie, oddech się zatrzymywał, ręce stawały się lodowate i bardzo Mokrem, a napięcie mięśniowe sięgało zenitu. Gdyby Agnus nie musiał chodzić do tej pracy, zalecilibyśmy mu zwolnienie się. Odejście jednak nie było możliwe. Kiedy pokazaliśmy Agnusowi, jak jego organizm zareagował na słowo „kierownik”, zdecydował się popracować nad problemem szefa, tak by nie miał on już wpływu na jego zdrowie fizyczne i emocje. Stosując Biofeedback, nauczyliśmy go osiągnąć wysoki poziom odprężenia oraz olbrzymią kontrolę nad reakcjami organizmu na stres. Nauczyliśmy go techniki oddechu przeponowego oraz rozgrzewania dłoni i głębokiego rozluźniania mięśni. Oprócz tego, kiedy poznał już techniki samowyciszania, poddawaliśmy go próbie stresu za pomocą myśli o szefie i zmuszaliśmy go do wyobrażenia sobie negatywnych interakcji na płaszczyźnie zawodowej przy jednoczesnym zachowaniu spokoju. Nauczyliśmy go, jak skuteczniej radzić sobie z trudnymi ludźmi(takimi jak szef). Z biegiem czasu Angus czuł się w pracy coraz lepiej i z upodobaniem korzystał z umiejętności kontrolowania własnych procesów fizjologicznych, co uniezależniało go od nastrojów szefa.
"Ośmioletnia Brenna cierpiała z powodu przesadnej nieśmiałości oraz silnego lęku. Chowała się za matką, gdy przedstawiano ją obcym, rzadko wypowiadała się na forum klasy, jadła lunch sama i często skarżyła się na bóle brzucha i głowy. Jej ojciec miał podobne problemy w dzieciństwie, a w wieku dorosłym zdiagnozowano u niego zespół lęku uogólnionego. Po dokładnym badaniu, przeprowadzonym w naszej klinice, u Brenny stwierdzono typ pierwszy zaburzeń, czystą postać lęku. W ramach leczenia podłączyliśmy ją do skomplikowanej aparatury wykorzystywanej przy biofeedbacku. Dokonywaliśmy pomiaru temperatury jej dłoni, tętna, wzorców oddechowych, aktywności gruczołów potowych dłoni oraz napięcia mięśniowego. Wszystkie te układy fizjologiczne były przeciążone. Wyglądało to tak, jak gdyby Brenna żyła w ciągłym strachu, cały czas gotowa do reakcji typu „walcz lub uciekaj”. Brenna przez większość życia owładnięta była lękiem. Stosowaliśmy wesołe gry komputerowe, dzięki którym uczyła się zmieniać fizjologię swojego organizmu. Instruowaliśmy ją, jak rozgrzać dłonie, obniżyć tętno, spowolnić i pogłębić oddech, rozluźnić mięśnie. Po trzech miesiącach szkolenia w zakresie biofeedbacku Brenna zaczęła zdradzać objawy odprężenia. Fizyczne objawy stresu(bóle głowy i brzucha) złagodniały. Mogła już udzielać się na lekcjach i stała się bardziej towarzyska. Czuła się również swobodniej.
Biofeedback zasadza się na bardzo prostym założeniu. Jeśli otrzymamy informację zwrotną na temat jakiegoś procesu fizjologicznego zachodzącego w organizmie, takiego jak oddychanie, czynność wydzielnicza gruczołów potowych, tętno, napięcie mięśniowe lub schematy fal mózgowych, możemy nauczyć się go kontrolować. Biofeedback jest porównywany do spoglądania w lustro po przebudzeniu. Parzą w lustro, zmieniamy swój wygląd w taki sposób, aby był on bardziej atrakcyjny. Lustro przekazuje nam informację zwrotną o naszym wyglądzie, a my wykorzystujemy ją do skorygowania go. Biofeedback oraz autoregulacja od końca lat sześćdziesiątych XX w. stanowią elementy psychoterapii. Dzięki rozwojowi technologii pod koniec lat osiemdziesiątych aparatura komputerowa stała się niezmiernie pomocna w procesie regulowania fizjologii organizmu. Ale, niestety, jest ona wykorzystywana w niewielkim stopniu. Koncepcja techniki biofeedbacku stała się ważnym punktem w rozważaniach doktora Amena nad różnymi zaburzeniami lękowymi i depresyjnymi.
Doktor Amen: Po ukończeniu szkolenia psychiatrycznego w Walter Reed Amy Medical Center w Waszyngtonie oraz Triplet Army Medical Center w Honolulu na Hawajach stacjonowałem w Fort Irwin – czterdzieści mil na północ od Barstow w zachodniej części kalifornijskiej pustyni Mojave. Znajdująca się w połowie drogi pomiędzy Los Angeles I las Vegas baza wojskowa Fort Irwin znana była również pod nazwą National Training Center. To tutaj amerykańscy żołnierze uczyli się, jak walczyć z Rosjanami(a później Irakijczykami) w warunkach pustynnych. W tamtym czasie byłem jedynym psychiatrą na 4 tysiące żołnierzy i drugie 4 tysiące członków ich rodzin. To było dla nas wszystkich miejsce odosobnienia. W Fort Irwin występowały problemy z przemocą domową, uzależnieniem od narkotyków(zwłaszcza amfetaminy), depresją oraz innymi dolegliwościami wynikającymi ze stresu życia na pustkowiu. Zajmowałem się wieloma osobami cierpiącymi na bóle głowy, napady lęku, bezsenność oraz nadmierne napięcie mięśniowe. Krótko po przyjeździe do bazy Fort Irwin zrobiłem inspekcję szafek miejscowej kliniki psychiatrii, aby zobaczyć, jakie przyrządy oraz testy psychologiczne pozostawili po sobie moi poprzednicy. Ku mojej radości znalazłem tam stary aparat do biofeedbacku, który mierzył temperaturę dłoni. Chociaż miałem za sobą tylko jeden wykład na temat techniki biofeedbacku, zamysł autoregulacji fascynował mnie. Problem stanowiła tu nuda. Igły i pokrętła nie były niczym ciekawym dla pacjentów. Pomimo to stosowaliśmy ten stary aparat u osób z migrenowymi bólami głowy. Uczyłem je, jak rozgrzewać dłonie wyłącznie za pomocą wyobraźni, co pomaga w migrenie, ponieważ zwiększa reakcję odprężeniową organizmu, przeciwdziałając stresowi często związanemu z bólami głowy. Możność obserwowania pacjentów rzeczywiście zwiększających temperaturę swoich dłoni, czasem aż o piętnaście do dwudziestu stopni(Fahrenheita), była fascynująca. Trening ten okazał się pomocny u wielu pacjentów. Umożliwiał im uczestnictwo we własnym procesie leczenia; nie musieli polegać tylko na lekach, które wyłącznie uśmierzają ból.
Sześć miesięcy po przybyciu do Fort Irwin napisałem do pułkownika Knowlesa, dowódcy naszego szpitala, prosząc o pozwolenie na zakup dla kliniki psychiatrycznej najnowszego sprzętu do biofeedbacku, wartego 30 tysięcy dolarów, oraz wysłanie mnie na dziesięciodniowe szklenie w San Francisco. Moja prośba go rozbawiła. Stwierdził, że armia nie posiada takich pieniędzy, a kiedy tylko skończy się moja służba w Fort Irwin, urządzenie zostanie zamknięte w jakiejś szafce, podobnie jak to, które znalazłem. Zarzuciłem ten pomysł, ale w dalszym ciagu wykorzystywałem stary aparat do pomiarów temperatury. Prawie rok później z zaskoczeniem przyjąłem zatwierdzenie mojego wniosku. Okazało się, że jeśli wojskowy oddział szpitalny nie wyda swojego rocznego budżetu, trafi nie wykorzystaną część pieniędzy. Dlatego środki te przeznaczono na nowy sprzęt i moje dziesięciodniowe szkolenie w San Francisco!
Kurs w Applied Psychopysological Institute(Instytut Psychofizjologii Stosowanej) zmienił moje życie. Było to najbardziej inspirujące i najgłębsze doświadczenie edukacyjne w moim życiu lekarza. Dziesięciogodzinne zajęcia każdego dnia przemknęły niczym błyskawica. Nowy skomputeryzowany sprzęt do biofeedbacku był przyjazdy pacjentowi, interesujący i łatwy do opanowania. Nauczyłem się, jak pomagać ludziom rozluźniać mięśnie, ogrzewać dłonie(o wiele szybciej niż na starym aparacie), uspokajać wzmożoną aktywność gruczołów potowych, obniżać ciśnienie tętnicze, zwalniać tętno oraz oddychać w sposób ułatwiający odprężenie.
Wykłady na temat techniki biofeedbacku fal mózgowych były najbardziej zdumiewające. Uczono mnie, że ludzie mogą faktycznie zmieniać swoje wzory fal mózgowych. Cóż to była za niezwykła idea, by modyfikować stan własnego umysłu! Poznałem również wyniki badań doktora Lubara, prowadzonych na University of Tennessee, w zakresie osłabionej aktywności fal mózgowych u dzieci cierpiących na ADD oraz badań innych lekarzy, którzy stosowali Biofeedback fal mózgowych w leczeniu depresji, lęku i uzależnień.
Kiedy wróciłem do Fort Irwin, próbowałem wszystkiego, czego się nauczyłem. Wykonywałem zabiegi biofeedbacku prawie u wszystkich pacjentów, którzy przychodzili na wizyty. Uwielbiałem to. Moi podopieczni również. Codziennie przeprowadzałem te ćwiczenia także na sobie. Stałem się mistrzem oddychania przeponowego. Mogłem spowalniać swoje tętno, rozgrzewać dłonie zawsze, gdy czułem się spięty. Zacząłem też badań dzieci z ADD, stosując technikę EEG. U wielu moich małych pacjentów obserwowałem te same schematy, o których pisał doktor Lubar. Wiele z tych dzieci odniosło korzyść treningu biofeedbacku.
Kiedy moje zobowiązania względem Armii Stanów Zjednoczonych wygasły, rozpocząłem prywatną praktykę w Fairfield w stanie Kalifornia. Kupiłem własny sprzęt do biofeedbacku i w dalszym ciągu wykorzystywałem go w praktyce klinicznej. Zostałem również dyrektorem oddziału podwójnych diagnoz(na którym przebywali pacjenci uzależnieni z problemami psychiatrycznymi) w miejscowym szpitalu psychiatrycznym i wprowadziłem stosowanie biofeedbacku w całym szpitalu. Do dziś korzystam z tej techniki.
Biofeedback ma swoje korzenie w przemyśleniach medycznych na temat stresu oraz reakcji walki lub ucieczki. Naukowcy od dziesięcioleci wiedzieli, że mózg posiada układ odpowiedzialny za wyciszenie organizmu(układ przywspółczulny) oraz układ aktywacji lub przygotowania do reakcji na konkretny stres czy strach(układ współczulny). W wypadku pobudzenia układ współczulny odpowiedzialny jest za reakcję walki lub ucieczki, pierwotny stan, który przygotowuje nas do reakcji w razie jawnego zagrożenia fizycznego(takiego jak spotkanie z rozjuszonym psem) oraz bardziej ukrytego, wewnętrznego, emocjonalnego(takiego jak zaburzenia poczucia własnej wartości lub obawa przed przyszłością). Serce zaczyna bić szybciej, mięśnie napinają się, dłonie wydzielają więcej potu, by ochłodzić organizm, częstotliwość oddechu oraz ciśnienie tętnicze wzrastają, dłonie i stopy stają się chłodniejsze, gdyż krew jest przetłaczana z kończyn do dużych mięśni(w celu przygotowania organizmu do walki lub ucieczki), a źrenice się rozszerzają(żeby osobnik lepiej widział). Taka reakcja na stres jest bardzo silna i natychmiastowa. Uraz psychiczny również rozpala ośrodki emocjonalne mózgu i przełącza organizm na wyższy poziom stresu, wywołując stałą gotowość do reakcji walki lub ucieczki.
Stosując sprzęt do techniki biofeedbacku, wykonaliśmy wiele testów stresu psychofizjologicznego. Obserwacja tego procesu jest fascynująca. Monitorujemy u pacjentów tętno, szybkość oddychania, temperaturę dłoni, aktywność gruczołów potowych dłoni oraz napięcie mięśniowe, a następnie poddajemy ich serii ćwiczeń, które pokazują, w jaki sposób ich ciało reaguje na stres. Czy zmienia się u nich wzorzec oddychania lub prędkość oddechu? Czy reagują oni poprzez wzmożenie napięcia mięśniowego oraz ochłodzenie dłoni? Czy można zaobserwować u nich większą aktywność gruczołów potowych? Takie informacje pomagają nam zrozumieć, w jaki sposób doświadczamy stresu i który z naszych układów fizjologicznych jest bardziej wrażliwy.
Oprócz testów stresu psychofizjologicznego przeprowadzamy też test kojarzenia słów, aby lepiej zrozumieć podatność psychiczną. Nieświadoma część umysłu porozumiewa się z nami, wykorzystując mechanizmy fizjologii ludzkiego ciała. opierając się na ważnych dla danej osoby pojęciach, opracowujemy listę dwudziestu słów i sprawdzamy, w jaki sposób jej organizm na nie reaguje. Na liście znajduje się kilka słów neutralnych, takich jak „filiżanka” czy „spinacz”, oraz słowa mające większe zabarwienie emocjonalne. Gdy na przykład powiemy „baseball” lub „pociąg”, w pomiarach fizjologicznych prawdopodobnie nie zaobserwujemy żadnych zmian. Jeśli jednak powiemy „matka”, często uzyskujemy silną reakcję. Jeśli „matka” jest konstruktem pozytywnym emocjonalnie, zaobserwujemy pozytywną zmianę procesów fizjologicznych – tętno oraz szybkość oddechu opadną, mięśnie się rozluźnią, a dłonie staną się cieplejsze i bardziej suche. Jeśli „matka” wiąże się z bolesnymi i stresującymi wspomnieniami, zauważymy zmianę negatywną – tętno oraz szybkość oddechu się zwiększą, mięśnie staną się bardziej napięte, dłonie się ochłodzą, a czynności gruczołów potowych wzrośnie.
Angus przyszedł do nas z powodu bezsenności oraz bólów głowy. Było oczywiste, że przepełnia go lęk, który – jak się wydawało – rozpoczął się w momencie, gdy w pracy – miejscowym biurze kredytów hipotecznych – przydzielono mu nowego kierownika. Powiedział nam, że jego szef jest władczy, negatywnie nastawiony oraz nieobliczalny. Jego reakcja na test kojarzenia słów była gwałtowana. Na wszystkie słowa z wyjątkiem jednego reagował normalnie. Natomiast słowo „kierownik” wywoływało w nim tak silną negatywną reakcję fizjologiczną, że zaczęliśmy się obawiać o jego zdrowie. Serce waliło mu niemiłosiernie, oddech się zatrzymywał, ręce stawały się lodowate i bardzo Mokrem, a napięcie mięśniowe sięgało zenitu. Gdyby Agnus nie musiał chodzić do tej pracy, zalecilibyśmy mu zwolnienie się. Odejście jednak nie było możliwe. Kiedy pokazaliśmy Agnusowi, jak jego organizm zareagował na słowo „kierownik”, zdecydował się popracować nad problemem szefa, tak by nie miał on już wpływu na jego zdrowie fizyczne i emocje. Stosując Biofeedback, nauczyliśmy go osiągnąć wysoki poziom odprężenia oraz olbrzymią kontrolę nad reakcjami organizmu na stres. Nauczyliśmy go techniki oddechu przeponowego oraz rozgrzewania dłoni i głębokiego rozluźniania mięśni. Oprócz tego, kiedy poznał już techniki samowyciszania, poddawaliśmy go próbie stresu za pomocą myśli o szefie i zmuszaliśmy go do wyobrażenia sobie negatywnych interakcji na płaszczyźnie zawodowej przy jednoczesnym zachowaniu spokoju. Nauczyliśmy go, jak skuteczniej radzić sobie z trudnymi ludźmi(takimi jak szef). Z biegiem czasu Angus czuł się w pracy coraz lepiej i z upodobaniem korzystał z umiejętności kontrolowania własnych procesów fizjologicznych, co uniezależniało go od nastrojów szefa.