29 Kwi 2009, Śro 21:20, PID: 144693
Próbuje sobie wyobrazić, ze to co dzieje się teraz jest tylko przejściowym etapem, że muszę przez to przejść potem coś się może zmienić, myślę, że jest szansa na to, aby to co dzieje się teraz odwróciło się. Wiem, że czekają na mnie wspaniałe momenty życia... Tylko, że nawet ta świadomość mi nie pomaga i i tak nie mam ochoty na życie, czy ono będzie dobre, czy nie... Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
I nie wiem, co można dla mnie zrobić.
U mnie to już jest totalny pobój. W kuchni brudna podłoga, brudne zachlapane szafki i blaty, brudny zlew, na stole wiecznie tak "naciapciane" jakby tam świnie jadły. Dziś rano nawet jak łyżeczkę chciałam podnieść to się przykleiła do tego stołu... w łazience czarny zlew, brudna wanna, toaleta, a nawet pralka... na półce pełno piachu, nie wiem skąd. W schowanku jak niedawno sprzątałam to wymiotłam całą kolonie nieżywych robali. W pokoju pełno taty ciuchów, na jednym fotelu ciuchy, na podlodze ciuchy, papiery, na kanapie ciuchy, na drugim fotelu gazety mamy torebki, na stole gazety papiery i wszystkiego innego tak na układane, cały stóg ruszyć to troche to wszystko leci na podłogę. Mama w swoim pokoju też ma niezły bajzel i trzyma tam brudne podpaski...
I żeby to wszystko posprzątać w czystości trzymać to bym musiała nic innego nie robić tylko sprzątać... jak umyłam podloge to jeszcze tego samego dnia była brudna... jak umyłam zlew to już za tydzień był cały czarny, wyprałam dywaniki w łazience to tata wlazł w kaloszach... umyłam kafwlki nad kuchenką niedługo były już całe zachlapane... I co ja mam zrobić to nie wiem, przecież nikt mnie nie będzie nawet chciał... kogoś kto żyje w takim bajzlu...
Ale się rozpisałam o tym bałaganie... Ale świadomość tego, że wiecie jak jest w moim domu, poprawia mi nastrój.
I nie wiem, co można dla mnie zrobić.
Uśmiechnięta napisał(a):Ja też miałam swojego czasu chlew w domu.I jak sobie z tym poradziłaś?
U mnie to już jest totalny pobój. W kuchni brudna podłoga, brudne zachlapane szafki i blaty, brudny zlew, na stole wiecznie tak "naciapciane" jakby tam świnie jadły. Dziś rano nawet jak łyżeczkę chciałam podnieść to się przykleiła do tego stołu... w łazience czarny zlew, brudna wanna, toaleta, a nawet pralka... na półce pełno piachu, nie wiem skąd. W schowanku jak niedawno sprzątałam to wymiotłam całą kolonie nieżywych robali. W pokoju pełno taty ciuchów, na jednym fotelu ciuchy, na podlodze ciuchy, papiery, na kanapie ciuchy, na drugim fotelu gazety mamy torebki, na stole gazety papiery i wszystkiego innego tak na układane, cały stóg ruszyć to troche to wszystko leci na podłogę. Mama w swoim pokoju też ma niezły bajzel i trzyma tam brudne podpaski...
I żeby to wszystko posprzątać w czystości trzymać to bym musiała nic innego nie robić tylko sprzątać... jak umyłam podloge to jeszcze tego samego dnia była brudna... jak umyłam zlew to już za tydzień był cały czarny, wyprałam dywaniki w łazience to tata wlazł w kaloszach... umyłam kafwlki nad kuchenką niedługo były już całe zachlapane... I co ja mam zrobić to nie wiem, przecież nikt mnie nie będzie nawet chciał... kogoś kto żyje w takim bajzlu...
Ale się rozpisałam o tym bałaganie... Ale świadomość tego, że wiecie jak jest w moim domu, poprawia mi nastrój.