17 Mar 2010, Śro 20:52, PID: 199155
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Mar 2010, Śro 21:05 przez Funia.)
Witam.
eh.
Dla niezorientowanych informuje, że jestem na I roku studiów.
Mimo, iż odrobinę lepiej funkcjonuję - jest mała mobilizacja do pewnych rzeczy, zniknęły myśli samobójcze (raczej) jednak moje życie przypomina wegetację. Jestem na stancji. Idę rano na uczelnię, wracam, jem obiad i się uczę, albo gapię w telewizor lub śpię, wieczorem rytualnie siedzę przed komputerem, co kiedyś dawało mi rozrywkę - lubie, oj przepraszam lubiłam sobie czasem w coś pograć, posłuchać muzyki, lub coś poczytać na interesujące mnie tematy. Potem idę spać. Następnego dania rytuał zaczyna się od nowa. Chyba że mam wolne, ale dzień wtedy różni się tylko tym, że nie idę na uczelnie. Po za uczelnią wychodze jeszcze do sklepu, do księgarni, albo do biblioteki, czasem w drodze do jakiejś restauracji.
I jestem coraz bardziej zmęczona psychicznie, w dodatku od pewnego czasu towarzyszy mi dziwny stan, można by to określić jako znudzenie, znudzenie życiem. Cokolwiek bym nie robiła, nie chce mi się tego robić. Nic mnie nie interesuje, nawet rzeczy, które kiedyś były interesujące. Od pewnego czasu wieczorem kiedy zawsze daję sobie czas na rozrywkę, po prostu mnie mam co ze sobą zrobić, siadam przed komputerem gapię się w monitor, bujam się na krzesle i myśle sobie po co mi to wszystko, o tym że nie mam co ze sobą zrobić. A przez pewien okres nawet dawały mi pewne rzeczy pewną przyjemność. Nie wiem dalczego tak się dzieje.
W dodatku nie wiem ile się uczą osoby na studiach, ale ja mam problemy z wyselekcjonowaniem najważniejszych informacji, nie mogę się skupić, nie rozumiem tego co czytam, albo nie pamiętam tego co czytałam, nawet jeśli to rozumiem, czyli wszystko idzie na marne. Zwykle dużo marnuję czasu nad jedną rzeczą. Przykładowo zaczynam się uczyć od 11:30 do 13:30 potem przerwa na zrobienie obiadu i zjedzenie go do 15:00 od 15 znowu się uczę do 18, po prostu inaczej się nie da. Np. do jutrzejszego egzaminu połówkowego uczę się od 2 tygodni a i tak dużo rzeczy jak przychodzi co do czego to nie pamiętam. czasem mam wrażenie, że nie nigdzie nie wychodze, bo nie mam czasu na to.
eh.
Dla niezorientowanych informuje, że jestem na I roku studiów.
Mimo, iż odrobinę lepiej funkcjonuję - jest mała mobilizacja do pewnych rzeczy, zniknęły myśli samobójcze (raczej) jednak moje życie przypomina wegetację. Jestem na stancji. Idę rano na uczelnię, wracam, jem obiad i się uczę, albo gapię w telewizor lub śpię, wieczorem rytualnie siedzę przed komputerem, co kiedyś dawało mi rozrywkę - lubie, oj przepraszam lubiłam sobie czasem w coś pograć, posłuchać muzyki, lub coś poczytać na interesujące mnie tematy. Potem idę spać. Następnego dania rytuał zaczyna się od nowa. Chyba że mam wolne, ale dzień wtedy różni się tylko tym, że nie idę na uczelnie. Po za uczelnią wychodze jeszcze do sklepu, do księgarni, albo do biblioteki, czasem w drodze do jakiejś restauracji.
I jestem coraz bardziej zmęczona psychicznie, w dodatku od pewnego czasu towarzyszy mi dziwny stan, można by to określić jako znudzenie, znudzenie życiem. Cokolwiek bym nie robiła, nie chce mi się tego robić. Nic mnie nie interesuje, nawet rzeczy, które kiedyś były interesujące. Od pewnego czasu wieczorem kiedy zawsze daję sobie czas na rozrywkę, po prostu mnie mam co ze sobą zrobić, siadam przed komputerem gapię się w monitor, bujam się na krzesle i myśle sobie po co mi to wszystko, o tym że nie mam co ze sobą zrobić. A przez pewien okres nawet dawały mi pewne rzeczy pewną przyjemność. Nie wiem dalczego tak się dzieje.
W dodatku nie wiem ile się uczą osoby na studiach, ale ja mam problemy z wyselekcjonowaniem najważniejszych informacji, nie mogę się skupić, nie rozumiem tego co czytam, albo nie pamiętam tego co czytałam, nawet jeśli to rozumiem, czyli wszystko idzie na marne. Zwykle dużo marnuję czasu nad jedną rzeczą. Przykładowo zaczynam się uczyć od 11:30 do 13:30 potem przerwa na zrobienie obiadu i zjedzenie go do 15:00 od 15 znowu się uczę do 18, po prostu inaczej się nie da. Np. do jutrzejszego egzaminu połówkowego uczę się od 2 tygodni a i tak dużo rzeczy jak przychodzi co do czego to nie pamiętam. czasem mam wrażenie, że nie nigdzie nie wychodze, bo nie mam czasu na to.