07 Mar 2009, Sob 13:25, PID: 130490
U mnie z jednej strony się do samotności przyzwyczaiłam ( szczególnie przez te ostatnie kilka lat), ale z drugiej strony bardzo mi brakuje bratniej duszy, prawdziwej przyjaźni, kogoś przed kim nie musiałabym udawać, kto pomimo moich problemów nie odwrócił by się ode mnie.
Jeśli chodzi o przebywanie wśród ludzi, to bardzo mi się to rzadko zdarza ostatnio, wychodzę tylko jak już koniecznie muszę i jest to dla mnie duży stres, staram się jak najszybciej przemknąć i mam nadzieję, że nie spotkam przypadkiem jakiejś dawnej koleżanki ze szkoły. Załatwienie czegokolwiek (nawet zakupy) to koszmar. Patrzenie na ludzi, jak tak sobie normalnie chodzą, pracują, robią zakupy, rozmawiają itd. męczy mnie. Gdy wrócę do domu z takiej "eskapady" jestem potwornie zmęczona, głowa mnie boli, wpadam w deprechę, czasem nawet dostaję gorączki.
Jeśli chodzi o przebywanie wśród ludzi, to bardzo mi się to rzadko zdarza ostatnio, wychodzę tylko jak już koniecznie muszę i jest to dla mnie duży stres, staram się jak najszybciej przemknąć i mam nadzieję, że nie spotkam przypadkiem jakiejś dawnej koleżanki ze szkoły. Załatwienie czegokolwiek (nawet zakupy) to koszmar. Patrzenie na ludzi, jak tak sobie normalnie chodzą, pracują, robią zakupy, rozmawiają itd. męczy mnie. Gdy wrócę do domu z takiej "eskapady" jestem potwornie zmęczona, głowa mnie boli, wpadam w deprechę, czasem nawet dostaję gorączki.